Dyskusja o zmianie lokalizacji budowy elektrowni jądrowej w Polsce nabrała rumieńców. Ta sytuacja została zainicjowana przez wojewodę pomorską Beatę Rutkiewicz, która podczas wizyty w Lubiatowie miała powiedzieć, że „decyzja środowiskowa dla lokalizacji w Lubiatowie została wydana, ale cały czas rozważamy, czy słusznie. Są też różne głosy na temat wybranej technologii. Najbliższe miesiące będą decydujące” – o czym poinformował 17 stycznia br. Dziennik Bałtycki.
Chociaż sama wojewoda w oświadczeniu stwierdziła, że „nieprawdą jest twierdzenie, że zapadła decyzja o zmianie lokalizacji elektrowni jądrowej na Pomorzu”, a jedynie „w związku z dużą ilością uwag oraz rozmów, które prowadziła zasadne jest powtórne przyjrzenie się i przeanalizowanie wydanej decyzji środowiskowej dla lokalizacji elektrowni w Lubiatowie” eksperci, politycy oraz komentatorzy podjęli analizy dotyczące potencjalnej zmiany lokalizacji budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce.
Jak wiemy postępowanie środowiskowe dla Choczewa zainicjowano w 2017 roku, a sama decyzja została wydana w 2023 r. Można zatem wywnioskować, że powtórne postępowanie dla innej lokalizacji to proces podobnie rozłożony w czasie. Jak wskazują eksperci opóźnienie decyzji lokalizacyjnej to opóźnienie dla całego projektu – nie tylko samej budowy, ale również dla całej transformacji energetycznej Polski, mającej na celu zapewnienie bezpieczeństwa dostaw energii oraz skutecznego procesu dążenia do zero emisyjności.
Czy obecna lokalizacja Lubiatowo-Kopalino, to optymalne miejsce na powstanie elektrowni?
Maciej Lipka, Fundacja Nuclear.pl: – „Z punktu widzenia eksploatacji ta lokalizacja ma wiele zalet. Jest nad Bałtykiem, który świetnie nadaje się do chłodzenia takiej elektrowni, miejsce jest dość dobrze skomunikowane z pobliskimi ośrodkami, jak Wejherowo czy całe Trójmiasto. Poza tym na północy Polski jest w tej chwili niedużo mocy wytwórczych – gdy powstaną morskie farmy wiatrowe i właśnie elektrownia, to ta moc wytwórcza się zrównoważy”.
Ekspert wskazuje również, że elektrownia i tak już powstanie za późno:
„To jedna z głównych obiekcji – że w stosunku do wyzwań transformacji energetycznej ta elektrownia powstaje za późno i za drogo. Jednak już wiemy, że żeby zatrzymać zmianę klimatu musimy odejść od paliw kopalnych jak najszybciej. Budowa samej elektrowni trwa mniej więcej dekadę do czasu jej uruchomienia i uzyskania mocy. Farmy wiatrowe i fotowoltaikę buduje się oczywiście szybciej, natomiast Polska nie ma takiego potencjału odnawialnych źródeł energii (wiatr i słońce). Dlatego dekada nie powinna przerażać. Za 10 lat będziemy potrzebowali czystej energii i będziemy potrzebowali jej coraz więcej”.
Sama lokalizacja od lat budzi kontrowersje a wśród społeczności lokalnej w gminie Choczewo zagorzały sprzeciw. Jak podkreśla dr Paweł Gajda z Katedry Zrównoważonego Rozwoju Energetycznego na Wydziale Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej im. St. Staszica w Krakowie bez poparcia społecznego takich inwestycji, jak energetyka jądrowa nie da się zrealizować.
„To zresztą obserwujemy w Europie, gdzie w ciągu ostatnich 30 lat niskie poparcie dla atomu powodowało wstrzymywanie inwestycji. Należy pamiętać, że inwestycje w atom to duże przedsięwzięcia, wymagające wsparcia państwa na poziomie organizacyjnym i administracyjnym. Trudno, aby politycy podejmowali decyzje sprzeczne z oczekiwaniami społecznymi. Dlatego rozwój energetyki jądrowej w Europie był przez długi czas hamowany. Obecnie, zwłaszcza po wybuchu wojny w Ukrainie, która uwypukliła znaczenie bezpieczeństwa energetycznego, następuje zmiana podejścia do atomu. Widzimy ruchy w wielu krajach, które wcześniej zastanawiały się nad przyszłością atomu, a teraz deklarują nowe inwestycje w energetykę jądrową. Celem jest posiadanie źródła energii, które z jednej strony jest czyste i korzystne dla klimatu, a z drugiej zapewnia bezpieczeństwo dostaw, co jest bardzo istotne”.
MKiŚ ucina spekulacje
Spekulacje na temat potencjalnie nowej lokalizacji budowy elektrowni jądrowej ucina Ministerstwo Klimatu i Środowiska. 19 stycznia MKiŚ wydało oświadczenie informując, że nie ma podstaw do zmiany lokalizacji pierwszej polskiej elektrowni jądrowej i decyzja jest ostateczna. W komunikacie podkreślono, że zmiana lokalizacji oznaczałaby rozpoczęcie całego procesu od początku i opóźniłaby inwestycję nawet o 10 lat.
Cytaty ekspertów pochodzą z rozmów w podcaście ROZSZCZEPIENIE realizowanego w ramach projektu organizacji Baltic Nuclear Energy Forum, pierwszej w Polsce konferencji dotyczącej energetyki jądrowej w regionie Morza Bałtyckiego.