Polska czeka na energię z Bałtyku, a branża na regulacje

Orzech

Pierwszy prąd z Morza Bałtyckiego zostanie podany do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego w 2027 roku – wynika z deklaracji firm uczestniczących w tym procesie. To oznacza, że przed branżą elektroenergetyczną czas bardzo intensywnej pracy. Część ekspertów apeluje, by dłużej nie zwlekać z wypracowaniem nowych regulacji i jak najszybciej powołać zespół dobrych praktyk, który zajmie się tematem farm wiatrowych. Stawka w tym wyścigu jest wysoka – jeżeli szybko nie dorobimy się nowych źródeł wytwarzania energii elektrycznej, to Polska będzie borykała się z regularnym brakiem prądu w systemie.

Offshore to nowa część sektora elektroenergetycznego w Polsce, który od dziesięcioleci opiera się w głównej mierze na węglu brunatnym i kamiennym. W polskiej strefie morza Bałtyckiego rozwijane są projekty o łącznej mocy około 5,5 GW. Z danych Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej wynika, że do 2040 roku połowa krajowej produkcji energii elektrycznej będzie pochodzić z tego źródła. Pracę przy budowie morskich farm wiatrowych znaleźć może w najbliższych latach około 100 tysięcy osób – od pracowników technicznych, po nadzór.

– Projektami morskich farm wiatrowych zajmują się aktualnie zespoły inżynierskie, które pracują koncepcyjnie nad projektami. Ale dosłownie lada dzień ruszą intensywne prace w terenie, co będzie wiązało się z uruchomieniem armii ludzi, których głównym zadaniem będzie przeniesienie projektów z przysłowiowego papieru w rzeczywiste lokalizacje – mówi Łukasz Wawrzyniak, ekspert ds. bezpieczeństwa branży energetycznej W&W Consulting. – Już teraz musimy pomyśleć o ich bezpieczeństwie, bo prace będą prowadzone w bardzo trudnych warunkach. A nic tak dobrze nie chroni przed wszelkimi wypadkami, jak zbudowanie kultury bezpieczeństwa w środowisku skupiającym firmy z rynku polskiego i zagranicznego, opartej na przemyślanych procedurach, systemach szkoleń zasadniczych, jak i tematycznych oraz zespole zaopatrzonym w odpowiednie środki techniczne – tłumaczy ekspert.

Dlatego branża coraz głośniej apeluje o powołanie zespołu dobrych praktyk dotyczącego farm wiatrowych, który kompleksowo i interdyscyplinarnie pochyliłby się nad regulacjami. Patronem takich prac mogłoby zostać Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Eksperci ds. bezpieczeństwa sami podejmują już liczne inicjatywy w tym obszarze, jak chociażby zaplanowane na 16 września warsztaty „Jak zbudować kulturę bezpieczeństwa w krajowej branży offshore”.

– Praca na farmach morskich czy instalacjach fotowoltaiki przemysłowej różni się od tej w elektrowniach konwencjonalnych. Jednak z pewną dozą zazdrości patrzymy na tradycyjną energetykę, która opiera się na wielu regulacjach i procedurach. Polska posiada bardzo dojrzałą energetykę o bardzo niskim poziomie wypadkowości. Warto podążać tą ścieżką. By tak się stało, należy dopracować absolutnie podstawowe aspekty, w tym przepisy BHP – mówi Łukasz Wawrzyniak.

Zdaniem ekspertów musimy zacząć myśleć o dostosowaniu krajowych regulacji dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy, w kierunku dedykowanych offshorowi standardów. Aktualne obowiązujące w Polsce przepisy są w wielu przypadkach rozproszone i nie odnoszą się do dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, a przecież na świecie funkcjonują odpowiednie regulacje prawne wypracowane na bazie kilkuletniego doświadczenia w tej branży.

– Safety first będę powtarzał do znudzenia. Naprawdę warto porzucić naszą ułańską fantazję i tradycyjne „jakoś to będzie”. Przyglądajmy się innym i uczmy się na doświadczeniach z innych inwestycji – przekonuje ekspert W&W Consulting. – Już teraz wiemy, że przygotowując program szkoleniowy z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy musimy przeznaczyć kilkanaście godzin na przygotowanie behawioralne i okołopsychologiczne, by przygotować pracownika farmy na przykład do takiej sytuacji, że trafi na maszt zlokalizowany na morzu i zastanie go burza, która nie pozwoli na powrót przez 24 lub 48 godzin. Taki pracownik musi sobie poradzić nie tylko w znaczeniu technicznym, ale przede wszystkim mentalnym – tłumaczy Łukasz Wawrzyniak. Oczywiście regulacje prawne BHP rodzimego rynku nie podejmują tematu zdrowia psychicznego pracowników, co ponownie wskazuje na konieczności pochylenia się nad zbudowaniem efektywnej kultury bezpieczeństwa znacznie wykraczającej poza ramy obowiązujących przepisów BHP.

Na świecie branża off-shore jest ściśle regulowana przez międzynarodowe organizacje, takie jak Międzynarodowa Organizacja Morska (IMO) i Międzynarodowa Organizacja Pracy (ILO), które określają normy i standardy bezpieczeństwa. Podstawy pracy w tej branży poznać można na dedykowanym szkoleniu z bezpieczeństwa, ale w kolejnym kroku należy ukończyć następujące kursy – również z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy: GWO Basic Safety Training, Sea Survival, Advance Rescue Training oraz BOSIET – Basic Offshore Safety Induction and Emergency oraz Offshore Oil & Gas Minimum Industry Safety Training.

– Specyfika związana z prowadzeniem prac budowlanych, a później eksploatacją farm wiatrowych na otwartym morzu wymaga nowego podejścia. Musimy zacząć działać, szczególnie na płaszczyźnie regulacyjnej, bo spoglądając chociażby na prawo w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy należy stwierdzić, że musimy nadrobić wiele zaległości – zauważa Łukasz Wawrzyniak, ekspert ds. bezpieczeństwa branży energetycznej W&W Consulting.

Źródło: W&W Consulting