Zamówienie publiczne są bardzo ważne dla gospodarki, dla pracowników, dla przedsiębiorców. Jednak wysoka inflacja oraz 20% wzrost płacy minimalnej, a w konsekwencji także i płacy średniej – to pierwszy tak wielki skok kosztów w historii, który ma istotny wpływ na zamówienia publiczne.
Obecna sytuacja makroekonomiczna sprawia, że dostawcy nie mają możliwości realizacji usług przy zachowaniu dotychczasowych standardów – bez przywrócenia równowagi ekonomicznej, jaka panowała w dniu podpisywania umowy. Przywrócenie realnej wartości wynagrodzenia z dnia zawarcia umowy – zapewniające zwrot poniesionych kosztów i wyjście ze spirali strat w kontraktach publicznych jest konieczne. Istnieją podstawy prawne umożliwiające zmianę wynagrodzenia. Jest to przede wszystkim i w szczególności art. 455 ust. 1 pkt. 4 Prawa Zamówień Publicznych. Aby zachęcać zamawiających do waloryzacji wynagrodzeń ustawodawca wprowadził dodatkowo przepis szczególny – art. 48 ustawy z dnia 7 października 2022 r. o zmianie niektórych ustaw w celu uproszczenia procedur administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców. Ratio legis tego przepisu, zawarte w uzasadnieniu do ustawy, nie pozostawia wątpliwości, że celem ustawodawcy jest zapobieżenie masowemu odstępowaniu od umów o zamówienie publiczne.
– Osobiście uważam, że dzielenie się wzrostem kosztów pomiędzy wykonawcą zamówienia a zamawiającym jest nieporozumieniem. To jest naruszenie dyspozycji art. 487 Kodeksu Cywilnego, gdzie się mówi o ekwiwalentności we wzajemnych umowach – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Grzegorz Dzik, Prezes Zarządu IMPEL S.A.
– Więc jeśli zawieramy zamówienie publiczne na określonych warunkach ekonomicznych, a później w czasie procesu waloryzacji nie możemy zmienić tych warunków to znaczy, że narusza się ekwiwalentność. Niestety zamawiający podobnie stosują art. 436 i 439 KC. Najczęściej sprowadzają to do wzrostu kosztów bezpośrednich – płacy minimalnej w kosztach bezpośrednich. Tymczasem realne koszty wykonawcy wzrosły na każdym poziomie i powodują straty, jakie ponoszone są przez wiele lat. Zamówienia, które nie są waloryzowane powodują, że pracodawcy nie są w stanie podnieść płac i bardzo często płace są na poziomie minimalnym. Czyli mamy w tej chwili ponad 3 miliony osób z minimalną płacą, 2 lata temu było to 1,6 miliona, a w przyszłym roku dojdzie kolejnych 600 tysięcy – czyli w rezultacie 20% Polaków będzie miało płacę minimalną. Tymczasem granica płacy minimalnej to jest też granica szarej strefy. Trzeba szukać rozwiązań, aby ratować tę sytuację, która obecnie pogarsza bardzo kondycję przedsiębiorstw i wynagrodzenia Polaków. Waloryzacja zamówień publicznych jest konieczna – ale docelowo powinna być obligatoryjna i przede wszystkim powinniśmy stosować wskaźniki powszechnie dostępne. Obecnie w praktyce niestety waloryzacja jest stosowana w niewielkim stopniu przez zamawiających – co przekłada się na straty przedsiębiorstw – podsumowuje Dzik.
Żródło: eNewsroom.pl