Na początku grudnia ubiegłego roku Generalna Dyrekcja Dróg krajowych i Autostrad podpisała umowy na projekty drogowe dofinansowane ponad 8 miliardami złotych. To zaledwie czubek góry lodowej, jeśli chodzi o wykorzystanie nowej puli europejskich środków na infrastrukturę. Na ożywienie koniunktury w związku z nową unijną transzą liczy szczególnie rynek budowlany, który wbrew oczekiwanemu 6-oprocentowemu wzrostowi odnotował spowolnienie m.in. w związku ze spadkiem liczby i wartości zamówień publicznych w 2015 roku. Z nowych środków skorzysta przede wszystkim budownictwo infrastrukturalne, głownie drogowe i kolejowe, a także budownictwo obiektów publicznych. Zdaniem ekspertów, na zauważalny wzrost aktywności w branży trzeba będzie jednak poczekać do drugiej połowy 2016 r. To może świadczyć o dość dużym uzależnieniu tempa rozwoju budownictwa w Polsce od szybkości rozdawania środków zewnętrznych. Eksperci ostrzegają, że opieranie się na finansach unijnych w zbyt dużym stopniu i brak rozwojowej wizji może w przyszłości działać destabilizująco na polski rynek. Dlatego kolejna transza środków powinna stać się bodźcem do usprawnienia organizacji i znalezienia źródeł dodatkowego wzrostu dla polskich firm budowlanych.
W perspektywie 2014-2020 Polska ma do wydania ponad 82,5 mld euro w ramach różnych programów i funduszy europejskich. Wartość samego programu „Infrastruktura i Środowisko” to ponad 27 mld euro, przy czym ogromna część środków zostanie zainwestowana w najbliższych latach w projekty drogowe, kolejowe, lotnicze czy żeglugowe, a także te związane z budownictwem obiektów publicznych, m.in. szkół, szpitali, obiektów kultury czy budownictwem komunalnym i gospodarki wodnej. Część pieniędzy trafi do regionalnych programów operacyjnych zarządzanych przez województwa. Z większą niż w poprzednim rozdaniu pulą środków unijnych wiąże się nadzieja na rozpędzenie branży budowlanej, która wciąż zmaga się z licznymi wahaniami koniunktury. Choć polski rynek jest uważany za lidera wzrostu w Europie i należy do najszybciej rozwijających się, prognozy na przyszłość są dość ostrożne.
– „Środki unijne pozostaną kręgosłupem rozwoju branży. Są one tym bardziej oczekiwane, że prognozowany na koniec 2015 roku sześcioprocentowy wzrost na rynku budowlanym okazał się znacznie mniejszy. Wynikało to m.in. z bardzo niskiego wzrostu sprzedaży produkcji w budownictwie drogowym, która na koniec roku wyniosła około 2-3%, a także spadku cen materiałów budowlanych i bardzo dużego regresu w obszarze zamówień publicznych w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Mimo to polska branża budowlana nadal, na tle krajów europejskich, wypada bardzo dobrze, m.in. za sprawą deweloperów mieszkaniowych, którzy odnotowują rekordowe wyniki sprzedażowe” – zauważa polski partner EUROCONSTRUCT Mariusz Sochacki z PAB-PCR&F Institute. Polska Agencja Badawcza Budownictwa (PAB) jest jednym z 19 instytutów działających w ramach międzynarodowej organizacji EUROCONSTRUCT, która specjalizuje się w analizie kondycji rynku budowlanego w kilkunastu krajach Europy.
W ciągu 12 miesięcy 2015 roku w BZP opublikowano 37 316 (przed rokiem 46 536) ogłoszeń o udzielonych zamówieniach na roboty budowlane o łącznej wartości 23 mld zł (przed rokiem 30 mld zł). Liczba zamówień jest mniejsza o -19,8%, a ich wartość spadła o -23,3%. Istotnym uwarunkowaniem rozwoju jest również sytuacja polityczna w Polsce i wybór nowego rządu. Według przedwyborczych zapowiedzi Andrzeja Adamczyka, obecnie ministra resortu Infrastruktury i Budownictwa, ma nastąpić przegląd i korekta dotychczasowej polityki transportowej, zwłaszcza w celu poprawy konkurencyjności kolei i weryfikacji dotychczasowych programów inwestycyjnych w zakresie budownictwa drogowego i kolejowego. Zdaniem Mariusza Sochackiego, to może nieco opóźnić zamówienia i realizację nowych kontraktów infrastrukturalnych. Ponadto, trudno dziś ocenić jaka będzie strategia rozwoju gospodarczego i infrastrukturalnego nowego rządu.
Powolne odbicieZ drugiej strony, według Euler Hermes w ciągu ostatniego roku (od października 2014 do października 2015) o 30% spadła liczba bankrutujących firm – także budowlanych.
– „To sygnał, że rynek stabilizuje się i powoli odbija. Deloitte w swoim raporcie zapowiada, że czeka nas ożywienie około 2017 roku. Wzrost rynku Polska zawdzięczać będzie przede wszystkim dłuższym kontraktom opartym na projektach realizowanych z funduszy unijnych” – mówi Krzysztof Andrulewicz, prezes zarządu Skanska S.A., spółki wykonawczej Skanska w Polsce.
Realizacja dużych projektów sprzyja rozwojowi biznesu i stabilizuje sytuację największych graczy, przekładając się także na większą płynność finansową ich podwykonawców. Według ekspertów, europejskie dotacje same w sobie nie są jednak gwarantem długotrwałego ożywienia rynku.
– „Środki te były jednak bardzo ważnym źródłem finansowania napędzającym koniunkturę w polskim budownictwie w okresie załamania na europejskim rynku budowlanym w latach 2008-2013. To właśnie między innymi dzięki środkom zewnętrznym wartość naszego rynku wyniosła w 2014 r. 43 mld euro. W czołówce Europy sytuuje nas przede wszystkim znacznie wyższe niż w pozostałych krajach europejskich tempo wzrostu produkcji budowlanej, osiągnięte dzięki absorpcji pieniędzy unijnych. Trzeba jednak myśleć o tym, co nastanie po okresie wyczerpania możliwości finansowania budownictwa w Polsce z zewnętrznych środków” – ostrzega Mariusz Sochacki. – „Dziś sytuacja sektora jest nietypowa. Z jednej strony obserwujemy stagnacyjny wzrost na poziomie 2-3%, czemu towarzyszy spadek liczby zatrudnionych w dużych firmach. Z drugiej natomiast – widzimy wzrost płac i poprawę wyników finansowych firm budowlanych. Pomimo wahań, polski rynek budowlany nie zmierza w kierunku recesji, a dynamicznego ożywienia spodziewamy się już od drugiej połowy 2016 r.” – dodaje Mariusz Sochacki.
Wzrost tak – ale zrównoważonyWedług analityków rynku, jednym z czynników decydujących o tempie rozwoju firm na rynku budowlanym w Polsce będzie to czy uda im się znaleźć inne stymulatory wzrostu niż tylko środki unijne. Dobrym momentem na takie poszukiwania są okresy lepszej koniunktury, które można wykorzystać nie tylko do maksymalizacji zysków, ale także do wewnętrznego wzmocnienia się i przygotowania się na przyszłość, gdy zabraknie zewnętrznych dofinansowań.
– „Mamy przed sobą kilka lat, w których sektor budowlany będzie miał dobre warunki do wzrostu. Okres prosperity, którego czas jest ograniczony, to dobry moment na przygotowanie się na kolejne lata, kiedy wyczerpie się pula unijnych pieniędzy. Optymalizacja procesów biznesowych, większy nacisk na zrównoważony rozwój czy wdrożenie nowych technologii to niektóre z przykładów tego, nad czym będziemy pracować” – komentuje Krzysztof Andrulewicz. – „Między innymi z tego powodu Skanska od kilku lat silnie rozwija swoje struktury regionalne. Podejmujemy się realizacji zleceń na rynkach lokalnych, gdzie klienci realizują obiekty infrastrukturalne i kubaturowe niezależnie od koniunktury. W ten sposób zbudowaliśmy pozycję lidera rynku budowlano-deweloperskiego w Polsce – zarówno pod względem przychodów, jak i rentowności – na solidnym fundamencie” – podkreśla.
Okres prosperity firmy powinny wykorzystać na wdrażanie innowacyjnych rozwiązań – zarówno w obszarze technologicznym, ale też w zarządzaniu. Chodzi tutaj przede wszystkim o narzędzia pomocne w przygotowaniu i realizacji inwestycji, takie jak modelowanie BIM (Building Information Modeling), drony czy skaning laserowy. Duże znaczenie może mieć pozyskanie know-how zwłaszcza z zakresu BIM. Od kwietnia 2016 r. wejdzie w życie unijna dyrektywa zalecająca stosowanie tej technologii w zamówieniach publicznych w segmencie budowlanym.
Z drugiej strony nowa transza unijna może być także źródłem zagrożeń. Już w tej chwili mówi się o rynku wykonawcy, a nie rynku inwestora i nadchodzącej kolejnej wojnie cenowej czy o możliwym niebezpieczeństwie obniżania jakości projektów przez inwestorów, rywalizujących w przetargach ceną. Zdaniem ekspertów niska jakość wykonawstwa może być pochodną niedostatecznego nadzoru publicznego inwestora, co przy pomocy odpowiednich procedur można wyeliminować. Ważnym bodźcem, które może zmienić podejście do zamówień publicznych ma być znowelizowana ustawa o zamówieniach publicznych, którą Polska musi dostawać do wymogów prawa unijnego w kwietniu przyszłego roku. Nowy rząd zapowiada wprowadzenie do noweli nowych mechanizmów wspierania polskich przedsiębiorców, także z segmentu MŚP. Procedury mają być prostsze i zawierać mniej kryteriów.
– „Wszelkie działania, które mogą zwiększyć przejrzystość zamówień publicznych można ocenić jako krok w dobrą stronę” – podkreśla Krzysztof Andrulewicz.
Odpowiedzialne działania firm oraz sektora publicznego mogą wpływać korzystnie na stabilizację sytuacji rynkowej. Większy poziom zaufania, współpracy i wzajemna wymiana dobrych praktyk w zarządzaniu mogą pomóc w zniwelowaniu zagrożeń, które wiążą się z gospodarowaniem środkami zewnętrznymi. Skutkiem nierozważnej polityki, ale także nieodpowiedzialnych zachowań biznesu, mogą być fale bankructw kolejnych podmiotów powstałe na skutek zatorów płatniczych, lub też zachwianie rynku za sprawą znacznego obniżenia standardów inwestycyjnych. Niezbędna jest więc synergia działań i zrównoważone podejście do tego, jak pożytkować unijne środki.