Polska potrzebuje więcej inwestycji o 400 mld zł co roku

Orzech

Od czasu przejęcia władzy przez nową koalicję rządzącą bardzo przyspieszył proces pozyskiwania środków KPO przez polski rząd od Unii Europejskiej. Niestety nie przyspieszył aż tak mocno proces przekazywania tych środków przez sektor publiczny, przez stronę rządową do sektora prywatnego. Procesy inwestycyjne, które mają być realizowane w ramach KPO, są długotrwałe.

Budowa fabryki to jest budowa hali, wstawienie do niej maszyn, urządzeń, uruchomienie produkcji – a to wszystko musi się zakończyć w bardzo krótkich terminach. Już w tej chwili wielu przedsiębiorców dostrzega, że po prostu nie zdąży w tak krótkim czasie. Tempo, w jakim ogłaszane były nabory, w jakim rozstrzygane są konkursy i czas, który jest konieczny, żeby przeprowadzić te inwestycje – to jest tempo zbyt ambitne, biorąc pod uwagę prozaiczne ograniczenia, które nie mają wiele wspólnego z KPO, ale ciągle w Polsce obowiązują, jak np. długotrwałe procedury administracyjne, choćby przy uzyskiwaniu pozwoleń na budowę, pozwoleń na użytkowane, zgód pożarniczych, czy różnego rodzaju innych elementów, które mogą być powodem ogromnych konsekwencji finansowych.

Kto nie skończy inwestycji w ramach KPO najpóźniej do sierpnia 2026, ale być może w wielu przypadkach jest to wcześniej, ten będzie musiał oddać zaliczki lub nie dostanie tych środków. Jest wyjątek od tej zasady i to jest kilka spośród ponad 50 programów realizowanych w ramach KPO – tych, które pochodzą głównie z części pożyczkowej, np. budowa wiatraków na morzu albo środki pozyskiwane z BGK. To są projekty, gdzie wystarczy do sierpnia 2026 podpisać umowę z beneficjentem.

– Czyli np. jeżeli duża polska firma energetyczna umówi się z dostawcą budowlanym, że farma wiatrowa powstanie za trzy lata, to będzie to w pewnym sensie potwierdzało, że te środki strona rządowa może wypłacić. Ale to jest wyjątek od reguły, w pozostałych przypadkach zegar tyka – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Kamil Sobolewski, główny ekonomista, Pracodawcy RP.

– Czasu mamy bardzo mało, a biznes na pewno by docenił, gdyby udało się przedłużenie terminów w ramach KPO. To wydaje się niezbędne, by dobrze zaabsorbować te środki – tak, aby te projekty były najbardziej wartościowe dla gospodarki i dla biznesu. KPO to jest 260 miliardów złotych, a w Polsce inwestuje się rocznie 600 miliardów złotych. Te 260 mld zł rozłożonych jest na kilka lat. Tymczasem dla rozwoju naszej gospodarki inwestycje powinny wynosić około biliona złotych – czyli o 400 miliardów złotych więcej co roku. Deficyt inwestycji, który mamy na bazie porównawczej do takich krajów jak Czechy, Węgry i Rumunia – gdzie inwestuje się 27% PKB, podczas gdy w Polsce inwestuje się 17% PKB – to jest właśnie owe 400 miliardów złotych rocznie. To by starczyło na przykład na to, żeby zbudować naprawdę ogromną i potężną elektrownię atomową w Lubiatowie. Pamiętajmy, że taki proces trwa 10 lat – więc potencjał inwestycyjny, który można byłoby w Polsce uwolnić, jest naprawdę gigantyczny. KPO ma, a w zasadzie już można powiedzieć miało potencjał, by być kołem zamachowym tego procesu. To się udało w ograniczonym stopniu i dlatego potrzebujemy nowych kół zamachowych, nowych bodźców, które pozwolą uwolnić potencjał 400 miliardów złotych rocznie, a nie zoptymalizować wykorzystanie potencjału 260 miliardów rozłożonego na 5 lat – analizuje Kamil Sobolewski.

Źródło: eNewsroom.pl