Cześć,
chciałbym opisać moją przygodę z biurem nieruchomości Iglica, które jest odpowiedzialne za sprzedaż mieszkań w inwestycji Zielona Klecina. Chciałem kupić mieszkanie w tej inwestycji. Po obejrzeniu lokalu wyraziłem chęć jego kupna, został dla mnie zarezerwowany. Doszło do negocjacji cenowych z deweloperem (które poszły po mojej myśli), nadeszła więc pora na przyjrzenie się umowie deweloperskiej, którą podsunęło mi biuro. Tu miałem kilka wątpliwości, więc poprosiłem panią Dagmarę (doradcę klienta w biurze Iglica, która zajmowała się mną jako klientem) o wyjaśnienia. Niektóre pytania dotyczyły szczegółów, które pani Dagmara wytłumaczyła i zapomniałem o sprawie. Inne były poważniejsze, np. brak sensownej możliwości odstąpienia od umowy (np. w przypadku, gdybym z jakichś powodów nie dostał kredytu). W takim przypadku zadatek w wysokości 10%, czyli prawie 30 tysięcy złotych, przepada bezpowrotnie (!). Przeanalizowałem kilka umów deweloperskich konkurencji i z reguły kary umowne za rozwiązanie umowy z przyczyny leżącej po stronie klienta nie były aż tak dotkliwe (1-2% wartości umowy, nie 10%). Jako rozwiązanie, pani Dagmara zaproponowała podpisanie umowy rezerwacyjnej, której zerwanie z mojej winy skutkowało opłatą w wysokości 3 tysięcy zł. Dość istotne w tej kwestii jest to, że propozycja podpisania tej umowy nie wyszła ode mnie (nawet nie wiedziałem, że jest taka możliwość). W każdym razie pomyślałem sobie: no dobra, 3 tysiące to nie 30, jestem w stanie podjąć takie ryzyko. Pomijając dziwne sformułowania (nie chciałem się już czepiać), takie jak “przewidywany termin zakończenia budowy planowany jest” (serio, kto to pisał, planują że będą przewidywać? W umowie powinny być konkrety, a nie gdybanie) przystałem na podpisanie tej umowy. Poprosiłem o komplet dokumentów wypełnionych moimi danymi i umówiłem się na termin. Od tamtej pory kilkukrotnie kontaktowałem się z panią Dagmarą prosząc o przesłanie dokumentów o które prosiłem, niestety bez skutku. Minął jeden termin podpisania umowy, który zaproponowała pani Dagmara, minął drugi, zero kontaktu z jej strony. Wszystkie maile/telefony inicjowałem ja. Wymówki dlaczego terminy, które sama proponuje nie są przez nią przestrzegane były różne: a to choroba, a to nie ma pełnomocnika zarządu. Trochę się tego nasłuchałem. Ustalaliśmy za każdym razem nowy termin, aż w końcu wczoraj zobaczyłem, że na stronie inwestycji zamiast mojej rezerwacji, mieszkanie ma status “sprzedane”. Do tego pani Dagmara nie odbierała telefonu. Rozumiem że w międzyczasie mógł znaleźć się inny klient, który wyraził chęć podpisania umowy deweloperskiej, na której mogło biuru nieruchomości zależeć bardziej, ale wydaje mi się, że powinienem zostać o tym powiadomiony i mieć pierwszeństwo (albo podpisuje pan z nami umowę deweloperską, albo mamy innego klienta). Zachowanie, z którym się spotkałem jest niezgodne z kodeksem etyki zawodowej (kontaktowałem się w tej sprawie ze stowarzyszeniem pośredników nieruchomości, działającym m.in. w imieniu klienta i powiedziano mi, że sprawa jak najbardziej kwalifikuje się żeby złożyć skargę, co niezwłocznie uczyniłem).
Chciałbym żeby ta historia była przestrogą dla potencjalnych kupujących mieszkanie w tej inwestycji i innych prowadzonych przez biuro nieruchomości Iglica z Wrocławia. Przy transakcji na kwotę prawie 300 tysięcy złotych oczekiwałbym trochę lepszego traktowania, to nie jest w końcu kupno bułek na śniadanie.
Dzięki za przeczytanie!
Zaloguj aby dodać komentarz