Na rynku nieruchomości nadal utrzymuje się bardzo dobra koniunktura, ale widoczne jest coraz bardziej wyraźne spowolnienie wzrostu. Taka sytuacja powinna mieć na rynek korzystny wpływ w dłuższym okresie, zmniejszając ryzyko wystąpienia nierównowagi i wynikających z niej perturbacji.
Rekordowe wzrosty dynamiki to już przeszłośćPo dziesięciu miesiącach obecnego roku oddano do użytku 86 887 mieszkań przeznaczonych na sprzedaż lub wynajem. To o 5,2 proc. więcej niż w tym samym okresie 2017 r. Jeszcze w kwietniu wzrost sięgał prawie 21 proc., ale jego dynamika silnie maleje już od maja. Gdyby do oceny koniunktury przyjąć tylko liczbę oddawanych mieszkań, to jej szczyt miał miejsce w 2106 r., gdy zwiększyła się po dziesięciu miesiącach o niemal 29 proc. (w całym 2016 r. wzrosła o 26,8 proc.). W ubiegłym roku od stycznia do października obniżyła się do 16,3 proc. (za cały 2017 r. wyniosła 14,8 proc.), a w tym roku spowolnienie tempa wzrostu okazało się jeszcze mocniejsze, dochodząc do wspomnianych 5,2 proc. Kontynuację ekspansji widać jednak w przypadku rozpoczętych przez deweloperów budów, których liczba w ciągu dziesięciu miesięcy wyniosła 112,6 tys., a więc była wyższa niż przed rokiem o prawie 29 proc. W tym samym czasie w 2017 r. dynamika była nieco niższa i sięgnęła 23 proc.
Mniej nie znaczy za małoWszystko więc wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości mieszkań w deweloperskiej ofercie nie powinno zabraknąć i dotychczasowe proporcje między podażą, a popytem zostaną utrzymane. W dłuższej perspektywie także mieszkaniowa posucha nie powinna nam zagrozić, o czym świadczą intensywne wciąż przygotowania deweloperów do rozpoczynania kolejnych inwestycji. Liczba mieszkań, na których budowę wydano zezwolenia zwiększyła się z niecałych 110 tys. w ciągu dziesięciu miesięcy ubiegłego roku do prawie 134 tys. od stycznia do października 2018 r., co oznacza wzrost o 22 proc. Co prawda jest on słabszy niż ponad 27-procentowa zwyżka zanotowana rok wcześniej, ale to wciąż dynamika bardzo wysoka, osiągnięta mimo sygnalizowanych już licznych ograniczeń, związanych z niedoborami pracowników i mocy po stronie wykonawców, czy trudnościami w pozyskiwaniu gruntów.
Pieniędzy na zakupy nie brakujeBardzo korzystne warunki finansowania oraz sytuacja na rynku pracy powodują, że popyt na mieszkania powinien być wciąż silny. Rekordowo niskie stopy procentowe utrzymają się na niezmienionym poziomie prawdopodobnie nawet przez około dwa lata. W związku z tym średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych, sięgające 3,8 proc. nie powinno wzrosnąć, nadal zachęcając do zakupów nieruchomości na własny użytek. Instytucje finansowe sygnalizują utrzymywanie się dużego zainteresowania kredytami i spodziewają się bardzo wysokiej ich wartości w tym roku.
Rynek pracy sprzyja sektorowi mieszkaniowemuMimo prognozowanego lekkiego spowolnienia w gospodarce, na rekordowo niskim poziomie powinna pozostawać także stopa bezrobocia, a dynamika wzrostu średniego wynagrodzenia utrzyma się na poziome 6-7 proc. jeszcze przez kilka kwartałów, niwelując skutki wzrostu cen mieszkań. Nie zanosi również się na to, by banki zaoferowały posiadaczom oszczędności wyższe niż dotąd warunki oprocentowania lokat. Przewidywany wzrost inflacji do ponad 3 proc. nadal będzie sprzyjał kierowaniu strumienia kapitału inwestorów na rynek nieruchomości. Względna atrakcyjność najmu pozostanie utrzymana, nawet mimo wzrostu cen mieszkań, tym bardziej, że w sytuacja na rynku potwierdza, że wraz ze wzrostem cen mieszkań, w górę idą także stawki najmu.
Źródło: materiały prasowe