[size=150:l91ryn5e]
W drodze do kamiennego piekła[/size:l91ryn5e]
Dla mnie to największe wyzwanie, przed jakim dotąd stanąłem. Takiego przedsięwzięcia architektonicznego nie było jeszcze w Europie - mówi Mirosław Nizio, autor Kamiennego Piekła, które ma powstać w dawnym obozie koncentracyjnym w Rogoźnicy
Mirosław Nizio na tle kamieniołomu w Rogoźnicy: - Byli więźniowie mówią, że mój projekt oddaje ogrom cierpienia, które tu się zdarzyło, ale nie jest przesadzony
W poniedziałek w Rogoźnicy prezentowano koncepcję wielkiego rzeźbiarsko-architektonicznego projektu wycenionego na 57 mln zł. "Kamienne Piekło KL Gross-Rosen" wypełni dawny kamieniołom granitu, w którym pracowali więźniowie obozu koncentracyjnego Gross-Rosen, w którym zginęło 40 tys. osób.
- Nas, obozowiczów, już niedługo nie będzie - mówił Zenon Kicki, więzień nr 40620 (jego ojciec zginął w Gross-Rosen). - Dlatego ważne jest dla nas, że pozostanie pomnik, który zachowa pamięć tego, co tu się zdarzyło.
- Rząd zaangażuje się w ten projekt - obiecał wicepremier Grzegorz Schetyna, jeden z gości wczorajszej uroczystości. Minister Bogdan Zdrojewski przesłał list, w którym zapewnił o poparciu dla idei. - Mamy wielką życzliwość i rządu, i samorządu, który już przekazał nam ponad 11 mln - mówi Piotr Koral, prezes polsko-amerykańskiej Fundacji Kamieniołomy Gross-Rosen, która zainicjowała pomysł pomnika. - Pod koniec maja spodziewamy się umieszczenia "Kamiennego Piekła" na liście kluczowych projektów ministra kultury, co pomoże nam w pozyskaniu środków unijnych. Mam nadzieję, że w przyszłym roku ruszy budowa, a do 2012 wszystko będzie gotowe.
Aneta Augustyn: Wiedział pan wcześniej o Gross-Rosen? Mirosław Nizio*: - Niewiele. Tyle tylko, że gdzieś jest taki obóz. Nie miałem jednak pojęcia, co tu się dokładnie znajduje, ani w jakiej skali rozegrała się tragedia. Po raz pierwszy stanąłem nad kamieniołomem któregoś listopadowego dnia, przed ponad dwoma laty.
Pierwsze odczucia? - Ogarnął mnie strach. Nie spodziewałem się takiego ogromu do zagospodarowania. Mówiono mi wcześniej, że to dziura w ziemi, a tu objawiła się przestrzeń o niewiarygodnej skalnej strukturze, która przypomina mi ludzką skórę. Do tego niezwykła paleta barw: beże, grafity, czerwienie, wszystko jak spatynowane. I jeszcze woda w dole, pogłębiająca tajemniczość miejsca. Ja widzę przede wszystkim przestrzennie i momentalnie zaczął mi się wyświetlać w głowie film: wyobraziłem sobie sceny, które tu się rozegrały i wiedziałem też, co tu powinno powstać. Wiedziałem już po pierwszym oglądzie. Złapało mnie to od razu.
Kamieniołom sam w sobie robi potężne wrażenie. Nie obawia się pan ingerencji? Obudowywanie go betonem nie zuboży jego mocy oddziaływania? - Chcę tylko podkreślić moc tego miejsca, ale tak żeby nie naruszyć jego naturalnych warunków.
Po jakie materiały pan sięgnie? - Stal, beton, granit, bo są naturalne i najlepiej korespondują ze skałą i wodą. Poza tym są najbardziej odpowiednie do tak dużego projektu.
Nie zanadto monumentalnego? - Może i jest trochę monumentalny, ale skala miejsca to narzuca. W tak wielkiej przestrzeni nie mogłem zrobić nic mniejszego czy delikatniejszego. To musiały być duże proste formy, pozbawione ozdobników i niepotrzebnych dekoracji. Tutaj jest wystarczająco dużo napięcia.
Które pan spotęgował, chowając kamieniołom za wysoką na 35 metrów ścianą obłożoną skorodowaną stalą. - Tak, chciałem żeby napięcie rosło. Zwiedzający najpierw staje u szczytu kilkuset schodów, które wiodą go w dół. Przed sobą widzi tylko ścianę, z pęknięciem pośrodku. Nie wie, co za nią jest. Kiedy dochodzi do szczeliny, otwiera się przed nim niezwykła panorama kamieniołomu, jest jakby w niej zamknięty. Widzi też znicz - wielki blok z czarnego granitu na wodzie. Potem może wejść do ściany, do korytarza, który poprowadzi go do krypty. Na jej głównej ścianie umieściłem perforowane obozowe numery, przez które będzie wpadać światło słoneczne. W podłodze znajdą się nisze wypełnione zmielonym granitem, symbol unicestwionych istnień. Wszystko w ciemności, oświetlone tylko punktowo. Górą, wzdłuż krawędzi kamieniołomu pobiegnie droga-tunel, w której stanie kilkanaście granitowych bloków z nazwiskami więźniów.
Co mówią byli więźniowie o projekcie? - Że to jest to. Że oddaje ogrom cierpienia, które tu się zdarzyło, ale że nie jest przesadzony.
W ogóle nie odszedłem od pierwotnej koncepcji, tylko uzupełniłem ją w dwa tygodnie. Najlepiej wychodzą mi te projekty, które pojawiają się od razu, w przebłysku, bez mozolnego przemyśliwania.
Cieszy mnie, że również środowisko twórcze - architekci, rzeźbiarze - mówią o pomyśle, że jest prosty i mocny. Dwie rzeczy chciałem uzyskać: stworzyć formę, która podbije emocje w oglądających oraz podnieść rangę tego miejsca. Bo Gross-Rosen jest za słabo wypromowane, jeszcze za mało rozpoznawalne. Ten nowoczesny projekt, o wyjątkowym rozmachu, ma szansę wyznaczyć nowy trend w tworzeniu miejsc pamięci. I przyciągnąć tych, którzy tu jeszcze nie trafili.
Dla mnie jest to największe wyzwanie, przed jakim dotąd stanąłem.
Większe niż Muzeum Powstania Warszawskiego, którego jest pan głównym autorem? - Twórca nieczęsto ma okazję dostać kamieniołom "do obróbki", takich przestrzeni się nie spotyka. Z Muzeum Powstania Warszawskiego było mi łatwiej, bo tam budowaliśmy bogatą scenografię pełną dźwięków, filmów, przedmiotów, fotoografii. A tu liczy się minimalizm, nie można było przeszarżować. Większą sztuką jest zachować naturalność kamieniołomu, rozegrać wszystko tylko ciszą, światłem, prostotą.
*Mirosław Nizio - architekt i artysta, kieruje jedną z najlepszych w Polsce pracowni NIZIO International Design. Autor m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Obozu Zagłady w Bełżcu, Muzeum Starego Teatru w Krakowie, Muzeum Fabryki w Łodzi
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6596133,W_drodze_do_kamiennego_piekla.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157