Co słychać na budowie S7 Wschodniej Obwodnicy Krakowa, na odcinku Mistrzejowice - Nowa Huta? Fot. s7widoma-krakow.pl / INKO Consulting

Co słychać na budowie S7 Wschodniej Obwodnicy Krakowa, na odcinku Mistrzejowice - Nowa Huta?

FILMY
REKLAMA

Powstaje S7 Wschodnia Obwodnica Krakowa, na odcinku Mistrzejowice - Nowa Huta. Zakończono nasuwanie dwóch estakad będących częścią budowanego węzła Mistrzejowice. Jezdnia w kierunku Warszawy liczyć będzie 40 segmentów, a w kierunku Rzeszowa 41.

Segment po segmencie

Budowę estakady rozpoczęto 13 miesięcy temu, pod koniec września 2024 roku. Stanowisko do prefabrykacji i nasuwania jest usytuowane w okolicy skrzyżowania ulic Petofiego i Łowińskiego, w krakowskiej dzielnicy Wzgórza Krzesławickie. Koniec, do którego dotrzeć miała estakada, był niemal kilometr dalej, w dzielnicy Mistrzejowice, w miejscu krzyżowania się dwóch tras ekspresowych – S7 i S52. Kolejne segmenty o długości od 17 do 26 m były zbrojone i betonowane w specjalnym szalunku. Po stężeniu i sprężeniu betonu segmenty za pomocą siłowników wysuwano na podpory estakady wraz z wykonanymi w poprzednich cyklach elementami obiektu.

Jezdnia w kierunku Warszawy ma 915 m i składa się z 40 segmentów, których łączna długość była… o 0,5 m większa! Jak to możliwe? Każdy segment był ściskany (mówiąc precyzyjnie – sprężany) z siłą 500 ton specjalnymi linami, przez co tracił nieco ze swych wymiarów, zyskując równocześnie wytrzymałość. Przy tak długiej konstrukcji to sprężanie spowodowało, że cała estakada „zmniejszyła się” o niespełna 0,5 proc., czyli właśnie 0,5 m.

Jezdnia w kierunku Rzeszowa będzie mieć 942 m, składać się z 41 segmentów i ważyć ponad 27 tysięcy ton.

REKLAMA

Tempo iście nieekspresowe

Przesuwanie tak dużej konstrukcji wymagało ogromnej precyzji. Musiano bowiem połączyć się z gotową już drugą częścią estakady, zbudowaną od strony Zalewów Zesławickich. Każdego miesiąca przygotowywano 3-4 segmenty dla każdej z jezdni. Wysuwanie jednego elementu trwało do 6 godzin, z prędkością od 7 do 10 cm na minutę. To maksymalnie 6 metrów na godzinę.

Siłowniki, które przepychały całą konstrukcję, mogły sprostać masie ponad 900 ton. Wypychając ją na kolejne podpory, musiano na końcu zachować dokładność spotkania obu części estakady, przy tolerancji zaledwie 4 cm. I to wszystko przepychając konstrukcję, która pod koniec prac miała niemal kilometr długości i ważyła prawie 27 tysięcy ton! Nad całością prac czuwali geodeci, stale mierząc ewentualnie odchylenia. Przesuwając kolejne segmenty, można też było korygować tor o kilka centymetrów, co dawało wykonawcy dodatkową elastyczność.

Komentarze (0)

Napisz komentarz
REKLAMA