Nie udało się zaplanowane na dziś spotkanie w sprawie hali widowiskowo-sportowej, zorganizowane przez prezydenta Lubina oraz przewodniczącego Rady Miejskiej. Nie dopisali zaproszeni goście, i to ci najważniejsi. Wśród nieobecnych był nawet jeden z inicjatorów spotkania, przewodniczący Rady Marek Bubnowski.
W ubiegłym tygodniu na wspólnym spotkaniu przedstawicieli rady miejskiej i prezydenta ustalono że obie strony zaproszą do dalszych rozmów marszałka województwa dolnośląskiego, starostę lubińską, wójt gminy wiejskiej oraz szefów klubów w radzie miejskiej. Na spotkaniu stawili się przedstawiciele świata sportu, w tym prezes i trener mistrzowskiej drużyny piłkarzy ręcznych. Z radnych przyszedł tylko Marian Węgrzynowski z Lubin 2006, pozostałych osób nie było. - Jestem rozczarowany, po ostatnim spotkaniu byłem optymistą, teraz już nie – powiedział Marian Węgrzynowski.
- Pani starosta nie przyszła, bo organizowała inne ważne spotkanie – poinformował rzecznik starostwa Krzysztof Olszowiak.
Marszałek Andrzej Łoś miał ważniejsze sprawy – powiedziano nam w jego biurze prasowym.
- Wiedziałem, że nie będzie kompletu zaproszonych, dlatego moja obecność była bezzasadna – powiedział z kolei jeden z organizatorów spotkania, przewodniczący Rady Miejskiej Marek Bubnowski.
Wójt Gminy Wiejskiej Irena Rogowska jest na służbowym wyjeździe poza Lubinem. Maria Szydłowska niespodziewanie zrezygnowała z przewodniczenia klubowi radnych PO i także nie pojawiła się na spotkaniu. - Nie chcę tego komentować – powiedziała w rozmowie telefonicznej. – Jutro podczas sesji będę odpowiadać na pytania.
- Jeśli chodzi o to, że ktoś boi się, że budowa hali przysporzy mi zwolenników, to obiecuję, ze nawet nie pojawię się na jej otwarciu – obiecał prezydent Robert Raczyński. - Przygotuję nożyczki dla wszystkich radnych i to oni będą przekazywać ten obiekt społeczeństwu – dodał Raczyński.
Regionalna Izba Obrachunkowa uznała, że prezydent Robert Raczyński złamał prawo wydając pieniądze na akcję ulotkową „Hala”.
Do 27 tysięcy lubińskich mieszkań trafiły ulotki propagujące budowę hali widowiskowo-sportowej w tym mieście. Każdy mieszkaniec, który otrzymał takową ulotkę mógł poprzeć budowę tego obiektu. Po wypełnieniu druczku, czyli zakreśleniu „tak lub „nie” dla samego pomysłu budowy hali oraz po wyborze jednego z trzech proponowanych projektów hali, mieszkańcy mogli albo wrzucić karty do specjalnie przygotowanych urn lub na koszt Urzędu Miejskiego przesłać je do odbiorcy za pośrednictwem Poczty Polskiej.
Ponad 40 procent ankietowanych poparło budowę hali. Abstrahując już od właściwej liczby lubinian, którzy budowę hali poparli, ponieważ 40 procent ankietowanych nie ma nic wspólnego z 40 procentami mieszkańców miasta, może zdziwić fakt, że koszt wyprodukowania tych ulotek oraz dostarczenia ich pod 27 tysięcy drzwi kosztował miasto ponad 24 tysiące złotych.
Z drugiej strony może nie sama suma dziwi, ale choćby to, że pieniądze, za które ulotki wyprodukowano pochodziły od Gminy Wiejskiej Lubin, a przekazane miały być na szkołę dla dzieci z terenów wiejskich i miejskich.
W odpowiedzi na pismo skierowane do RIO przez Pawła Niewodniczańskiego(przewodniczącego Komisji Budżetu Rady Miejskiej) oraz Marka Bubnowskiego(przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej i obecnego przewodniczącego Rady) czytamy:
„ (…) środki na tzw. „akcje ulotową” skierowaną do mieszkańców Lubina związaną z budową hali sportowo-widowiskowej – w wysokości 24.229.50 zł brutto pochodziły z dotacji celowej przekazanej przez Gminę Wiejską Lubin na mocy umowy z 12 marca 1999 określającej zasady współpracy gmin w zakresie realizowania obowiązku szkolnego przez dzieci zamieszkałe na terenie Gminy Wiejskiej Lubin i Gminy Miejskiej Lubin.
Środki te, zdaniem Kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej we Wrocławiu, wprowadzone zostały do budżetu z naruszeniem prawa (…) przez Prezydenta Lubina, który jednocześnie zdecydował o kierunkach ich wydatkowania. Kolegium regionalnej Izby Obrachunkowej podjęło uchwały w sprawie skierowania skarg do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu na Zarządzenie Prezydenta Miasta Lubina w sprawie zmian budżetu.
W opisanej sytuacji doszło do dokonania zmian w budżecie Miasta Lubina bez upoważnienia, co w konsekwencji skutkuje, zdaniem Izby, naruszeniem dyscypliny finansów publicznych (…).”
Jednocześnie RIO odpowiedziało na drugie pytanie zadane przez wnioskodawców, dotyczące możliwości przeprowadzenia akcji tego typu jak „Hala”. Kolegium RIO uznało, że akcja ulotkowa „Hala” miała charakter „konsultacji z mieszkańcami gminy”, co jest dopuszczalne według prawa.
Rzecznik prezydenta Lubina zapowiedział już, że prezydent będzie się odwoływał od decyzji Regionalnej Izby Obrachunkowej.
Zapowiedź kolejnych spotkań w sprawie lubińskiej hali i Urząd Miejski odpowiedzialny za budowę hali widowisko–sportowej – tak można podsumować wczorajsze rozmowy prezydenta Roberta Raczyńskiego z przedstawicielami lubińskich klubów rady miejskiej.
Na następne spotkania zostaną zaproszeni przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego oraz powiatu lubińskiego i Gminy Wiejskiej Lubin.
Większość obecnych na spotkaniu określiła je jako obiecujące, chociaż nie było znaczącego przełomu w stosunkach na linii prezydent – radni.
Jednak niczym światełko w tunelu pojawiła się jedna zmiana – Raczyński przedłoży Radzie Miejskiej kolejny projekt budżetu, w którym już nie będzie zapisu o dokapitalizowaniu Lubińskiej Spółki Inwestycyjnej. Według nowych wytycznych, halę widowiskowo-sportową ma budować bezpośrednio Urząd Miejski.
Czy radni zgodzą się na takie rozwiązanie? Przekonamy się w momencie głosowania nad nowym projektem budżetu. Kwota przeznaczona na budowę lubińskiej hali to nadal 15 milionów złotych. Oprócz tego w projekcie przyszłorocznego budżetu Raczyński zaproponował kolejne 15 milionów na tą inwestycję.
Prezydent Robert Raczyński kłóci się z radnymi. Czy projekt hali sportowej zostanie zrealizowany? Prezydent Robert Raczyński chciał udowodnić radnym, że mieszkańcy popierają jego pomysł budowy hali widowiskowo-sportowej. Przeprowadził więc ankietę.
Do wszystkich mieszkań w październiku dotarły ulotki z pytaniem, czy lubinianie chcą hali i jaki projekt wybierają (podano trzy). Miasto wydało na nie ponad 24 tysiące złotych. Ale Regionalna Izba Obrachunkowa stwierdziła, że prezydent naruszył prawo. Pieniądze na ulotki pochodziły z dotacji oświatowej, którą na realizację obowiązku szkolnego dzieci przekazała Gmina Wiejska Lubin . RIO zaskarżyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zarządzenie prezydenta w sprawie zmiany w budżecie Lubina, na podstawie którego sfinansował ulotki. - Jesteśmy zaskoczeni - przyznaje rzecznik prezydenta Krzysztof Maj. - Dotąd wszystkie zarządzenia i decyzje prezydenta były wysyłane do oceny Izby, która przez ostatnie dwa lata nie miała żadnych zastrzeżeń. Jeśli się okaże, że RIO ma rację, przestaniemy działać w taki sposób, ale najpierw odwołamy się od tej ostatniej oceny. Inny obraz wyłania się z wypowiedzi Urszuli Gregi, zastępcy kierownika biura RIO we Wrocławiu. Oprócz finansowania ulotek, 28 listopada RIO zaskarżyła do WSA jeszcze cztery inne prezydenckie zarządzenia. Robert Raczyński musi się do nich odnieść w ciągu 30 dni. Jeśli uzna, że popełnił błąd, sąd umorzy sprawę. Jeśli będzie się upierał przy swoim stanowisku, WSA rozpatrzy skargi złożone przez RIO. W efekcie może unieważnić zarządzenie. I tyle. Marek Bubnowski, szef rady, który z radnym Pawłem Niewodniczańskim pytał RIO, czy finansując ulotki z pieniędzy na oświatę Raczyński naruszył dyscyplinę finansów publicznych, nie kryje rozczarowania. - Jeżeli złamanie dyscypliny finansów publicznych nie będzie ukarane, w świat pójdzie komunikat: można tak robić i nic za to nie grozi - mówi. Efekt ankiety był taki, jak się spodziewano: większość z tych, którzy odpowiedzili, poparła budowę hali. Ale radni i tak nie chcą na nią dać pieniędzy, bo nie zgadzają się z pomysłem prezydenta, by inwestycję realizowała zbankrutowana (w ich ocenie) spółka miejska. A za 24 tys. zł szkoła może np. kupić 10 komputerów. Ale nie kupi.
Trzeba ostrożnie wydawać
Prof. Leon Kieres zaleca samorządowcom ostrożność. - Polski ustawodawca ogranicza swobodę w dysponowaniu środkami publicznymi. Organ wykonawczy, czyli prezydent, powinien kierować się dyspozycjami ustawy albo rady miejskiej. Pieniądze na dotacje celowe nie powinny być wydawane na inne cele.
Komisja Rozwoju, Inwestycji i Działalności Komunalnej Rady Gminy Lubin wydała pozytywną opinię w sprawie projektu porozumienia o budowie hali sportowo-widowiskowej obok stadionu.
Komisja poparła tym samym koncepcję Urzędu Marszałkowskiego, by nowoczesny obiekt powstał na gruntach powiatu w ramach porozumienia kilku podmiotów, o czym wójt Irena Rogowska poinformowała marszałka.
Jak się dowiedzieliśmy nie jest wykluczone, że inicjatywa ta zostanie wsparta przez jeszcze jeden samorząd miedziowego regionu.
- Pieniądze na halę sportowo-widowiskową w Lubinie będą, jeśli powstanie jako zaplecze sportowe dla Zespołu Szkół Socjalnych -powiedział Piotr Borys, członek zarządu województwa dolnośląskiego podczas dzisiejszej konferencji w Lubinie. To wymusza lokalizację przy stadionie Zagłębia, ale jest też korzystne w punktu widzenia starań Lubina o pomoc przy organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej - twierdzi Borys.
Piotr Borys oraz poseł PO Norbert Wojnarowski poinformowali dziś, że w wieloletnim programie inwestycyjnym dla Dolnego Śląska jest już zapis o budowie hali widowiskowo-sportowej w Lubinie. Ustalono, że 7 milionów pochodzić będzie z Regionalnego Programu Operacyjnego (funduszy unijnych), zaś 5 milionów złotych z Totalizatora Sportowego.
Damian Stawikowski, asystent prezydenta Lubina łapie się za głowę. – Budowa hali tej wielkości na terenie przy stadionie Zagłębia, gdzie działa giełda samochodowa i brakuje miejsca na boiska treningowe, podczas gdy my mamy juz przygotowaną całą koncepcję łącznie z projektem. To bezsensowny pomysł – mówi. – Chyba , że cel jest taki, by obiecywać pieniądze wiedząc, że nic z tego nie wyjdzie - dodaje Stawikowski. Jego zdaniem może chodzić o to, by radni znów mieli pretekst nie zgadzając się na przekazanie miejskich pieniędzy na budowę hali.
- My zapisaliśmy halę w programie inwestycyjnym, my zadbamy, by pieniądze przyznano – zapewnia Piotr Borys.
Prezydent Lubina Robert Raczyński chce, by hala powstała na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Tylko tam zmieścimy np. odpowiednią ilość miejsc parkingowych - podkreśla Stawikowski.
-Wywiązałem się z obietnicy -mówił dziś Piotr Borys. - Deklarowałem, że znajdę pieniądze na halę i tak się stało.
- Te deklaracje słyszymy tylko w mediach – odpowiada Damian Stawikowski. – Gdy wystosowaliśmy pismo do zarządu województwa, z prośbą o spotkanie i rozmowy w tej sprawie, nie było odpowiedzi. Oczywiście, że chcemy otrzymać unijne pieniądze, chcemy o tym porozmawiać, na razie oglądamy jednak tylko konferencje prasowe w tej sprawie. Określenie, że 7 milionów na halę pochodzić ma z funduszy unijnych oznacza, że ktokolwiek będzie ją budował, musi wziąć udział w konkursie. W ten sposób są bowiem przydzielane pieniądze z UE. Skąd pewność, że nie zostaną przyznane lepszemu projektowi w innym mieście?
Szanowny Panie Prezydencie, my, radni Rady Miejskiej zwracamy się do Pana o podjęcie merytorycznej dyskusji w celu osiągnięcia porozumienia i zakończenia "wojny o halę". Przykro, że musimy w formie listu otwartego zaprosić Pana do rozmów, bo w obecnej kadencji Rady Miejskiej, podobnie jak w poprzedniej, ani raz nie byliśmy zaszczyceni Pana obecnością na sesji, ani też na żadnym posiedzeniu komisji. Konferencje prasowe to nie najlepszy sposób komunikowania się z radą. Czas zakończyć nieustanne ataki na radnych Rady Miejskiej i nazywanie nas tchórzami, ludźmi, którzy nie dotrzymują obietnic. Czas skończyć z tą grą, manipulowaniem informacjami i publicznie odpowiedzieć na postawione pytania dotyczące realizacji ważnej inwestycji dla Lubina. Pan doskonale wie, że wszyscy radni ani przez chwilę nie kwestionowali potrzeby powstania tego obiektu. Panie Prezydencie, nie ma potrzeby przez kolejną kadencję konfliktować się z radnymi i na tym sporze budować swoją pozycję. Z uznaniem przyjęliśmy wybór Pana na urząd Prezydenta Lubina i już blisko rok czekamy na współpracę na rzecz rozwoju miasta. Jesteśmy gotowi do wspólnych działań. Proszę nie traktować nas jedynie jak"maszynki do głosowania", ale podjąć z nami partnerski dialog. Nie jest tak, że radni zawsze się mylą, a słuszne argumenty są wyłącznie po Pana stronie. Panie Prezydencie, prosimy odpowiedzieć nam i mieszkańcom Lubina na następujące pytania (być może te informacje zbliżą nasze stanowiska): Dlaczego w Uchwale 53/2007 o zmianie budżetu miasta, która rzekomo miała kierować środki na budowę hali, nie wnioskował Pan o kwotę 15 mln zł na budowę hali, lecz na podwyższenie kapitału spółki LSI (bez jednoznacznego wskazania zadania)? Dlaczego tak upiera się Pan, by inwestycja była prowadzona przez LSI, który jest twórcą największej dziury w mieście - w Rynku? Dlaczego wybierając LSI, odrzuca Pan możliwość skorzystania z 12 mln dotacji na budowę hali z Sejmiku Dolnośląskiego (prawo nie pozwala przekazać Sejmikowi środków do spółki, jedynie dla miasta)? Jaki jest całkowity koszt budowy hali i przewidywany koszt utrzymania obiektu? Na podstawie jakiego zlecenia, a może przetargu, wyłonił Pan Konsorcjum Archimedia z Poznania do przygotowania 3 projektów hali? Gdzie są te projekty ( poza obrazkami z ulotki do mieszkańców) i ile one kosztowały, kto za nie zapłacił? (w budżecie miasta nie było środków na ten cel, czy zostały one zabrane z remontów dróg, oświaty, czy innych zadań?) Panie Prezydencie, nasze obawy, co do sposobu realizacji inwestycji pod nazwą hala widowiskowo-sportowa, nie są bezpodstawne. Mamy świadomość, że miasto jest już zadłużone na 40 mln złotych. Nie chcemy topić publicznych pieniędzy w spółkę, która przynosi straty (na koniec 2006 roku strata blisko 1 mln 900 tyś). Nie chcemy fundować lubinianom pięknej makiety i kolejnej wielkiej dziury w mieście. Apelujemy do Pana, Panie Prezydencie, proszę nie upierać się przy swoich jedynie słusznych propozycjach realizacji inwestycji przez LSI. Proponujemy inne rozwiązania, które chcemy z Panem przeanalizować i wspólnie wybrać najlepsze. Jesteśmy gotowi doprowadzić do spotkania i porozumienia radnych Rady Miejskiej, Pana, Panie Prezydencie, Starosty Lubińskiego, Marszałka Sejmiku Dolnośląskiego. Nie należy też zapominać o deklaracjach posłów z naszego miasta, którzy obiecywali pomoc przy powstaniu tego obiektu. Dołożymy wszelkich starań, by władze KGHM Polska Miedź SA wsparły finansowo tę inwestycję. Panie Prezydencie, prosimy odrzucić niechęć do radnych, wszelkie animozje i spotkać się z nami, by rozwiać wątpliwości i szybko zakończyć ten konflikt. Lubin potrzebuje kompromisów. Lubin potrzebuje hali, a nie obietnic i nieustannego szukania winnych. Zabierzmy się do wspólnej pracy!
Z wyrazami szacunku
W imieniu radnych przewodniczący klubów radnych Maria Szydłowska Marek Bubnowski
Lubińscy radni po raz kolejny odrzucili prezydenckie zmiany w budżecie, a tym samym nie przekazali pieniędzy na budowę hali widowiskowo-sportowej. Dlaczego? Bo to nie hala, a spółka, która ma ją budować stanowi problem.
„Hańba” i „tchórze” to najczęstsze słowa kierowane w stronę rajców. Spór o halę pociągnął już za sobą wiele konsekwencji. Radni nie dali się wplątać w przedwyborczą kampanię. Sebastian Chojecki (PiS), dotychczasowy przewodniczący Rady Miejskiej, na wiosek kolegów z klubu został odwołany ze stanowiska. Prezydent dopuszcza możliwość przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania rady, a radni nadal są przeciwni, ale nie hali – jak to jest nagłaśniane w mediach, a temu, że wykonawcą inwestycji ma być Lubińska Spółka Inwestycyjna, o której likwidację radni walczą już ponad pięć lat.
Najpierw sesja Rady Miejskiej zwołana na cztery dni przed wyborami parlamentarnymi. Przygotowane było wszystko - tłumy kibiców, zawodnicy lubińskich drużyn, szaliki, trąbki, bębny. Pojawił się przewodniczący rady, był również Franciszek Wojtyczka z PO. Popierający prezydenta przedstawiciele klubu Lubin 2006 wchodzili na salę uśmiechnięci i pewni swego, pewni, że głosowanie nad halą to jedynie formalność. Niestety. Radni koalicji po raz kolejny zaskoczyli wszystkich – tym razem po prostu nie przyszli. Z 23 osób zasiadających w radzie na sesji pojawiło się jedynie 10 z nich. Nie było quorum, nie było sesji, nie było głosowania. Na otarcie łez wyświetlono tylko film o planowanej inwestycji w halę widowiskowo-sportową.
Rozpętali burze
„Hańba”, „tchórze” i „wstyd” – to najczęstsze słowa kierowane pod adresem radnych, którzy swoją absencją zaprotestowali przeciwko mieszaniu samorządu do kampanii wyborczej.
- Nie pozwolę na to, żeby ktoś wywierał nacisk na radnych – mówił Krzysztof Olszowiak (PO). – Zwoływanie sesji na kilka dni przed wyborami jest nieporozumieniem. Protestuje przeciwko takiemu traktowaniu samorządu.
Radni nie chcieli mieszać się w politykę, a tymczasem prezydent oficjalnie potwierdził, że możliwe jest zorganizowanie referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej.
- Jeśli powtórzy się sytuacja uporczywego wstrzymywania rozwoju Lubina to w interesie mieszkańców będę zmuszony podjąć decyzję o przystąpieniu do referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej – powiedział Robert Raczyński na konferencji prasowej w dzień po feralnej sesji. - Nie mogę dopuścić do sytuacji, żeby rozwój miasta był wstrzymywany bo radni tchórzliwie uciekają przed decyzją.
Prezydent postanowił jednak dać radnym jeszcze jedną szansę. Przecież jak można nie chcieć hali sportowej na trzy tysiące miejsc siedzących, w której organizowane będą różne imprezy dla mieszkańców, w której nasze dzieci będą szlifowały talenty sportowe, w której obok rozgrywek mistrzowskich drużyn mieszkańcy będą mogli aktywnie spędzić swój czas wolny. Kto by nie chciał takiej hali? No właśnie. Jak się okazuje hali chcą wszyscy. Nie tylko prezydent, nie tylko zawodnicy i trenerzy, nie tylko mieszkańcy Lubina, ale również radni. To nie hala sama w sobie stanowi problem. Problemem jest tu Lubińska Spółka Inwestycyjna, która ma halę wybudować.
Pieniądze dla bankruta?
- Jesteśmy za budową hali ale nie na warunkach jakie zaproponował prezydent – mówi Maria Szydłowska, przewodnicząca klubu radnych Platformy Obywatelskiej w Radzie Miejskiej Lubina. - Prezydent się uparł, aby halę budowała LSI, która od trzech lat nie może sobie poradzić z dziurą w rynku. To bankrut, więc dziwne żeby radni zgodzili się przekazać jej 15 milionów złotych, skoro nie wiadomo co z tymi pieniędzmi będzie.
- LSI jest dla mnie bankrutem – skwitował Krzysztof Olszowiak. – Głosuję przeciwko temu budżetowi, czyli wyprowadzeniu 15 milionów złotych spod kontroli rady, a nie przeciwko budowie hali. Ktoś kto zna prawo handlowe wie dobrze, że przekazując pieniądze LSI tracimy nad nimi kontrolę. To celowy zabieg prezydenta.
- LSI generuje straty- mówi Bubnowski. – W 2006 roku dokonano sprytnego zabiegu, żeby ukryć wszystkie straty z lat wcześniejszych – umorzono prawie 5 milionów zł udziałów, czyli ukryto dług spółki. Dla mnie wygenerowanie straty w wysokości 8 milionów, na 10 milionów kapitału to bankrut. Przekazanie tej spółce 15 milionów nie daje nam gwarancji kontroli nad tymi pieniędzmi. Mamy tą możliwość jedynie w ramach budżetu. Kiedy chcemy zobaczyć faktury, to LSI zasłania się tajemnicą handlową i kodeksem spółek handlowych. Jako radni obawiamy się, że pieniądze, które możemy przekazać na budowę hali zostaną skonsumowane nie tylko na ten obiekt i dlatego zagłosowaliśmy przeciw.
Lubińska Spółka Inwestycyjna została utworzona w 1996 roku, za rządów Tadeusza Maćkały. Jej zadaniem miała być realizacja inwestycji miejskich. Jedną z nich była budowa kamieniczek na lubińskim Rynku. Oprócz tego LSI jest zarządcą targowisk miejskich oraz razem w firmą Womak Beta, od około dwóch lat udziałowcem spółki Galeria Rynek.
W 2002 roku, radni podjęli uchwałę o likwidacji LSI. Prezydent nie zlikwidował spółki. Od ponad pięciu lat chce żeby radni zmienili swoją decyzję, ci są jednak uparci i konsekwentnie pozostają przy swoim. Każde głosowanie nad unieważnieniem uchwały o likwidacji wygrywają ci, którzy nie zgadzają się, ich zdaniem, na marnotrawienie pieniędzy.
W grudniu bieżącego roku w Rynku miała zostać otwarta wielka, nowoczesna Galeria Rynek. Miało to być miejsce handlu i rozrywki. Jak do tej pory mieszkańcy Lubina nie doczekali się niczego poza głęboką dziurą w ziemi, która szpeci miasto.
- Gdyby w 2002 roku LSI została zlikwidowana, majątek wróciłby do gminy, a spółka nie zaciągnęłaby nowych zobowiązań – mówił już rok temu w wywiadach prasowych Paweł Niewodniczański, ówczesny przewodniczący Rady Miejskiej. – Działalność jaką prowadzi LSI z powodzeniem mógłby przejąć podmiot zewnętrzny.
Druga szansa
Robert Raczyński zapowiedział: „Dam drugą szansę radnym”. I tak, w ubiegłym tygodniu Rada Miejska Lubina zebrała się po raz kolejny. Niespodzianek nie było – radni nie skorzystali z drugiej szansy Raczyńskiego i znów zagłosowali przeciw zmianom w budżecie.
- Do dziś nie wiem jaki jest projekt, ile będzie kosztował i w jaki sposób ma być realizowany – mówił Olszowiak. - Jeżeli w taki sposób jak inwestycja realizowana na Rynku, Galeria Rynek czyli od trzech lat dziura w ziemi, to ja dziękuję. Nie wyobrażam sobie takiego gospodarowania pieniędzmi miasta. Od ponad miesiąca czasu media naciskają na radę. Nie robi to na mnie wrażenia, a wręcz przeciwnie, upewnia mnie w tym, że mamy rację zastanawiając się nad budową hali za pośrednictwem LSI. To bankrut. Sprawozdanie przedstawione radnym w 2006 roku – strata w wysokości ponad 1,9 miliona złotych, rok wcześniej strata ponad 34 milionów złotych. To nie są dobre wyniki finansowe.
– Od 20 lat mówi się o budowie tej hali i nadal będziemy dyskutować? Znów dobry pomysł prezydenta jest torpedowany – ripostował Marian Węgrzynowski z Lubin 2006. - Z tych obiektów ma korzystać młodzież szkolna.
Hala widowiskowa, czy sala gimnastyczna?
Jeden z argumentów na głosowanie „za” halą to dzieci i młodzież szkolna korzystająca z nowoczesnego obiektu. Tylko jak zauważa Roman Jasiński - To ma być hala widowiskowo-sportowa, a nie sala gimnastyczna. Trzeba wytłumaczyć to wielu osobom. Czy na głogowskiej hali ćwiczą uczniowie? Czy wpuszczane są tam dzieci?
Jak twierdzą inni radni koszt budowy pełnowymiarowego obiektu sportowego, na którym nasze drużyny będą mogły rozgrywać mecze Ligii Mistrzów, a który dodatkowo będzie dostosowany do imprez masowych, wyniesie dużo więcej niż zapowiadane 30-40 milionów złotych.
- Co to ma być za obiekt? – pytał Marek Bubnowski, radny PiS. – Czy to ma być sala gimnastyczna na 3 tysiące miejsc służąca tylko na przeprowadzenie zawodów sportowych, czy wielofunkcyjna hala widowiskowo-sportowa, która będzie spełniała rolę centrum kulturalnego w naszym regionie. Jeżeli to drugie, to koszt budowy takiego obiektu wyniesie nie 30 milionów jak przedstawia prezydent, a najmniej 70 milionów złotych. Kto był na meczu w głogowskiej hali wie, że akustyka tej sali dyskredytuje ją do zorganizowania czegoś innego niż mecz piłkarski, a wydatkowanie połowy kwoty, tylko na dużą salę gimnastyczną to nieporozumienie. Dlatego też trzeba dojść do porozumienia z innymi podmiotami. Mówimy o mieście, mówimy o powiecie, gminie, sejmiku, a także o KGHM.
Prezydenckie wykreślanki – nie 15, a 18 mln
Zmiany w budżecie zaproponowane przez prezydenta nie dotyczyły tylko kwoty 15 milionów złotych na dokapitalizowanie LSI. W uchwale zapisano również kilkanaście pozycji, z których pieniądze również mają trafić do Lubińskiej Spółki Inwestycyjnej. Zmiany dotyczą poprawek w budżecie wprowadzonych przez Radę Miejską.
- Jako radni mamy prawo do dokonania zmian w budżecie w określonym terminie i z tego prawa skorzystaliśmy – mówi Maria Szydłowska. – Wprowadziliśmy, po czym przegłosowaliśmy zmiany do budżetu. I co się okazuje? Teraz kiedy prezydent wystąpił z projektem dokonania zmian w budżecie wszystkie nasze poprawki po prostu likwiduje, a pieniądze przekazuje do LSI.
Dzięki zmianom wprowadzonym przez radnych, pieniądze miały zostać przekazane między innymi na remonty dróg i chodników, termomodernizacje przedszkoli, na postawienie ekranów dźwiękochłonnych, kupno mieszkań socjalnych, budowy sali gimnastycznej przy Szkole Podstawowej nr 12 i na stypendia dla uczniów.
- Większość naszych zmian nie została w ogóle przyjęta, a teraz prezydent anuluje pozostałe – mówi Szydłowska. – To nie jest kwestia tylko 15 milionów złotych, ale również dodatkowych ponad 2,6 miliona zł dla spółki.
Radni zaapelowali o budowę hali korzystając z finansów różnych źródeł, tak żeby nie blokować inwestycji w Lubinie.
- Czy mieszkańcy miasta mają świadomość, że przekazanie pieniędzy LSI w formie zaproponowanej przez prezydenta może skutkować brakiem pieniędzy na inne cele? – mówił radny Roman Rozmysłowski. - Hala może kosztować 30, 60 milionów złotych albo i więcej, i co roku z budżetu miasta będziemy przekazywać po 15, może 20 milionów złotych na tą budowę. Trzeba się liczyć z tym, że wtedy w mieście nie powstanie inna inwestycja. Może zabraknąć na papier w szkołach, na wypłaty dla nauczycieli. Jestem za halą, ale nie możemy się zgodzić żeby wszystkie pieniądze z budżetu przekazać na jej budowę.
Jak widać problemu hali w Lubinie nie ma. Jest problem uporu prezydenta, który za wszelką cenę chce utrzymać LSI na rynku pomimo strat i sprzeciwów Rady. Co na to mieszkańcy? W końcu duży odsetek lubinian chce hali, więc może zrezygnować z uporu, zrobić coś dla miasta i przy jednym stole dojść do porozumienia. Może skorzystać ze środków zewnętrznych na budowę tego obiektu? Ale żeby do tego mogło dojść, najpierw trzeba skończyć rozmowy za pomocą mediów i spotkać się w cztery oczy. Chyba nikomu korona z głowy nie spadnie z tego powodu.
"NIE" dla hali – radni nie dali pieniędzy na budowę
2007-10-30 18:28:47
12 głosów przeciw, na 11 głosów za – lubińscy radni już po raz kolejny zagłosowali przeciwko przekazaniu pieniędzy na budowę hali widowiskowo-sportowej w Lubinie.
Dzisiejsza sesja Rady Miejskiej obfitowała w niespodzianki. Nie dość, że po zmianie porządku obrad ze stanowiska przewodniczącego odwołany został Sebastian Chojecki z PiS, a jego miejsce zajął klubowy kolega – Marek Bubnowski, to jeszcze radni miejscy po raz kolejny zagłosowali przeciwko przekazaniu pieniędzy na budowę hali widowiskowo-sportowej, a ankietę przeprowadzoną wśród mieszkańców uznano za sfałszowaną.
Powody radni mieli różne. Jedni argumentowali swoją decyzję innymi potrzebami, pilniejszymi niż hala, inni zarzekali się, że nie dadzą pieniędzy spółce miejskiej, która według ich informacji jest bankrutem. Pojawiły się również głosy mówiące o tym, że halę można zbudować w innym miejscu, a pieniądze potrzebne na inwestycję niekoniecznie muszą pochodzić z budżetu miasta.
- Głosuję przeciwko budżetowi, a nie przeciwko hali – mówił Krzysztof Olszowiak, radny PO. – To celowy zabieg prezydenta. Jeżeli chciałby on budować halę przedstawiłby racjonalne rozwiązanie. Nikt nie jest przeciwny budowie hali, ale nie za miejskie pieniądze. Ostatni miesiąc to lawina różnego rodzaju informacji prasowych, która wzbudza we mnie nieufność. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że mamy rację. Nie ukrywam, że mam pewne podejrzenia. Spółka LSI jest bankrutem i głosuje przeciwko zmianom w budżecie, ale to nie znaczy, że głosuję przeciwko hali, tych pojęć nie można mylić. Dając pieniądze LSI tracimy kontrolę nad nimi.
- Problem dotyczy tego, że prezydent się uparł, aby halę budowała Lubińska Spółka Inwestycyjna – wyjaśniała Maria Szydłowska, przewodnicząca klubu radnych PO w Radzie Miejskiej. – Spółka od pięciu lat wykazuje straty, a przez ostatnie trzy lata nie może sobie poradzić z dziurą na lubińskim Rynku. Trudno, żeby radni zgodzili się przekazać prawie 18 mln zł do firmy, która niewiadomo co zrobi z tymi pieniędzmi, i nie wiadomo czy ta hala powstanie.
Radni przedstawiali również inne propozycje na rozwiązanie problemu hali widowiskowo-sportowej. - Kolejnym powodem na odrzucenie zmian zaproponowanych przez prezydenta jest zapowiedź Piotra Borysa, który do dzisiaj podtrzymuje swoją deklarację, że 12 mln zł na budowę hali przekaże Sejmik Dolnośląski – mówi Maria Szydłowska. - Jednak sejmik nie może tych pieniędzy przekazać spółce prawa handlowego, jaką jest LSI. Należy się zastanowić czy halę powinno budować miasto, powiat, a może inny podmiot samorządu. Hala powinna być budowana ze środków wspólnych, a nie tylko za pieniądze miasta. Ta inwestycja będzie kosztować około 30-40 mln zł. Policzyliśmy ile pieniędzy może dać sejmik, ile miasto, powiat i Gmina Wiejska Lubin. Do tego dołoży się kombinat. Po wyborach sytuacja zmieni się na tyle, że KGHM zdecyduje się dać pieniądze na to, żeby obok nowego stadionu i hotelu była nowa hala. Kolejny problem to lokalizacja, którą wybrał prezydent. Moim zdaniem to złe miejsce, ponieważ o ile na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji jest miejsce na halę na trzy tysiące miejsc, to nie ma już tam miejsca na stworzenie odpowiedniej ilości parkingów. Lepiej halę wybudować obok stadionu. I tu prośba do prezydenta, aby przygotował nowy projekt budowy hali i my wszyscy wtedy zagłosujemy „za”, ponieważ każdy z nas chce hali.
Pomysł budowy hali widowiskowo-sportowej na miejscu boiska pomocniczego drużyny piłki nożnej poparł również Paweł Niewodniczański, radny Teraz Lubin.
- Klucz do rozwiązania problemu leży w rękach prezydenta – powiedział na sesji Niewodniczański. – Jest inny pomysł rozwiązania problemu hali dla Lubina. Lepszy i tańszy dla miasta. Jeżeli pieniądze na halę będą nie tylko z budżetu miasta to odblokujemy sobie możliwość innych inwestycji.
Wśród radnych pojawiły się głosy popierające inicjatywę prezydenta. - Jestem przerażony waszymi wypowiedziami – powiedział do innych radnych Marian Węgrzynowski z Lubin 2006. – Od 20 lat mówi się o budowie tej hali i nadal będziemy dyskutować? Znów dobry pomysł prezydenta jest torpedowany. Z tych obiektów ma korzystać młodzież szkolna, a szkoły skupione są w mieście. Jeżeli nie będziemy głosować za zmianami w budżecie to osobiście będę prosił prezydenta o rozpisanie referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej.
- Głosowałem za budową hali – mówi Franciszek Wojtyczka, radny PO. – Ja wiem dzięki komu tu jestem. Dzięki mieszkańcom, którzy zagłosowali na mnie. Tak samo jak inni radni. Wszyscy są tu dzięki ludziom, dzięki sportowcom i kibicom, a oni chcą hali.
- Nie rozumiem zachowania innych radnych – mówi Andrzej Górzyński. – Walczymy o tą halę, od kilku lat "wałkujemy" ten temat i znów zaczyna się to samo.
Oburzenie wśród zebranych wywołała wypowiedź radnego Romana Jasińskiego, który stwierdza, że ankieta, w której udział wzięli mieszkańcy Lubina, odpowiadając na pytanie czy chcą budowy hali, została sfałszowana.
- Prosto z drukarni wzięli te listy na „tak”, nie oszukujmy się. A to co przyszło to sami podpisali na „nie” – mówił Jasiński. - Media robią tylko szum, że przyszło tysiące listów, a gdzie te listy są? To jest po to żeby media robiły zdjęcia, a telewizja kręciła i żeby codziennie leciał show, że radni nie chcą hali.
- Nie mogą tu padać nieprawdy i półprawdy – skomentował wystąpienia radnych Damian Stawikowski, asystent prezydenta. – Od kilkunastu lat radni mówią, że chcą hali, a do tej pory tej hali nie ma. Radni już kilkakrotnie głosowali nad jej budową i pieniądze zamiast na halę były przekazywane na budowę ekranów dźwiękochłonnych. Radni mówią również, że nie dadzą pieniędzy „bankrutowi”, a rok temu właśnie temu „bankrutowi” radni przekazali 2 mln zł na budowę targowiska miejskiego.
Wynik głosowania nad przekazaniem 15 mln zł na budowę hali widowiskowo-sportowej to 11 głosów „za” na 12 głosów „przeciw”.
Radni po raz kolejny postawili na swoim, a budowa nowoczesnego obiektu sportowego znów odwleka się w czasie. - Trudno w to uwierzyć, tym bardziej, że wszyscy radni na sesji mówili, że chcą hali – skomentował głosowanie Damian Stawikowski. – Jak to w życiu bywa, radni są za, a tak naprawdę przeciw. Dzisiaj potwierdziło to 12 z nich. Jednak należy podkreślić, że 11 z nich już jest „za”, czyli mieszkańcom pozostaje przekonać tylko jedną osobę z Rady, żeby ta hala powstała. Myślę, że to się uda. Prezydent aż do skutku będzie wnosił projekt zmian w budżecie.
Przed głosowaniem nad wnioskiem prezydenta, radny Marek Bubnowski, od dziś przewodniczący Rady Miejskiej, zarzucił spółce LSI zmarnowanie 500 tys. zł jakie rada przekazała na budowę targowiska. - Z 2 mln zł tak naprawdę kapitał spółki został powiększony o 1,5 mln zł – powiedział Bubnowski. – 500 tys zł zostało przejedzone przez spółkę. Taka jest prawda absolutna i bezwzględna. Artur Dubiński, prezes LSI domaga się dowodów. - Jest to ewidentne kłamstwo i oszczerstwo ze strony radnych – mówi Dubiński. – Po raz kolejny publicznie oświadczam, że LSI otrzymała w tamtym roku 2 mln zł i wszystkie pieniądze zostały wydatkowane na remont i modernizacje targowiska. Pieniądze wydawaliśmy również z własnych środków, ponieważ remont był dużo droższy. Jeżeli radni mają takie, a nie inne oceny i opinie to oczekuję z ich strony wystąpienia do prokuratory w tej sprawie. Jeśli nie, to ja wystąpię przeciwko nim w sądzie z pozwem cywilnym.
Wybory mobilizują polityków do składania obietnic. Tym razem sumą 12 milionów złotych z przeznaczeniem na lubińską halę widowiskowo-sportową wyborców kusi Piotr Borys.
- To deklaracja marszałka, lubińskich radnych sejmiku i Platformy Obywatelskiej – powiedział dzisiaj Borys. – Jesteśmy w stanie przeznaczyć na tą inwestycję 12 milionów złotych. Są to bardzo istotne pieniądze ponieważ budżetu miasta na to nie stać.
Fundusze na halę mają pochodzić z budżetu województwa oraz totalizatora sportowego. Jednak, żeby je pozyskać trzeba złożyć odpowiednie wnioski.
- Wnioski złożymy w momencie kiedy marszałek, prezydent i starosta podpiszą porozumienie – mówi Borys. – Nie chcemy wchodzić w konflikt pomiędzy prezydentem, a przewodniczącym rady i Radą Miejską.
Jak mówił Piotr Borys deklaracja o przekazaniu pieniędzy na halę jest wiążąca.
Sesja Rady Miejskiej w Lubinie miała dziś niecodzienny przebieg. W sprawie budowy hali sportowo - widowiskowej wypowiedzieli się zarówno posłowie, kibice piłki ręcznej, jak i mieszkańcy. Zabrakło jedynie głosu...radnych.
W sali konferencyjnej urzędu zebrali się dziś kibice, szczypiorniści, siatkarze, mieszkańcy Lubina, którym tak bardzo zależało na budowie hali sportowej. Radni mieli dziś podjąć uchwałę dotyczącą przekazania 15 mln zł na tę inwestycję. Na sali byli również przedstawiciele partii politycznych i kandydaci do Sejmu. O godzinie 14 na sali pojawiło się jednak zaledwie 10 radnych z 23, a do rozpoczęcia posiedzenia potrzebnych jest 12. Nie brakuje słów krytyki.
– Dziś radni okazali się tchórzami. Zabrakło im odwagi, żeby stanąć „oko w oko” z problemem. Mam nadzieję, że mieszkańcy Lubina, najlepiej jeszcze przed upływem tej kadencji, zweryfikują ich mandaty – na gorąco skomentował Witold Kulesza, prezes MKS Interferie Zagłębie Lubin.
- Ubolewam nad tym co się stało. Jest mi przykro, że radni nie mają odwagi stanąć przed wyborcami i wyrazić swoje zdania – mówi zdecydowanie przewodniczący Sebastian Chojecki.
- Na pytanie dlaczego radni nie przyszli odpowiada krótko: - Bali się.
Na sesji pojawiło się siedmiu przedstawicieli klubu Lubin 2006, Franciszek Wojtyczka z Platformy Obywatelskiej oraz Sebastian Chojecki i Zbigniew Leszko z Prawa i Sprawiedliwości. Nie pojawili natomiast: Bazyli Dziadyk (Teraz Lubin), Oleg Herejczak (TL), Roman Jasiński (startował z listy SLD), Elżbieta Palej (TL), Roman Rozmysłowski (PO), Robert Szwed(PO), Marek Bubnowski (PiS), Maria Szydłowska (PO), Lech Duławski(PiS), Kamil Wojnarowski (PO - przewodniczący komisji sportu), Paweł Niewodniczański (TL), Krzysztof Olszowiak (PO), Andrzej Górzyński (Lubin 2006).
Zadzwoniliśmy dziś do wszystkich nieobecnych radnych. Niestety wielu z nich nie odebrało telefonu.
- Jestem na urlopie. Prowadzę kampanię wyborczą Ryszarda Zbrzyznego i już wcześniej zapowiedziałem, że na tej sesji mnie nie będzie – mówi radny Jasiński. – Osobiście twierdzę, że organizowanie sesji przed wyborami nie było najlepszym rozwiązaniem, jednak ubolewam nad tym co się stało, ponieważ jako radny niezrzeszony całkowicie popieram budowę hali w naszym mieście.
- Jestem w samochodzie, proszę zadzwonić do mnie, kiedy wrócę do Lubina – usłyszeliśmy od Roberta Szweda.
- A za ile pan dojedzie?
- Jestem na obwodnicy, bardzo daleko od Lubina.
- Nie było mnie, ponieważ jestem chory – powiedział krótko Marek Bubnowski. – Trudno mi też powiedzieć dlaczego inni radni nie przyszli.
- Jestem na planowanym od dawna urlopie poza Lubinem, nie mogłem być na sesji – powiedział Andrzej Górzyński.
Krzysztof Olszowiak przyznał, że powodem jego absencji były dzisiejsze wydarzenia. – To protest przeciwko wtrącaniu się polityków z Warszawy i skandalicznemu wystąpieniu posła Adama Lipińskiego. Budżetem zajmiemy się w przyszłym tygodniu.
Zebranym na sali pozostało jedynie obejrzeć film o budowie hali, w którym o poparciu tej inwestycji mówią radni, których dzisiaj nie było. Główną postacia w tym filmie jest właśnie przewodniczący kimsji sportu, Kamil Wojnaorwski, który popiera budowe hsali
Na sesji, która przerodziła się w spotkanie, wypowiadali się lokalni politycy.
- To kompromitacja demokracji i samorządności – skomentował sytuację Piotr Cybulski z PiS. – Radni zostali wybrani po to aby służyć społeczeństwu, a nie własnemu ego. Ci sportowcy ciężko pracowali na swój sukces, hala im się należy, hala należy się Lubinowi. Zachowanie radnych to tchórzostwo. Można przyjść i powiedzieć „nie”, mieli do tego prawo, ale żeby nie przyjść w ogóle? To kompromitacja również dla Lubina, a nie tędy droga, jeżeli w tym kierunku mamy iść, to lepiej jak z powrotem wejdziemy na drzewo.
Najbardziej chyba zaskoczony był Norbert Wojnarowski, który jeszcze 20 minut wcześniej obiecał, że radni z klubu PO Rady Miejskiej Lubina poprą wniosek prezydenta.
- To całkowite upolitycznienie sceny miasta i powiatu – mówi Norbert Wojnarowski. – Nie wykluczam, że po kampanii będą wyciągnięte konsekwencje wobec tych, którzy na sesji się nie pojawili.
- Jest mi wstyd, że są radni, którzy celowo nie przyszli na sesję, ponieważ zabrakło im odwagi, aby udowodnić mieszkańcom Lubina, że ich deklaracje słowne – że są za halą, są faktem. Radni nie zrobili na złość prezydentowi, a mieszkańcom, którzy na kartach wypowiedzieli się w tej sprawie. Blisko 40 proc. zaznaczyło „TAK”. To jest hańba, że radni nie mają szacunku do swoich wyborców – skomentował Damian Stawikowski, asystent prezydenta.
Prezydent w tej sprawie zaplanował na jutro konferencje prasową.
Na dzisiejszej sesji Rady Miejskiej radni podejmą decyzję o budowie hali widowiskowo-sportowej. to od ich głosów zależy czy dokonane zostaną zmieny w budżecie miejskim, a pieniądze przekazane na rozpoczęcie inwestycji.
Jak do tej pory większość radnych otwarcie mówi o tym, że chce hali w naszym mieście, część z nich jednak nie zgadza się ze zmianami zaproponowanymi przez prezydenta Roberta Raczyńskiego, inni z kolei nowoczesny obiekt sportowy widzą, ale w zupełnie innym miejscu.
Urzędnicy zapytają lubinian, czy chcą, by miasto zbudowało halę sportową i jak ma wyglądać Lubińscy mistrzowie szczypiorniaka mają dostać obiekt na europejskim poziomie. Czy prezydent uzyska na ten cel pieniądze od rady, która dotąd bojkotowała jego pomysły?
Urzędnicy przygotowali już 27 tysięcy przesyłek z kartą do głosowania i ulotką zawierającą trzy wizualizacje nowej hali. Listy trafią pod każdy lubiński adres. – Mamy dwie drużyny mistrzów Polski, a brak im porządnej hali – mówi prezydent Robert Raczyński. Piłkarze ręczni Zagłębia Lubin po raz pierwszy grają w europejskiej Lidze Mistrzów. Niestety, muszą rozgrywać mecze w Głogowie, bo Lubin dysponuje jedynie przyszkolnymi salami sportowymi.
Fortel Raczyńskiego
Prezydent złożył 17 września radzie miejskiej projekt budżetu, w którym zapisał 15 mln zł dla Lubińskiej Spółki Inwestycyjnej, która ma postawić halę widowiskowo-sportową. O pieniądze nie będzie łatwo. Rada od lat postuluje likwidację przynoszącej straty LSI. Łatwo przewidzieć, że nie spodobałby się jej projekt budżetu z zapisem 15 mln zł na rzecz tej spółki. Dlatego prezydent chciał zastosować fortel i postawić sprawę podczas sesji rady zaplanowanej na 9 października. Liczył na to, że w trakcie kampanii wyborczej radni nie odważą się odrzucić wniosku. Przewodniczący rady Sebastian Chojecki przechytrzył go i nie zwołał na ten dzień posiedzenia. – Jestem za budową hali, lecz uważam, że na dokumentację wystarczy kilkaset tysięcy złotych – twierdzi Sebastian Chojecki.
Jedna z trzech
Architekci z pracowni Konsorcjum Archimedia z Poznania przygotowali trzy koncepcje. Właśnie spośród nich mają wybierać lubinianie. W każdym wariancie obiekt pomieści trzy tysiące widzów. Dwa z nich są tańsze – koszty realizacji sięgają 30-40 mln zł. Jeśli miasto zdecyduje się na koncepcję z rozbudowanym zapleczem socjalnym i gastronomicznym oraz salą treningową, to inwestycja pochłonie ok. 70 mln zł. Dokumentacja ma być gotowa pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku. •
Ile kosztuje akcja
Koperty, ulotki i karty do głosowania kosztowały 23 tysiące zł brutto. Zestawy do głosowania rozniosą gońcy urzędu. Wypełnione karty można wysłać pocztą lub złożyć w skrzynkach, które będą przez dwa tygodnie wystawione w podległych miastu placówkach, np. urzędzie, przedszkolach, szkołach.
Agata Grzelińska - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska