W Krakowie jest jeszcze mnóstwo miejsca dla inwestycji zarówno biurowych, jaki i mieszkaniowych. Doskonałe miejsca na budowę (i to wysokich) biurowców są w rejonie ul. Wadowickiej (zagospodarowano dopiero połowę terenu), Bonarce (jw.), biurowce mogą również połączyć obydwa powyższe tereny (rejon ul. Fredry) - a wszystko przy przyszłej stacji SKA Bonarka, w pobliżu tramwaju na Łagiewnikach, licznych autobusów na Kamieńskiego czy głównej drodze N-S (Stelli-Sawickiego-Nowohucka-Powstańców-Turowicza). Jaki inwestor wybierze pola kapusty w Branicach, mając do wyboru tereny inwestycyjne w środku miasta?
Innym miejscem jest Płaszów. Po zbudowaniu estakady tramwajowej powstaną kolejne atrakcyjne tereny dla budowy biurowców. Trzeba też pamiętać o Pychowicach czy też terenach KPT na Czyżynach. Natomiast dla budownictwa mieszkaniowego są stopniowo uwalniane tereny niemal w środku miasta - Zabłocie, Grzegórzki, rejon Fabrycznej, Zakładów Zbożowych, Garbarni, Chemobudowy.
Przemysł
O ile jest w Krakowie mnóstwo miejsca na biura i mieszkania, o tyle nie ma miejsca dla przemysłu. Tyle tylko, że projekt NHP w niewielkim stopniu wychodzi temu naprzeciw. Powstać ma Strefa Aktywności Gospodarczej obejmująca w gruncie rzeczy tylko niewielki (i najbardziej peryferyjny) kawałek Kombinatu. A Kraków potrzebuje takich terenów, by powstrzymać odpływ firm do Bochni, Dobczyc czy Niepołomic. I takie tereny są, tylko je trzeba "zrewitalizować".
Rejon ulic Makuszyńskiego i Łowińskiego, rejon Mrozowej i Łowińskiego, Pleszów czy też tereny Kombinatu w końcu. To wszystko obszary, gdzie mógłby być lokowany przemysł i usługi. Przy czym zasadą powinno być to, że dalej od miasta lokalizowane są obiekty oddziałujące na środowisko (np. hałas) czy też wykorzystujące przestrzeń ekstensywnie (mała ilość pracowników w stosunku do zajmowanej powierzchni). Bliżej miasta (miejsc zamieszkania i węzłów komunikacyjnych) czy też niemal w jego granicach powinny być lokowane inwestycje o niskim oddziaływaniu i dużej liczbie zatrudnionych.
Obecnie powstają np. nowe hale przy ul. Makuszyńskiego (sporo inwestycji). Tyle tylko, że jest to robione w sposób chaotyczny i po prostu brzydki. Bez zachowania linii zabudowy, bez wytyczenia na nowo siatki ulic, bez próby stworzenia ładu przestrzennego. I przy tym z nieefektywnym wykorzystaniem przestrzeni.
Takie tereny potrzebują projektu w stylu NHP - uporządkowania granic działek, wytyczenia siatki ulic, rekultywacji i integracji ze strukturą przestrzenną miasta.
Pojawia się pytanie: po co był robiony międzynarodowy konkurs urbanistyczny w sytuacji, gdy jego wyniki nie zostały uwzględnione w projekcie zmian w Studium? Dlaczego obecne działania ograniczają się jedynie do terenów stosunkowo najmniej zdegradowanych? Jeśli nie Nowa Huta Przyszłości - to co?
Wschodnia część Krakowa potrzebuje nowego otwarcia i zdefiniowania na nowo. Potrzebna jest rewitalizacja terenów Kombinatu i terenów przyległych. Pytanie nie brzmi - "Czy?", lecz - "Jak?". I to powinien być klucz do rozważań nad przyszłością Nowej Huty.
Moje główne zarzuty wobec aktualnego projektu dotyczą parku naukowo-technologicznego w Branicach, bo to on jest największym "problemem". Jest realizowany w dużej mierze poza terenami zdegradowanymi. Teren Branic to po prostu wieś (choć leży w mieście). W o wiele większym stopniu "wiejski" niż podkrakowskie wsie, takie jak Zielonki, Zabierzów czy też Węgrzce. Z wiejską zabudową, z polami uprawnymi (i uprawianymi!). Z większości tego terenu Kombinatu nawet nie widać (powoli wyrasta las). I na takich ornych polach ma stanąć park naukowo-technologiczny. Nie na terenach zdegradowanych, nie na terenach wymagających rewitalizacji. Tylko w polu.
Tymczasem tereny zdegradowane, wymagające pilnej i kosztownej interwencji, są poza zasięgiem projektu. Wystarczy spojrzeć na zdegradowane okolice Pleszowa. Jak wygląda rejon ulic Mrozowej i Łowińskiego. Jak wreszcie wyglądają tereny Kombinatu za Centrum Administracyjnym. To są tereny naprawdę zdegradowane i bez wsparcia takimi pozostaną. Obecnie jest tam tak brzydko i paskudnie, że inwestorów to nie przyciągnie (za wyjątkiem tych, dla których estetyka nie ma znaczenia).
Obecnie Kraków jako "miasto" kończy się funkcjonalnie na rzece Dłubni na wschodzie (plus Wzgórza Krzesławickie). Dalej na wschód sieć osadnicza ma typowo wiejski charakter i stosunkowo małą liczbę mieszkańców. Od ostatnich bloków w Krakowie (Nowej Hucie) - os. Młodości i Wandy - do planowanych terenów NHP jest ponad 5 km w linii prostej i prawie 6 km ulicami Ptaszyckiego i Igołomską. Z placu Centralnego jest to dodatkowy kilometr. A z ronda Kocmyrzowskiego, gdzie mniej więcej wypada środek Nowej Huty - to około 8 km. Dla porównania: z ronda Mogilskiego podobna odległość jest do Zabierzowa czy Skawiny... Wracając do Nowej Huty - bo podobno to tę dzielnicę ma ten projekt "rewitalizować" - w zależności od osiedla jest to od 6 do 10 km! Czy projekt realizowany w takiej odległości może cokolwiek "rewitalizować"?
Działania miasta powinny zmierzać w stronę tworzenia miasta zwartego - tańszego w zarządzaniu i umożliwiającego rozwój np. wydajnej komunikacji publicznej. NHP zmierza w zupełnie inną stronę - dalszego niekontrolowanego rozlewania się terenów zurbanizowanych. Po co mieszkać w Krakowie, skoro do NHP dojadę w podobnym czasie z Niepołomic, Nowego Brzeska czy Woli Batorskiej? A to oznacza dla miasta dwie konsekwencje: odpływ mieszkańców (podatników) oraz ponoszenie kosztów wzmożonego ruchu drogowego (koszty budowy i utrzymania infrastruktury).
Transport, inwestorzy
Jak obsłużyć komunikacyjnie nową dzielnicę położoną 5 km od miasta? Z projektu Studium wynika, że w zakresie KZ w zasadzie tylko tramwajem, a to w praktyce oznacza (ze względu na odległość) - samochodem. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś do pracy w NHP będzie dojeżdżał tramwajem z Prądnika, Bieżanowa, Kurdwanowa czy innych dzielnic mających dostęp do obwodnicy (tudzież ul. Opolskiej). O ile ruch od strony południowej problemem nie będzie, bo S7 powstanie, o tyle ruch od strony centrum i dzielnic północnych przetoczy się przez sam środek Nowej Huty (na północną obwodnicę Krakowa chyba nie ma co liczyć). W projekcie Studium do obsługi NHP nie przewidziano ani metra (dopiero rozważa się wydłużenie projektowanej linii), ani SKA. A co to oznacza dla mieszkańców Nowej Huty? Większy ruch pod oknami, spaliny, hałas. I żadnych korzyści.
Projekt zakłada działania finansowane ze środków publicznych (infrastruktura i niektóre inwestycje kubaturowe), ale zdecydowana większość inwestycji powinna być finansowana ze środków prywatnych. A czy prywatny inwestor zdecyduje się na inwestycję "na końcu świata" w sytuacji, gdy jest w bród terenów inwestycyjnych w środku miasta?
Wschodnia część Krakowa potrzebuje nowego otwarcia i zdefiniowania na nowo. Potrzebna jest rewitalizacja terenów Kombinatu i przyległych. Pytanie nie brzmi - "Czy?" lecz - "Jak?". I to powinien być klucz do rozważań nad przyszłością Nowej Huty. W lipcu 2012 r. rozstrzygnięto międzynarodowy konkurs na Nową Hutę Przyszłości, zorganizowany przez miasto Kraków. Konkurs obejmujący swym zasięgiem nie tylko tereny Kombinatu, ale cały kawałek miasta od rzeki Dłubni i Mogiły na zachodzie, torów kolejowych na północy, Wiśle na południu, po granice miasta na wschodzie. Duży obszar o powierzchni ponad 5000 hektarów - trochę więcej niż np. powierzchnia Przemyśla.
Zwycięzca konkursu, ARCA - Biuro Projektów Urbanistyki i Architektury, otrzymał - było nie było z publicznych środków - 300 tys. zł nagrody. Można dyskutować o sensowności tego projektu, o jego walorach i wadach. Niemniej nagrodę przyznano, a więc uznano zaproponowaną wizję rozwoju tego obszaru za odpowiednią dla tego miejsca.
A duże projekty urbanistyczne mają to do siebie, że to nie supermarket, z którego można zabrać interesujące nas w danej chwili elementy, resztę zaś zostawić na kiedy indziej lub w ogóle pominąć. Urbanista, projektując nowe miasto, musi uwzględnić tereny mieszkaniowe, miejsca pracy, usług publicznych, wypoczynku oraz - co bardzo istotne - systemy transportu zarówno wewnątrz nowego miasta, jak i z otoczeniem.
Co przeniesiono z planów do Studium? Niewiele
W projekcie opracowanym przez ARCA - Biuro Projektów Urbanistyki i Architektury zawarto te elementy. Przewidziano zarówno zagospodarowanie wyłączanych z produkcji terenów Huty im. Sendzimira, jak i zmianę funkcji, dotychczas rolniczych i o wiejskim charakterze, okolic Branic czy Przylasku Rusieckiego. Zwycięska koncepcja zakładała stopniowe przechodzenie funkcji od Kombinatu w stronę Wisły: przemysłowych, przemysłowych i usługowych, usługowych (wraz z przestrzeniami publicznymi i centrami komunikacji), usługowo-mieszkaniowych, mieszkaniowych do mieszkaniowych wśród zieleni, a na terenach zielonych kończąc (Przylasek Rusiecki). W centralnej części usługowej i usługowo-mieszkaniowej przewidziano uporządkowaną zabudowę śródmiejską (pierzeje).
Całość pomysłu została uzupełniona o rozwiązania komunikacyjne zarówno w zakresie komunikacji zbiorowej, jak i indywidualnej:
- budowa linii kolejowej SKA od Luborzycy poprzez tereny Kombinatu i dalej wzdłuż ul. Igołomskiej (ok. 200 m na południe), aż do istniejącej obwodnicy kolejowej,
- budowa linii tramwajowej od pętli w Pleszowie, poprzez tereny "nowego miasta" w Branicach, aż do projektowanego przystanku SKA w Przylasku Rusieckim,
- budowę nowej drogi łączącej NHP z autostradą A4 oraz S7 - mniej więcej od Zakrzowa, poprzez Grabie, wzdłuż hałdy w Pleszowie do Luborzycy i dalej wzdłuż północnych granic Kombinatu do ul. Łowińskiego.
Koncepcja Nowej Huty Przyszłości uzupełniona została inwestycjami otaczającymi "nowe miasto":
- nowe tereny Expo i Centrum Nauki i Techniki w Pleszowie (z wykorzystaniem portu na Wiśle),
Błonia 2.0 (w innym miejscu, niż obecnie jest to planowane - mniej więcej tam, gdzie obecnie powstaje spalarnia odpadów),
- nowe tereny biurowo-przemysłowe na terenie Kombinatu w miejscu wyburzonych wielkich pieców - przedłużenie alei Solidarności.
Co z tych planów zostało przeniesione do projektu nowego Studium? W sumie niewiele. W projekcie Studium nie przewidziano obsługi terenów NHP przez Szybką Kolej Aglomeracyjną. Linia tramwajowa ma być przedłużona tylko do Branic (ok. 1 km), a nie do Przylasku Rusieckiego (jak dojechać do nowego "centrum wypoczynku"?). Zamiast "nowego miasta" ciągnącego się od Branic do Przylasku Rusieckiego, którego kręgosłupem miała być nowa linia tramwajowa - typowo wiejska mieszanina terenów zabudowy jednorodzinnej niskiej intensywności i terenów rolnych. Zamiast nowych centrów osadniczych opartych o przystanki SKA - duże tereny pod inwestycje mieszkaniowe pozbawione obsługi komunikacją publiczną (rozbudowa istniejących osiedli poprzez dodanie dwóch, trzech linii zabudowy).