Wykop pod Muzeum Lubomirskich we Wrocławiu został zasypany, a razem z nim nadzieje na powstanie obiektu w dającej się przewidzieć przyszłości. Dyrektor Ossolineum przekonuje jednak, że z inwestycji nie rezygnuje, ale przyznaje, że na budowę nie ma pieniędzy.
- Podjąłem decyzję, że jeśli dostanę jakieś pieniądze za mienie zabużańskie, to 10 proc. przekażę na budowę we Wrocławiu muzeum Lubomirskich. Jak o tym pomyśle opowiedziałem na spotkaniach Kresowian, była burza braw - mówi Jan Akielaszek
O budowie muzeum Lubomirskich we Wrocławiu mówił w grudniu w wywiadzie dla "Gazety" Adolf Juzwenko, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Miałyby w nim być wystawiane zbiory malarstwa polskiego, które pozostały po wojnie we Lwowie.
W wykopie na placu Uniwersyteckim archeolodzy odkryli XV-wieczną czarkę, pochodzącą z warsztatu śródziemnomorskiego. To pierwszy tak luksusowy średniowieczny import z tego terenu znaleziony na Śląsku.
Czarka jest szkliwiona, a pod szkliwem malowana kobaltem i złotem w roślinny wzór. Wytworne cacko, do jakich wrocławianie w tym czasie nie nawykli. - Miejscowe wyroby ceramiczne były dość siermiężne. Czasem szkliwione, czasem też malowane, ale bez takich finezyjnych złotych ornamentów - tłumaczy prof. Krzysztof Wachowski z Instytutu Archeologii UWr.
Nie wiadomo, kto ani dla kogo sprowadził czarkę do Wrocławia. Archeolodzy odkryli już wcześniej luksusową późnośredniowieczną i renesansową ceramikę, ale pochodziła ona z warsztatów saksońskich lub nadreńskich. Czarka przebyła znacznie dłuższą drogę, być może z Półwyspu Iberyjskiego. Prof. Wachowski przypuszcza, że mogła być częścią wytwornej zastawy na królewski stół.
- Znaleźliśmy ją w pobliżu dawnego zamku cesarskiego. To przykład zabytku z kręgu kultury dworskiej, a nie mieszczańskiej - mówi archeolog.
Początki zamku [dziś jego miejsce zajmują m.in. gmach uniwersytetu i kościół - przyp. aut.] sięgają XIII wieku, kiedy to w lewobrzeżnym Wrocławiu wybudowano - obok osady żydowskiej - nowy, nieobronny dwór książęcy, przylegający do murów miejskich. Rezydowali w nim Piastowie, choć nigdy nie uzyskał statusu oficjalnej siedziby książęcej. Dwór przekształcił się w zamek dopiero w XIV wieku, za czasów cesarza Karola IV, który nazywał Wrocław swoim najpiękniejszym miastem i często tu przyjeżdżał. Wprawdzie rezydencja do wygodnych nie należała, ale luksusowych przedmiotów z pewnością tu nie brakowało. Czarka do zamku pasuje.
Prof. Jerzy Piekalski, dyrektor Instytutu Archeologii: - Podobne importy archeolodzy znajdują w strefie hanzeatyckiej, wzdłuż wybrzeży Bałtyku i Morza Północnego. Na terenie Polski takie zabytki odkryto podczas wykopalisk w Elblągu. To ciekawe znalezisko. Teraz luksus stał się obiektem badań. Był motorem rozwoju ekonomicznego, ale także zjawiskiem socjologicznym. Bo luksusowe przedmioty archeolodzy odkrywają we Wrocławiu nie tylko w dawnych domach bogaczy, ale i u biedaków. Z wykopu na miejscu kina Pokój wydobyli wspaniały dzban z XV wieku, import z Saksonii. Ozdobiony rzeźbami trzech brodatych głów, wyciskany stempelkami, był prawdopodobnie jedynym tak luksusowym elementem wyposażenia skromnego domu.
- Ale poprawiał samopoczucie jego mieszkańców, był ich dumą. Dawał poczucie przynależności do wspólnoty mieszczańskiej, co z królami pertraktowała i chciała naśladować styl życia elity dworskiej - mówi prof. Piekalski. - Król miał czarkę zza morza, skromny mieszkaniec ul. św. Mikołaja - piękny dzban z Saksonii.