Urzędnicy analizują nowe rozwiązania, jakie wprowadzono na przystanku przy ul. Piłsudskiego naprzeciwko Teatru Capitol. Jak przyznają z obserwacji wynika, że nie wszystko funkcjonuje tu tak jak powinno.
Od niedzieli wrocławianie mogą korzystać z najbardziej nietypowego przystanku. Na ulicy Piłsudskiego przy skrzyżowaniu ze Świdnicką urzędnicy tak przemodelowali przystanek, że część pasażerów wsiada do tramwajów z peronu, a część z chodnika i przechodząc przez jezdnię. Dzięki temu za jednym razem mogą się tu w końcu zatrzymywać dwa wozy MPK.
Motorniczowie nieufnie podeszli do zmian, nie zawsze na przystanek podjeżdżają dwoma tramwajami jednocześnie, dlatego w kierowaniu ruchem pomaga straż miejska. Strażnicy, którzy na miejscu są zwłaszcza w godzinach szczytu komunikacyjnego, zatrzymują samochody na jezdni i pomagają pieszym przejść z chodnika do tramwaju.
Urzędnicy na razie nie są w stanie określić ile taka sytuacja potrwa. - Zaapelowaliśmy do MPK by uczuliło motorniczych na wprowadzoną zmianę i korzystanie z rozwiązania. Z kolei straż miejską poprosiliśmy o pomoc w kierowaniu ruchem w tym miejscu - wyjaśnia Katarzyna Kasprzak z Wydziału Inżynierii Miejskiej w magistracie.
Jak przyznają prowadzone są obserwacje czy wprowadzone właśnie nietypowe rozwiązanie się sprawdza. Poza tym w magistracie mówią, że zarówno pasażerowie, motorniczy oraz kierowcy muszą się po prostu przyzwyczaić do zmian w organizacji ruchu i nowym oznakowaniu w tym miejscu. Tak było m.in. na przystanku pod Renomą na ulicy Świdnickiej, gdzie nie ma peronu.
- Liczymy na to, że wszystko jednak zafunkcjonuje. Mamy to miejsce pod czujną obserwacją. Niestety jest tam za ciasno na utworzenie podwójnego przystanku z długim peronem. Jeśli rozwiązanie, które teraz zostało wprowadzone się nie sprawdzi, jednym z wariantów zastępczych może być utworzenie tam tzw. przystanku wiedeńskiego - dopowiada Katarzyna Kasprzak.
Przystanek wiedeński działa we Wrocławiu już na ul. Glinianej. Nie ma on tradycyjnego peronu. Pasażerowie muszą przejść przez jezdnię z chodnika, ale wysokość jezdni jest dostosowana do wysokości tramwajów - nie ma tam krawężników. Z kolei dzięki oznakowaniu kierowcy zatrzymują się przed tramwajem i czekają aż tramwaj zabierze pasażerów.
Autor: Jarosław Garbacz