Myślę, że warto założyć nowy temat o tej inwestycji:
Nadchodzi koniec szkieletora
2008.07.28
Ponad dwadzieścia lat historii, co najmniej czterech różnych właścicieli i dalej stoi, tak jak stał. Niedokończony. Ale wkrótce się to zmieni. Grupa biznesmenów przerobi szkielet budynku na Bielanach na biurowiec
To nie jest miejsce na biura najwyższych standardów i nasz biurowiec nie będzie do takich aspirował. Ale na każdym z pięciu pięter będą oczywiście wszystkie niezbędne systemy, łącznie z klimatyzacją - mówi Jacek Wróblewski, jeden z sześciu wrocławskich biznesmenów, którzy wspólnie reaktywują szkieletor na Bielanach. - Jesteśmy już po badaniach technicznych i wiemy co można z nim zrobić - dodaje.
Jedno rozebrać, dwa dodać
Kluczowy okazał się fakt, że istniejącej konstrukcji nie trzeba rozbierać. - Trzeba ją tylko wzmocnić. Dlatego pojawią się dwie masywne, betonowe klatki schodowe. Wzmocnione będę przede wszystkim łączenia belek - wylicza Wróblewski. W tej chwili nad projektem siedzą architekci. Dokumenty potrzebne przy występowaniu o pozwolenie na budowę mają być gotowe we wrześniu. Wiadomo, że gotowy budynek ma być wyższy o jedno piętro. Eksperci orzekli iż z istniejącej konstrukcji trzeba rozebrać najwyższą (i najbardziej zniszczoną) kondygnację. Ale po jej rozebraniu sześciu biznesmenów ( nazwiska zgodzili się podać jedynie Jackowie Koch i Wróblewski) dobuduje dwa piętra. Tak że ostatecznie w miejsce szkieletora powstanie pięciopiętrowy biurowiec. Ma mieć 8 tys. mkw. powierzchni biurowej (dla porównania nowo wybudowany Globis przy skrzyżowaniu Swobodnej i Powstańców Śląskich ma 13,6 tys. mkw.) i 100 miejsc parkingowych w garażu, który przy okazji przyczyni się do stabilizacji budynku.
Burzliwa historia
Budynek swoją burzliwą historią mógłby obdzielić kilka innych. Pomysł na biurowiec zrodził się w latach siedemdziesiątych w głowach szefów Przedsiębiorstwa Budownictwa Rolniczego. Po upadku komuny firma padła, a budynek został w takim stanie, w jakim go dziś oglądamy. Kolejnym właścicielem gmachu, już w latach dziewięćdziesiątych, był Wojewódzki Zakład Weterynarii (dziś inspekcja weterynaryjna). W 1995 roku biurowiec został nieodpłatnie przekazany gminie Kobierzyce (stoi na jej gruntach, choć do granicy Wrocławia dzieli go ledwie kilkaset metrów). Gmina nie wiedziała co z nim zrobić, więc w końcu, po trzech latach (1998 r.) sprzedała go (w przetargu) za ok. 2 mln zł Wyższej Szkole Zarządzania i Finansów z ulicy Pabianickiej. Plany były wielkie - łącznie z budową dookoła kampusu uczelni. Problem jednak w tym, że uczelnia kupowała działkę z budynkiem w przekonaniu, że jest tam doprowadzony prąd, kanalizacja i wodociąg. Tak mówiły dokumenty. Ale nie po raz pierwszy okazało się, że co innego w papierach, co innego na żywo. W końcu szkole udało się znaleźć kupców - i szkieletora się pozbyła.
Obiecali zbudować
Nowi inwestorzy też muszą przejść przez kłopoty z podłączaniem kanalizacji, itd. Ale kluczowy okazuje się problem dojazdu. Problem, którego rozwiązanie ucieszy kierowców. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, inwestorzy zapłacą za budowę pierwszych 600 metrów drogi Bielany - Łany - Długołęka. - Odcinek z Łanów do Żernik miał być budowany na końcu. Ale jesteśmy gotowi podpisać umowę z inwestorami, którzy zobowiązali się pokryć koszty budowy 600 metrów drogi od ronda przy ul. Karkonoskiej do szkieletora - mówi Grzegorz Roman z władz województwa, pomysłodawca i koordynator budowy drogi Bielany - Łany - Długołęka, zwanej także wschodnią obwodnicą Wrocławia. - Jesteśmy skłonni zapłacić za budowę tego odcinka drogi szerokiej na 7,5 metra, jeśli samorządy zapłacą za wykup i prace projektowe - potwierdzą Jacek Wróblewski. Wszystko wskazuje więc na to, że do porozumienia dojdzie, a w połowie 2010 roku zamiast szkieletu na Bielanach będzie stał nowy biurowiec, do którego będzie można dojechać.