- Nie jest dobrą sytuacją, gdy z jednego euro funduszy unijnych na inwestycje wydane w Polsce, do Europy Zachodniej wraca 60 eurocentów - twierdzi wiceprezes Fusion Invest, Krzysztof Niemiec. - Olbrzymie środki, które muszą być przeznaczone np. na tabor w Polsce, a mówimy o kwotach po ok. 1 mld rocznie zarówno dla przewozów pasażerskich, jak i towarowych winny być w maksymalnym stopniu zagospodarowane przez polskie podmioty. Co innego np. z know-how, za które powinniśmy zapłacić, aby pozyskać nowe technologie. Eksportować powinniśmy towary, usługi czy technologie, a nie np. 36 mln euro rocznie z tytułu dzierżawy lokomotyw i wagonów z zagranicy. To eksport euro. Również środki unijne na modernizację infrastruktury kolejowej muszą być wykorzystywane w taki sposób, aby korzystać z nich mogli w maksymalnym stopniu polscy producenci i wykonawcy. W realizacji tego celu udział wziąć muszą także politycy, od których winniśmy oczekiwać inteligentnego, nienaruszającego zasad konkurencji interwencjonizmu - podkreśla wiceprezes firmy będącej właścicielem spółki Track Tec, produkującej elementy nawierzchni kolejowej, również na rynki zagraniczne.
Innego zdania jest Maria Wasiak, prezes PKP SA. - Nie nakładajmy na przewoźnika roli państwa – to znaczy wspierania polskich producentów taboru. Jednym z wymogów nie może być zamawianie u polskich producentów. To jedno z licznych dodatkowych oczekiwań wobec kolei, wciąż stawianych na nowo - podkreśla.
- Żyjemy we wspólnocie europejskiej. Jeśli pojawiają się praktyki protekcjonistyczne, należy je zwalczać. Ale skoro żyjemy w przestrzeni wspólnej, nie można oczekiwać, że będziemy stosować szczególne polityczne zachęty dla polskiego przemysłu. A dlaczego polski przemysł nie potrafi wygrać w określonym przetargu? - pyta Olgierd Dziekoński, minister w kancelarii prezydenta. - To jest umiejętność życia w konkurencyjnym świecie. Jeśli z niego otrzymujemy pieniądze na naszą infrastrukturę i tabor, to być może wymienione zasady wspólnego rynku należy traktować poważnie - uważa Dziekoński.
Jednak zdaniem senatora Platformy Obywatelskiej Jana Wyrowińskiego, polityka protekcjonistyczna w wersji "soft", jest wykonalna. - Soft-protekcjonistyczna polityka, która potrafi wykorzystać to co najlepsze z zagranicy, a z drugiej da fory naszym producentom, jest możliwa. Być może te 60 eurocentów nie musi wracać do Niemiec - mówi.
Jak wskazuje Adrian Furgalski, dyrektor w ZDG TOR, nie ma co zamykać rynku przed podmiotami spoza naszego kraju. Ale konieczne jest wspieranie polskich spółek na rynkach zagranicznych. - Nie ma przecierania szlaków dla naszych producentów na rynkach zagranicznych. Nie bądźmy tacy święci, ponieważ rządy Niemiec czy Francji robią to i to od wielu lat. Jeśli nasze firmy nie są w stanie tego otrzymać od władz, to przynajmniej chciałyby, aby nie przeszkadzać - zaznacza Furgalski.