Podwykonawcy na A2: Niech COVEC wróci choćby dzisiaj

Podwykonawcy na A2: Niech COVEC wróci choćby dzisiaj

łódzkie
RynekInfrastruktury
RynekInfrastruktury
REKLAMA

Spotkanie pomiędzy Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad( GDDKiA) a kierownictwem spółki Dolnośląskie Surowce Skalane (DSS), które odbyło się dzisiaj, 15 lutego, nie rozwiało czarnych chmur nad autostradą A2. Wiadomo jedynie, że na razie wykonawca nie bankrutuje, ale konflikt z podwykonawcami nadal nie został zażegnany. Dobrą wiadomością jest natomiast to, że zapewniono ciągłość dostaw kruszywa i piasku. – Prace ruszą gdy skończą się mrozy – obiecuje DSS.

W ostatnich tygodniach bieg wydarzeń na autostradzie A2 nabrał tempa. W połowie stycznia doszło do reorganizacji kontraktu, w wyniku której część prac wykonywanych przez DSS przejął czeski partner spółki, firma Krysl a Bogl, miało to spowodować przyspieszenie prac. Jednocześnie Czesi udzielili DSS pożyczki w wysokości 45 milionów złotych, przeznaczonej na zwiększenie kapitału obrotowego.

 

Wydawało się, że oznacza to koniec problemów, jednak już w połowie lutego jeden z podwykonawców na A2, spółka TR Constructions, ogłosił, że zamierza złożyć wniosek o upadłość firmy DSS. Wykonawca zareagował bardzo gwałtownie zarzucając TR Constructions próbę manipulacji kursem giełdowy i zapowiedział wyciągnięcie prawnych konsekwencji. - Informacja o rzekomej upadłości jest nieprawdziwa. Obecnie rozważamy pozew przeciwko osobie, która rozpowszechniła tę informację. Tego rodzaju doniesienia należy traktować jako próbę wywierania nacisku na DSS poprzez media - powiedział Rynkowi Infrastruktury Marek Kurzyk, dyrektor finansowy Dolnośląskich Surowców Skalnych, komentując informacje o planach TR Constructions.

 

Doniesienia o kolejnej fali kłopotów z podwykonawcami zaniepokoiły Generalną Dyrekcję, która zwołała spotkanie z zarządem DSS próbując ustalić czy plany złożenia wniosku o upadłość nie zagrażają terminowi realizacji kontraktu. W czasie spotkania DSS zapewnił, że zawarto porozumienie z podwykonawcami, którzy zgodzili się wycofać wnioski. To uspokoiło GDDKiA, która opublikowała komunikat stwierdzający, że budowa odcinka C na A2 nie jest zagrożona - "W zakresie informacji o składanych przez podwykonawców firmy DSS wnioskach o upadłość, DSS poinformował, że z częścią podwykonawców podpisał już ugody, w których wyniku wnioski te mają zostać wycofane a z częścią prowadzi negocjacje wartości kontraktów, tak by – jak oświadczył DSS – odzwierciedlały wartości rynkowe", poinformowała Genralna w komunikacie prasowym.

 

REKLAMA

Jednocześnie, w czasie trwania rozmów z Generalną z redakcją Rynku Infrastruktury skontaktowała się spółka Pro-InvestBud, podwykonawca DSS, informując, że wniosek o upadłość został złożyła już w ubiegłym tygodniu. Przedstawiciele podwykonawcy twierdzą, że DSS jest im winien ponad 5 milionów złotych.

 

Podwykonawcy zarzucają DSS zaleganie z płatnościami i brak komunikacji. Ci, którzy współpracowali wcześniej z chińskim konsorcjum COVEC, twierdzą, że sytuacja się pogorszyła. – Niech COVEC wraca, chociażby dzisiaj w nocy. Nigdy wcześniej nie pracowaliśmy z tak dobrym podwykonawcą, wypłaty, póki COVEC miał pieniądze, były zawsze terminowe i nigdy nie było opóźnień dłuższych niż dwa, trzy dni – mówi jeden z podwykonawców DSS, zatrudniony wcześniej przez COVEC, któremu, jak twierdzi, obecny wykonawca jest mu winien około 1 milion złotych. Zdaniem naszego rozmówcy, DSS zalega z płatnościami również innym podwykonawcom w niektórych wypadkach na kwoty rzędu 8 milionów złotych.

 

Firma DSS zastąpiła COVEC, który opuścił plac budowy w związku z niewypłacalnością. – Do kwietnia, kiedy były pieniądze, COVEC płacił regularnie – tłumaczą byli podwykonawcy COVEC i zaznaczają, że obecnie chińskie konsorcjum również spłaca zadłużenie. – Nie są to regularne płatności i nie można powiedzieć, że COVEC wywiązuje się z umowy, jednak z drugiej strony nie unika kontaktu i wykazuje dobrą wolę – mówi szefowa firmy Mat Max, Agnieszka Sobianek. Warto jednak przypomnieć, że pomimo dobrych wspomnień również COVEC miał problemy z podwykonawcami, którzy organizowali protesty i oskarżali konsorcjum o zaległości, które zaczęły występować od maja 2011 roku. W efekcie COVEC musiał opuścić plac budowy. Czy to samo grozi DSS? Władze firmy przekonują, że nie ma takiego niebezpieczeństwa. Dyrektor budowy odcinka C zapewnia, że na wykonanie nawierzchni DSS potrzebuje maksymalnie 50 dni, czyli niecałych dwóch miesięcy. Po dzisiejszym spotkaniu wykonawca zapewnił też, że kiedy tylko miną mrozy prace ruszą pełną parą, pytanie tylko, czy do tego czasu ocieplą się też stosunki pomiędzy DSS a podwykonawcami – bez tego, jak pokazuje historia COVEC, nie ma szans na dotrzymanie i tak bardzo krótkich terminów.

Komentarze (0)

Napisz komentarz
REKLAMA