Rozporządzenie Ministra Środowiska, które, zdaniem aktywistów, ułatwi deweloperom usuwanie roślinności, ma wejść w życie 17 lipca. Przewiduje m.in. zmianę stawek za wycinkę drzew i krzewów oraz nowy podział ich kategorii.
Ruchy miejskie protestują przeciwko proponowanym zmianom. Rozporządzenie zakłada podział drzew ze względu na jeden czynnik – szybkość przyrostu pnia na długość. Ministerstwo argumentuje to tym, że drzewa szybko rosnące wymagają krótszego okresu pielęgnacji, a więc i mniejszych nakładów na utrzymanie.
– To niewłaściwe podejście. Ogromne znaczenie ma bowiem wartość usług środowiskowych, jakich dostarczają drzewa, ich wartość przyrodnicza, a także estetyczna i kompozycyjna. Nie można pominąć również dwóch innych cech: do jakiego wieku mogłoby dożyć drzewo danego gatunku lub rodzaju oraz jakie rozmiary mogłoby osiągnąć, gdyby je zachować, zamiast wyciąć – tłumaczy Lech Mergler, prezes zarządu Kongresu Ruchów Miejskich.
Tylko dwie kategorie obwodów pnia drzewa
Rozporządzenie przewiduje także ograniczenie liczby kategorii wielkości obwodu pnia do dwóch: do 100 cm i od 101 cm. W argumentacji czytamy, że drzewa powyżej 200 cm są starsze, o wymiarach zbliżonych do pomnikowych, więc rzadziej usuwane.
– Takich drzew usuwanych jest mniej niż tych o mniejszych rozmiarach, ponieważ niewiele drzew dożywa takiego wieku, co wynika z presji inwestycyjnej czy gospodarczej. Jednak usunięcie jednego takiego drzewa stanowi większą stratę (dla środowiska, przyrody, krajobrazu) niż usunięcie wielu drzew o mniejszych – odpowiadają aktywiści.
Zdaniem ruchów miejskich należy wrócić do podziałów co najmniej z 2015 roku: 101-200, 201-300, 301-500, 501-700 i powyżej 700 cm.
Jednolita stawka dla całej Polski
Ministerstwo chce ujednolicić stawki za wycinkę drzew w całej Polsce. W gminach, które nie wydały stosownej uchwały, opłaty zostaną znacznie obniżone. Obecnie maksymalna stawka określona w ustawie wynosi 500 zł za 1 cm obwodu drzewa i 200 zł za 1 mkw. krzewów. Po wejściu w życie rozporządzenia, te stawki mają wynosić: dla drzew o obwodzie pnia do 100 cm 12-170 zł, a od 101 cm 15-210 zł. Natomiast dla krzewów kwota będzie się wahać pomiędzy 10 a 50 zł.
– To za mało: tak niskie stawki nie zrekompensują strat w środowisku i krajobrazie po usuniętych drzewach, nawet jeśli opłata za wycięcie jednego drzewa pokryje koszty materiału szkółkarskiego, sadzenia i pielęgnacji nowego (jedno młode drzewo nie zastąpi dojrzałego drzewa). Utrata drzew powoduje koszty pośrednie: dodatkowe nakłady na walkę z zanieczyszczeniami powietrza, hałasem, opiekę zdrowotną, kanalizację burzową, klimatyzację i inne środki techniczne równoważące utratę oddziaływania drzew – argumentują członkowie ruchów miejskich.
Dodają, że proponowane stawki nie zapewnią krzewom odpowiedniej ochrony ani kompensacji za usunięcie.
– Dzięki nim, między innymi, w miastach żyje więcej gatunków ptaków. Stanowią ich schronienie i miejsce żerowania – przypominają.
"Prezent" dla deweloperów
Członkowie stowarzyszenia miastoDrzew i Fundacji EkoRozwoju ostrzegają, że wprowadzane zmiany stanowią "prezent" dla deweloperów. Tak niskie stawki będą zachęcały ich do wycinki nawet przy możliwości zachowaniu roślinności, ponieważ usunięcie ich, nawet mimo kary, będzie tańsze niż pielęgnacja.
– Jeśli proponowane niskie stawki opłat wejdą w życie, pieniędzy z opłat i kar za usuwanie drzew będzie dużo mniej i z pewnością odbije się to właśnie na kwotach przeznaczanych przez samorządy lokalne na zieleń – podsumowują.