Urzędnicy: ponad połowa Wrocławia to zieleń. Co na to aktywiści?fot. Tomasz Matejuk

Urzędnicy: ponad połowa Wrocławia to zieleń. Co na to aktywiści?

Wrocław
Tomasz  Matejuk
Tomasz Matejuk
REKLAMA
Wrocławski magistrat przeprowadził analizę zazielenienia stolicy Dolnego Śląska. – 51,53 procent miasta pokryte jest zielenią – mówi Marek Żabiński, zastępca dyrektora Biura Rozwoju Wrocławia. Pozytywne zmiany, jeśli chodzi o ochronę zieleni, zauważają także miejscy aktywiści. – Wciąż jest jeszcze sporo do zrobienia – zastrzegają.
Do analizy wykorzystano zdjęcia lotnicze wykonywane w podczerwieni. Dlatego, jak podkreśla Marek Żabiński, to, co na zdjęciach wyszło czerwone, w rzeczywistości jest zielone.
fot. Tomasz  Matejuk
fot. Tomasz Matejuk
Jak wyliczają urzędnicy, jako zieleń, która złożyła się na ten wynik, rozumiane są drzewa, krzewy, rośliny zielne i rośliny uprawne.
– Zieleń Wrocławia to tereny pokryte roślinnością, o funkcjach ekologicznych ochronnych, rekreacyjnych i estetycznych, biologicznie czynne, identyfikowane niezależnie od tego, jak są użytkowane oraz kto jest ich właścicielem – definiuje Żabiński.
Te 51,53 procent to suma podstawowego systemu zieleni Wrocławia i zieleni na terenach zabudowanych.
Na podstawowy system zieleni Wrocławia składają się tereny pełniące funkcje ekologiczne ochronne, rekreacyjne i estetyczne. To 39,3 proc. powierzchni miasta. A 12,23 proc. to zieleń na terenach zabudowanych. Z kolei 18,74 proc. Wrocławia to tereny rolne.
Urzędnicy wyliczyli też, jaki jest udział powierzchni zieleni w całkowitej powierzchni całego terenu. I tak: dla zabudowy jednorodzinnej to 44,9 procent, dla zabudowy wielorodzinnej – 34,4 proc., dla zabudowy usługowej – 32,2 proc., dla zabudowy przemysłowej – 35,9 proc., dla komunikacji drogowej to 34,2 proc., a dla komunikacji kolejowej – 47,9 procent.
fot. Tomasz  Matejuk
fot. Tomasz Matejuk

51 czy 12 procent?

Przypomnijmy, że zupełnie inne dane dostarczył zeszłoroczny ranking najbardziej zielonych miast Polski, przygotowany przez MojaPolis i BIQdata. Jego autorzy sprawdzili wielkość powierzchni zajmowanej przez miejską zieleń, czyli przez parki, zieleńce, zieleń osiedlową oraz obszary leśne.
Wrocław wypadł wtedy bardzo słabo – okazało się, że udział terenów zielonych w powierzchni miasta to zaledwie 12,2 procent. Wyprzedziło nas kilkadziesiąt dużych polskich miasta.
– I to było miarodajne badanie, bo obejmowało zieleń, z której wrocławianie naprawdę mogą korzystać – komentuje Aleksandra Zienkiewicz, przewodnicząca Stowarzyszenia Ochrony Drzew "miastoDrzew".

Rafał Dutkiewicz zarządza w sprawie zieleni

Ochronie i rozwojowi zieleni we Wrocławiu ma służyć także specjalne zarządzenie Rafała Dutkiewicza, wydane w maju 2016 roku.
Jak wyliczają urzędnicy, główne cele tego zarządzenia to zachowanie jak największej liczby drzew oraz monitoring i rozwój zieleni. Do zarządzenia muszą stosować się wszystkie jednostki miejskie. Ma ono pomóc choćby w przypadkach planowania inwestycji.
– Musi być ona tak prowadzona, by unikać kolizji z drzewostanem i zastosować rozwiązania, które pomogą zachować istniejące drzewa i ich żywotność – tłumaczy Monika Pec-Święcicka, zastępca dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej.
REKLAMA

Jeśli wycinasz, musisz nasadzić

Dokument porządkuje też m.in. kwestię nasadzeń kompensacyjnych po wycince drzew.
– Zarządzenie nakłada obowiązek takich nasadzeń także w tych przypadkach, gdy nie wydano stosownej decyzji administracyjnej. Czyli np. przy usunięciach drzew suchych lub tych objętych ZRID (zezwoleniem na realizację inwestycji drogowej) – wyjaśnia Monika Pec-Święcicka.
O liczbie nowych nasadzeń decyduje miejsce usunięcia drzew, miejsce nasadzeń i wielkość wyciętych drzew. Jeżeli usuwa się drzewa w centrum miasta, w zamian trzeba zasadzić więcej drzew niż gdy analogiczna sytuacja zachodzi poza centrum.
– Zmuszamy jednostki miejski, by nasadzały drzewa tam, gdzie je wycięły – podkreśla Pec-Święcicka.
Znaczenie ma też wielkość usuwanego drzewa – jeśli wycinane są drzewa małe, trzeba je zrekompensować 1:1. Jeśli duże, nasadzeń zastępczych musi być więcej.
Mamy specjalny kalkulator, który pozwala nam wyliczyć, ile dokładnie nowych drzew trzeba zasadzić – dodaje Monika Pec-Święcicka.
W niektórych sytuacjach zachowywana jest proporcja 1:1 (czyli liczba drzew usuniętych = liczba drzew wyrównujących). Dotyczy to m.in. wycinki związanej z ochroną przeciwpowodziową, bezpieczeństwem urządzeń kolejowych, przeszkodami lotniczymi, akcjami ratunkowymi czy inwestycjami publicznymi, służącymi zagospodarowaniu terenów zielonych. Odnosi się to także do drzew z listy roślin gatunków obcych i drzew zagrażających bezpieczeństwu ludzi lub mienia w istniejących obiektach budowlanych lub funkcjonowaniu urządzeń infrastruktury technicznej.
Wszystkie informacje i plany dotyczące inwestycji, wycinek i nasadzeń są zbierane w Systemie Informacji Przestrzennej.

Aktywiści: widać poprawę, ale wciąż jest dużo do zrobienia

Pozytywne zmiany we Wrocławiu, jeśli chodzi o ochronę zieleni, zauważają także miejscy aktywiści.
– Od czasu szokującej wycinki przy PKS-ie w 2013 roku, w sprawie drzew dużo się we Wrocławiu zmieniło. Na początku były to wprawdzie działania głównie PR-owe, ale nie poprzestano na nich. Na wrocławskim Geoportalu stworzono mapę przyrodniczą, na której m.in. można podejrzeć, gdzie wydano zezwolenia na wycinki drzew i czy zasądzono nasadzenia kompensacyjne. Ruszyła też sprawa tworzenia nowych terenów zieleni – wylicza Aleksandra Zienkiewicz ze stowarzyszenia "miastoDrzew".
Zienkiewicz tłumaczy, że dzieje się tak częściowo dzięki Wrocławskiemu Budżetowi Obywatelskiemu i samozaparciu mieszkańców (np. Park Jedności na Zakrzowie), a częściowo dlatego, że w magistracie wiedzą, że takie są oczekiwania społeczne (niedługo rozpoczną się konsultacje w sprawie parku na Gaju). 
Wzrasta też – jak podkreśla aktywistka – świadomość w kwestii ochrony drzew przy inwestycjach, choć na razie tylko względem osobników pomnikowych i podobnych (np. dęby przy moście Pomorskim). 
– Brakuje jednak wciąż wytycznych ogólnomiejskich w sprawie pielęgnacji drzew czy ich ochrony podczas procesów inwestycyjnych, a także dokładnej wiedzy na temat tego, ile drzew, jakich i gdzie mamy. Wskazana byłaby także silniejsza współpraca między urzędem a partnerami społecznymi, a może również powołanie funkcji ogrodnika miejskiego. Na razie brak jednak debaty na ten temat – zaznacza Aleksandra Zienkiewicz.
Urzędnicy przekonują z kolei, że dzięki zarządzeniu Rafała Dutkiewicza, udaje się zachować jak największą liczbę drzew już na etapie planowania przedsięwzięć, powstaje baza terenów pod nasadzenia przez wszystkie jednostki miasta, prowadzony jest monitoring drzew usuwanych i nasadzanych, a także zwiększa się liczba drzew i krzewów, w przypadku których nie było wcześniej obowiązku nasadzania.

Komentarze (0)

Napisz komentarz
REKLAMA