Przygotowywana przez rząd nowelizacja ustawy regulującej zasady działania programu „Mieszkanie dla Młodych” ma na celu zwiększenie wykorzystania przeznaczonych na niego środków. Proponowane zmiany mogą nie być jednak wystarczające, gdyż wciąż największą przeszkodą dla potencjalnych beneficjentów pozostają limity cen.
Rządowy program „Mieszkanie dla Młodych” (MdM), który działa od początku 2014 r., czekają zmiany ustawowe mające zwiększyć ilość wykorzystanych w jego ramach funduszy. Na początku II kwartału br. zaktualizowane zostały limity cen za mkw., co nie przełożyło się jednak znacząco na wzrost zainteresowania programem, gdyż w niektórych województwach są one wciąż niedostosowane do ofert rynkowych. – Istotną rolę przy zakupie nieruchomości mieszkaniowych odgrywa cena za mkw. jak również lokalizacja. Program MdM w dużej mierze uwarunkowany jest właśnie od limitów ceny metra kwadratowego, co powoduje, że klienci nie mają dowolności w wyborze lokalizacji (gdyż tylko nieznaczna część oferty tak naprawdę mieści się w limitach) i w wielu przypadkach w ogóle rezygnują z możliwości dofinansowania, odkładając tym samym zakup. Właśnie taka sytuacja powoduje, że wciąż pozostaje wiele środków przeznaczonych na cele programowe i mogą one nie zostać wykorzystane w tym roku – mówi Krzysztof Ziajka, prezes Inkom S.A. oraz wiceprezes oddziału Polskiego Związku Firm Deweloperskich we Wrocławiu.
Planowana nowelizacja ma objąć m.in. zwiększenie dopłat dla rodzin z większą liczbą dzieci, umożliwienie korzystania z programu członkom spółdzielni mieszkaniowych, czy poszerzenie zakresu lokali mieszkaniowych objętych programem. – W opinii branży deweloperskiej, zmiany te nie są wystarczające, gdyż wciąż nie dostosowują zasad działania programu do sytuacji rynkowej. Przede wszystkim ograniczenia wynikają z limitów cen, które mimo aktualizacji, odbiegają od rzeczywistych cen transakcyjnych. Niepokojące są także raporty publikowane przez Narodowy Bank Polski, które wskazują, że oferta mieszkaniowa dostosowuje się do wskaźników, a pogląd taki podziela również Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. W rzeczywistości lokale, które odpowiadają obecnym limitom cen, położone są bardzo często na obrzeżach miast, co w wielu przypadkach powoduje duże komplikacje zarówno dla potencjalnych nabywców jak i lokalnych władz miejskich. Przedmieścia nie są bowiem w wystarczający sposób skomunikowane z centrami, a dodatkowo występują tam braki w podstawowej infrastrukturze, a także niedostateczna liczba placówek ochrony zdrowia, ośrodków dydaktyczno-opiekuńczych, czy też kulturowych. Sytuacja jest zatem analogiczna do działania wcześniejszego programu „Rodzina na swoim”, który przez trzy lata także nie przynosił zamierzonych rezultatów. Deweloperzy postulują podwyższenie wysokości mnożnika wskaźnika odtworzeniowego z 1,1 do 1,3, co spowoduje podniesienie limitu ceny. Innym sposobem, który zapobiegłby tzw. rozlewaniu się miast, mogłoby być całkowite zniesienie limitu ceny i zastąpienie go definicją, iż dofinansowanie dostępne w programie przyznawane jest tylko do wysokości wskaźnika odtworzeniowego. W takiej sytuacji klient zyskałby możliwość zakupu mieszkania za wybraną przez niego kwotę, a dopłata obowiązywałaby tylko do wysokości wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. Pozostała część ceny mieszkania nie podlegałaby dofinansowaniu – podsumowuje Krzysztof Ziajka.