[Wrocław] Przeprowadzka domu na wodzie zakończyła się fiaskiem. Kolejna próba w maju

tuWroclaw.com

Kamil Zaremba dwukrotnie podchodził już do przeprowadzki pierwszego w Polsce domu na wodzie. Za pierwszy razem na przeszkodzie stanęli urzędnicy, za drugim natura. - Kolejna próba dopiero w maju przyszłego roku - zapowiada wrocławianin. Do tego czasu pływający dom pozostanie w Zimowisku Barek nieopodal mostu Milenijnego.

Pierwszy wrocławianin, który zamieszkał na wodzie od początku planował, że jego dom na terenie Zimowiska Barek przebywa jedynie tymczasowo, a na stałe zacumuje w okolicach mostu Grunwaldzkiego, pod adresem Wybrzeże Słowackiego 5a. Samo uzbrajanie tego miejsca, czyli doprowadzenie tam mediów: wody, kanalizacji i prądu zajęło 2,5 roku.

Aby tam się znaleźć, pływający dom musi pokonać cztery śluzy, kilkanaście mostów i kanał żeglugowy. Do przeprowadzki Kamil Zaremba podchodził już dwukrotnie. Za pierwszym razem, w połowie września, dom zawrócono już na pierwszej śluzie - okazało się, że zgody na przetransportowanie obiektu nie wyraził Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej.

Za drugim razem Kamil Zaremba miał już wszystkie niezbędne zezwolenia. Ale na przeszkodzie stanęła natura.

- Wszystko było gotowe na 8 grudnia, ale w nocy mróz "dowalił" i rano inspektor nie dał zgody na rejs ze względu na zjawiska lodowe. I trzeba było odwołać całą akcję - tłumaczy Kamil Zaremba.

Mimo tego, że dom na wodzie nie ma własnego napędu, z jego przetransportowaniem w inne miejsce nie ma żadnego problemu. Wystarczy do tego jednostka pływająca typu pchacz. Ale gdy rzeka jest skuta lodem, operacja staje się niemożliwa do wykonania.

Na kolejną próbę przeprowadzki przyjdzie mieszkańcom domu na wodzie trochę poczekać.


- Plan jest taki, aby trzeci raz spróbować przepłynąć pod most Grunwaldzki dopiero w maju 2013 roku...niestety - zapowiada Kamil Zaremba.

Pan Kamil w pierwszym polskim domu na wodzie zamieszkał już wiosną 2011 roku. Oprócz jego żony i dwóch córek, lokatorami pływającego domu są także dwa psy. Na cały parterowy obiekt składają się cztery pokoje, dwie łazienki, salon i taras. Łącznie 200 metrów kwadratowych.

Jak tłumaczy wrocławianin, od chwili gdy w jego głowie zaświtał ten pomysł do jego finalizacji minęło ponad 7 lat. Z tego 5 zajęło chodzenia po urzędach, a sama budowa - 2,5 roku.

- Zbliżałem się do „czterdziestki”, chciałem coś w swoim życiu zmienić i zrealizować marzenia. Na szczęście ten szalony pomysł spotkał się z dużym wsparciem ze strony mojej rodziny. Jedynie mama miała sporo obaw, o komary, o reumatyzm... Ale mamy przecież od tego są, żeby się martwić o nas - wspomina Kamil Zaremba.

Mówi, że minusów mieszkania na wodzie nie widzi. Są jedynie niedogodności.

- Trzeba bacznie obserwować naturę, zachowywać czujność. Wiem dokładnie, jaka będzie pogoda w ciągu najbliższych dni, bo jako stronę startową w komputerze mam ustawioną informację pogodową - tłumaczy Kamil Zaremba.

Autor: Tomek Matejuk