2012 – czas trudnych inwestycji

pr@zarowkamarketing.pl

Dla inwestujących swoje środki na rynku kapitałowym rok 2011 obfitował w wiele burzliwych momentów spowodowanych nieprzewidywalnymi wydarzeniami. Co przyniesie ten rok i czy giełda da zarobić?

Tego nie wie nikt, ale eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF) dzielą się z nami swoimi refleksjami, które mogą być przydatne do podejmowania decyzji inwestycyjnych w 2012 roku.

2011 – czas pełen burz na rynku inwestycji

 

Rok 2011 rok nie był łaskawy dla osób chcących pomnożyć swoje środki przy pomocy instrumentów oferowanych przez rynki finansowe. Od początku roku Warszawski Indeks Giełdowy (WIG) stracił ponad 22%, a indeks największych spółek (WIG20) spadł o ponad 23.5%. Na tak duże przeceny wpłynęło wiele wydarzeń gospodarczo-politycznych o charakterze lokalnym i globalnym. Przede wszystkim ważnym przyczynkiem był i nadal pozostaje problem pogłębiającego się kryzysu strefy euro, spowodowany m.in. kłopotami finansowymi Grecji.

 

Nie bez znaczenia były także takie wydarzenia jak arabskie rewolucje, które przetoczyły się przez kraje Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki w pierwszym kwartale roku. Głównym skutkiem tych rewolucji był wzrost ceny ropy na międzynarodowych rynkach. Kolejnym znaczącym wydarzeniem wpływającym na zachowania rynków było trzęsienie ziemi w Japonii, które doprowadziło do kryzysu nuklearnego – jak oceniają eksperci – jednego z największych, jaki dotąd miał miejsce w historii ludzkości. W efekcie rządy wielu państw zadeklarowały rezygnację z pozyskiwania energii z atomu.

 

1 maja od tego roku dla wielu będzie nie tylko Międzynarodowym Dniem Pracy, ale także rocznicą zgładzenia jednego z najbardziej znienawidzonych i okrutnych ludzi świata – Osamy bin Ladena. Śmierć przywódcy Talibów spowodowała umocnienie się dolara względem euro i polskiego złotego.

 

Ważnym dniem był też 2 sierpnia - na amerykańskiej giełdzie pojawił się krach, który był związany z obawami inwestorów odnośnie braku porozumienia w sprawie podniesienia limitu zadłużenia USA. Złym nastrojom zza oceanu ulegli też polscy inwestorzy, w następstwie czego WIG 20 w przeciągu siedmiu kolejnych notowań spadł w dół aż o ponad 15%. Generalnie przez cały sierpień i wrzesień inwestorzy mieli do czynienia z dużymi przecenami na rynkach kapitałowych w Polsce i na świecie.

 

Przedstawione wyżej wydarzenia to tylko niewielka część tego z czym przyszło się zmierzyć w roku 2011. Ten burzliwy czas spowodował duże straty w portfelach wielu lokujących swoje środki w ryzykowne walory. Z drugiej jednak strony przecenione aktywa (czy to w postaci akcji ,czy jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych) to dobra okazja na zakupy i zwiększenie udziału inwestycyjnego w ryzykownych walorach.

 

2012 – czas niepewności

 

Co rok 2012 przyniesie szeroko rozumianemu światu finansowo-gospodarczemu?  Eksperci zgodnie podkreślają, że przede wszystkim dalszą niepewność na rynkach finansowych, którą podsycać będzie kontynuowanie zadłużenia krajów strefy euro, brak kompromisu i konkretnych działań mających to zadłużenie zlikwidować oraz perspektywa spowolnienia gospodarczego.

 

Dr Bogusław Półtorak (Bankier.pl, Związek Firm Doradztwa Finansowego) widzi jednak szanse na poprawę sytuacji - W drugim półroczu 2012, w zależności od światowych scenariuszy, może już dojść do pozytywnego przesilenia w światowej gospodarce. Przyspieszająca gospodarka amerykańska może stać się lokomotywą światowego wzrostu, co przełoży się na poprawę koniunktury na rynkach giełdowych. Zmniejszająca się awersja do ryzyka na świecie powinna również wpłynąć na umocnienie złotego, szczególnie jeśli okaże się, że polskie scenariusze naprawy finansów publicznych i reform zyskają konkretną postać. Kluczem do dobrej pozycji Polski w 2012 roku będzie zaangażowanie w proces naprawy Unii Europejskiej, a być może wejście na ścieżkę przyjęcia euro. Taki scenariusz docelowo uwiarygodniałby Polskę, co mogłoby być impulsem dla dalszej stabilizacji sytuacji gospodarczej.

 

Czy inwestować?

 

Czy w takiej sytuacji zmienności i niepewności warto narażać swoje oszczędności i lokować je w instrumenty o bardziej ryzykownym charakterze, lecz dające wyższą stopę zwrotu? No i jak długo potrwa jeszcze taka niestabilna sytuacja? Ekspert Związku Firm Doradztwa Finansowego dzieli się swoimi refleksjami na temat inwestowania i sytuacji na rynku finansowym w 2012 roku.

 


 


Czy w obecnych trudnych warunkach, można bezpiecznie inwestować swoje środki?


 


Marek Nienałtowski (DK Notus, Związek Firm Doradztwa Finansowego): - Choć obecna sytuacja na globalnych rynkach finansowych, w tym także i polskim, jest już wyraźnie lepsza niż miało to miejsce nie tak dawno temu, to nadal nie jest na tyle komfortowa, aby inwestorzy chcieli w wyraźny i masowy sposób zwiększyć swoje zaangażowanie w bardziej ryzykowne instrumenty inwestycyjne, czyli m.in. w akcje i waluty gospodarek wschodzących.


 


 


W co obecnie najlepiej inwestować, uwzględniając obecną syuację?


 


Marek Nienałtowski (DK Notus, Związek Firm Doradztwa Finansowego): - Przy utrzymującej się ciągle znacznej niepewności nadal największym popytem wśród uczestników rynków będą cieszyć się inwestycje bezpieczne, np. w obligacje czy jednostki funduszy inwestycyjnych lokujące w nich swoje środki. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że część inwestorów staje się coraz bardziej chętna do podkupywania wyraźnie przecenionych na przestrzeni ostatnich miesięcy mniej bezpiecznych aktywów,  przy założeniu, że w kolejnych miesiącach atmosfera na światowych rynkach i w gospodarce może jednak ulec poprawie.


 


 


Jak długo może jeszcze potrwać stan niepewności i zmienności na rynkach finansowych i jakie kroki inwestycyjne warto podjąć w tym momencie?.


 


Marek Nienałtowski (DK Notus, Związek Firm Doradztwa Finansowego): - Dobre sygnały napływające cały czas z polskiej ekonomii, w połączeniu z możliwą stabilizacją nastrojów za granicą, w tym głównie w Eurolandzie, stwarzają coraz większe szanse na wyraźniejsze wzrosty na warszawskiej giełdzie w przyszłym roku oraz na towarzyszące im wzmocnienie naszej waluty. W takich warunkach powolne i stopniowe zmniejszanie przez Polaków udziału w swoich oszczędnościach - rozwiązaniach najbardziej bezpiecznych[1] na rzecz tych bardziej agresywnych, wydaje się być na ten moment krokiem właściwym, choć jak zawsze obarczonym ryzykiem.


 


 


[1]Na dzień dzisiejszy mowa tu głównie o lokatach bankowych, z racji: gwarancji Bankowego  Funduszu Gwarancyjnego, wysokiego oprocentowania - nawet ubruttowione 8%, oraz braku konieczności deponowania środków na długi termin.