Już 1 grudnia rozpocznie się demontaż ponad 220-metrowego żurawia, który służył do budowy Sky Tower. Skomplikowana operacja ma potrwać tydzień, ale w każdej chwili może zostać przerwana przez silny wiatr.
Budowa największego wieżowca w Polsce jest już na ostatniej prostej. W grudniu rozpoczną się pierwsze końcowe odbiory. Robotnicy kończą w tej chwili izolację na dachu budynku, później zostaną im jedynie drobne prace wykończeniowe wewnątrz.
Jak będzie przebiegał demontaż gigantycznego urządzenia?
- Żurawia będziemy demontować element po elemencie, bo to niezwykle skomplikowana operacja, w Polsce nie była prowadzona dotychczas na tak dużej wysokości - opowiada kierownik budowy wieżowca Tomasz Kuleszo.
Z inżynierskiego punktu widzenia demontaż będzie się odbywał w następujący sposób:
30 metrów poniżej wysokości dachu na żurawiu jest zamontowana specjalna klatka. Ta podjeżdża pod gniazda żurawia z obrotnicami, wtedy budowlańcy wkładają tam sworznie i w tym momencie można odkręcać obrotnice dźwigu.
Funkcje stabilności żurawia w tym momencie przejmuje klatka. Za jej pomocą podnosi się obrotnicę i wsuwa specjalną wstawkę. Część powyżej wyjeżdża na szufladzie i dźwig się opuszcza. Wzmocnione kratowanie z zagęszczonymi belkami poziomymi pozwala na stabilne opuszczanie urządzenia za pomocą siłowników. Taką operację obniżania poszczególnych fragmentów przeprowadza się mniej więcej do wysokości 50 metrów na ziemią.
REKLAMA
- Wtedy za pomocą innego żurawia samochodowego zajmiemy się zdejmowaniem głównych elementów z dźwigu, czyli przeciwwagi, wysięgnika, przeciwwysięgnika, obrotnicy i resztę wieży żurawia - opisuje kierownik budowy Tomasz Kuleszo.
Teoretycznie na przeprowadzenie operacji powinno wystarczyć 7 dni, ale jak zapewnia kierownik budowy, to jedna z najbardziej skomplikowanych czynności na budowach. Zgodnie z przepisami nie można demontować żurawia, jeśli wiatr wieje z prędkością wyższą niż 10 metrów na sekundę. Przy samej elewacji prędkość dodatkowo wzrasta.
- Kilka razy zatrzymywaliśmy zewnętrzną windę, którą dojeżdżamy na dach, bo mimo że czuliśmy jedynie delikatne podmuchy wiatr wiał o wiele mocniej - mówią robotnicy budujący Sky Tower.
Ale wiatr w żaden sposób nie zagrozi konstrukcji samego wieżowca.
- Kolejny raz dementuję plotkę o tym, że budynek się przechyla o 14,5 stopnia. Gdyby tak było, to inwestycja dawno skończyłaby się katastrofą budowlaną. A jak widać Sky Tower dumnie stoi i góruje nad miastem - tłumaczy Tomasz Kuleszo.
Autor: Jarosław Garbacz