Niecałą dobę działała brama dla rowerzystów przy moście Piaskowym. W sobotę, dzień po odbiorach technicznych, w sygnalizator dla cyklistów dwukrotnie wjeżdżały samochody. Skutek: zniszczony sygnalizator trzeba było zdemontować, a jego ponowny montaż zaplanowano na początek przyszłego tygodnia. - To dziwne i bulwersujące zachowanie kierowców - komentują urzędnicy.
Tej jesieni we Wrocławiu pojawiły trzy nowe bramy rowerowe do centrum miasta. Jako pierwszą do użytku oddano bramę na ul. Grodzkiej, przy moście Uniwersyteckim. Kolejne dwie uruchomiono w zeszłym tygodniu.
I o ile ta na skrzyżowaniu ulicy Widok i Kazimierza Wielkiego działa bez zarzutu, o tyle brama przy moście Piaskowym obecnie nadal nie funkcjonuje. Pas rowerowy przez jezdnię z obu stron zagrodzony jest biało-czerwonymi barierkami, nie ma też świateł dla rowerzystów, które powinny znajdować się na wysepce na skrzyżowaniu.
Zamkniętym przejazdem rowerowym i brakiem sygnalizatora na wysepce zaskoczeni byli urzędnicy z sekcji ds. rozwoju ruchu rowerowego we wrocławskim magistracie, czyli inicjatorzy całego przedsięwzięcia. Jak mówili, podczas odbiorów technicznych sygnalizator stał tam, gdzie powinien i wszystko działało.
Zagadkę udało nam się rozwikłać dopiero dzięki pracownikom Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta.
- Rzeczywiście w piątek podczas odbiorów technicznych brama działała bez zarzutu. Ale ten stan utrzymał się jedynie do soboty rano, już o godzinie 9 po raz pierwszy na sygnalizator najechał samochód. A tego samego dnia o godzinie 19 sytuacja się powtórzyła. Za drugim razem uszkodzenia były tak poważne, że sygnalizator trzeba było zdemontować - relacjonuje Ewa Mazur z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta.
Jego ponowny montaż nie jest jednak prosty. Trzeba ponownie pociągnąć kabel, a aby to zrobić, należy najpierw wyłączyć napięcie w trakcji.
- Dlatego zrobimy to nocą, gdy tramwaje nie jeżdżą - mówi Ewa Mazur.
Urzędnicy zapewniają, że brama zostanie naprawiona najpóźniej do przyszłego poniedziałku, a być może uda się to zrobić już w najbliższy weekend. Dodatkowo, by w przyszłości tego typu sytuacje się nie powtarzały, sygnalizator zostanie zabezpieczony żółtym odblaskowym pylonem.
Cały obrotem sprawy zaskoczeni są nie tylko sami rowerzyści, ale też drogowcy.
- To bardzo dziwne i bulwersujące, że brama nie przetrwała nawet jednego dnia. Nie wiem, jak odczytywać zachowanie kierowców, którzy najeżdżają na sygnalizator. Przecież w tym miejscu nie rozwija się dużych prędkości, warunki drogowe w zeszły weekend też nie były złe - komentuje Ewa Mazur.