[Wrocław] Wiceprezes Mennicy Wrocławskiej: Polacy rozkochali się w złocie

tuWroclaw.com

Mennica Wrocławska to, obok Mennicy Polskiej i Inwestycji Alternatywnych Profit, jeden z głównych graczy na rodzimym rynku złota inwestycyjnego. Już w pierwszym roku działalności osiąga świetne wyniki, a zdaniem jej wiceprezesa Piotra Wojdy, popyt na złoto będzie jeszcze rósł. Żółty kruszec to bowiem świetna inwestycja na niestabilne ekonomicznie czasy.

Wrocławski dystrybutor złota rozwija się prężnie. Działa od marca, a 2011 r. zakończy z około 70 mln złotych przychodu - ten wynik to przede wszystkim efekt znakomitej koniunktury na żółty kruszec.

- 95 proc. naszych przychodów pochodzi ze sprzedaży sztabek złota i monet bulionowych. Proporcje pomiędzy popytem na jedne i drugie rozkładają się mniej więcej po połowie. Jeśli chodzi o monety, największą popularnością wśród inwestorów cieszy się Kanadyjski Liść Klonowy, południowoafrykański Krugerrand i austriaccy Wiedeńscy Filharmonicy - tłumaczy Piotr Wojda, wiceprezes Mennicy Wrocławskiej.

Zdaniem eksperta od rynku złota, teraz jest najlepszy czas dla wszystkich, którzy myślą o inwestowaniu w ten kruszec.

- Złoto ma przed sobą bardzo dobre perspektywy. Słabe fundamenty światowej gospodarki, wysoki poziom zadłużenia państw, ekspansywna polityka kredytowa czy stałe powiększanie bazy monetarnej powodują, że żółty kruszec będzie drożał - mówi Wojda.

Przedstawiciel Mennicy rozwiewa też ewentualne obawy, że wysokie ceny kruszcu spowodowane są spekulacjami:

- Niektórzy twierdzą, że rekordowe ceny złota to efekt bańki spekulacyjnej. To nieprawda, można to zweryfikować za pomocą wielu metod. Jedną z nich jest tzw. wskaźnik Z. Dzięki niemu wiemy, że opinie o bańce są przedwczesne i podyktowane emocjami.

Popyt na złoto cały czas rośnie. Również w naszym kraju, pomimo tego, że nie należy on do potentatów pod względem posiadanych zasobów kruszcu.

- Polacy się w nim rozkochali. Nabywania złota stało się swego rodzaju manifestem politycznym, sprzeciwem wobec prowadzonej przez wiele państw polityki monetarnej i mechanizmów rządzących m.in. strefą Euro, która moim zdaniem w obecnym kształcie nie przetrwa - podkreśla Piotr Wojda.

Historyczna Mennica Wrocławska przez blisko 1000 lat biła monety z metali szlachetnych. Zaczęła działać na początku XI wieku, w okresie rozbicia dzielnicowego mennica należała do dynastii Piastów (monety miały wybity wizerunek św. Jana Chrzciciela), a za czasów przejścia księstwa pod panowanie czeskie (w XIV w.) emitowała wrocławskie halerze.

W okresie panowania Habsburgów na Śląsku (od XVI w.) w mennicy bito m.in. dukaty, talary oraz guldeny. Koniec działalności mennicy przypadł na lata czterdzieste XIX w.

Tradycję postanowili wskrzesić wrocławscy przedsiębiorcy.

- Nazwa Mennicy Wrocławskiej nie była prawnie przyporządkowana. My, jako grupa pasjonatów, postanowiliśmy nawiązać do historii i tradycji tej instytucji. Siedzibę mamy we Wrocławiu, ale oprócz tego posiadamy oddziały w Warszawie, Lublinie, Białymstoku i Krakowie. A w przyszłym roku planujemy zwiększenie ich liczby do 12 - opowiada Piotr Wojda.

Plany są bardzo ambitne i nie ograniczają się jedynie do sprzedaży złota przez internet i w oddziałach Mennicy.

- Jednocześnie budujemy dodatkowe kanały dystrybucji. Nasze sztabki i monety można nabyć np. w ponad 50 oddziałach Alior Banku - dodaje wiceprezes spółki.

Właścicielem ponad 50 proc. akcji Mennicy Wrocławskiej jest Grupa Trinity, pozostałe udziały należą do czterech członków zarządu.

Autor: Tomasz Matejuk