Polskie drogi z niemieckiego kruszywa

Polskie drogi z niemieckiego kruszywa

lubuskie
RynekInfrastruktury
RynekInfrastruktury
REKLAMA
Około 1,5 miliona ton niemieckiego kruszywa rocznie zasila polskie budowy dróg. - Chodzi przede wszystkim o odcinki A2 na odcinku Nowy Tomyśl - Świecko, czy fragmenty S3. Większość przewożonego przez granicę surowca obsługują prywatni przewoźnicy – mówi Michał Bryliński, z CTL Logistics. Czy kruszywo zza Odry to istotna konkurencja dla krajowych producentów?

- Jednym z głównych problemów budownictwa drogowego jest uzależnienie od lokalnej bazy surowcowej. Koszt przewozu kruszywa bardzo szybko przekracza koszt samego kruszywa – mówił niedawno, w kuluarach Kongresu Kolejowego Maciej Radziwiłł, prezes spółki Trakcja-Tiltra, zajmującej się realizacją projektów infrastrukturalnych. Z tego powodu niemieckie kopalnie są bardzo atrakcyjne dla wykonawców pracujących przede wszystkim w województwie lubuskim.

 

- Niemieckie kruszywo ma bardzo wysoką jakość, jednak jego głównym atutem jest bliskość i cena. W województwie lubuskim znacznie łatwiej dowieźć kruszywo z zagranicy, niż zaopatrywać się w kraju. – tłumaczy Bryliński. W Polsce skały twarde, z których można wykonywać nawierzchnie asfaltowe występują tylko na Dolnym Śląsku, dlatego wielu regionach kraju wykonawcy dróg zaopatrują się u naszych sąsiadów, chociaż, jak przekonują eksperci, ocena rynku kruszyw wyłącznie na podstawie kosztów transportu jest uproszczeniem.

REKLAMA

 

- Na zachodniej granicy, poza Szczecinem, gdzie dominuje kruszywo skandynawskie większość surowca dostarczają niemieckie kopalnie. Mają dobre kruszywo i niskie ceny. Duża kopalnia jest w stanie wyprodukować około 6 milionów ton kruszywa w skali roku, a to powoduje, że koszta operacyjne przestają się liczyć. Przy niskim kursie euro niemiecki producent może więc znaleźć klientów nawet do trzystu kilometrów na wschód od Odry – mówi Tomasz Werc z firmy Kruszywa Polskie. Jak wyjaśnia, pomimo tego polscy producenci kruszyw cały czas są w dobrej sytuacji i na razie mogą konkurować z niemieckimi dostawcami.

 

– Obecnie cały czas kierujemy się kalkulacją rentowności i nic nie zapowiada tego, żeby w najbliższym roku miało się to zmienić. Chociaż nie grozi nam na razie wojna cenowa to jesteśmy również gotowi na scenariusz, w którym kruszywo będzie kosztować nie 40 złotych za tonę tylko, na przykład, 30 złotych – powiedział Werc.

Komentarze (0)

Napisz komentarz
REKLAMA