Poczta Polska zakończyła montaż nowego sortera we wrocławskiej sortowni. To pierwsza z trzech nowoczesnych maszyn do automatycznego sortowania przesyłek KEP (kurierskich, ekspresowych i paczkowych). Jest to największa jednorazowa inwestycja w automatyzację procesów logistycznych od początku historii spółki. Koszt sortera wraz z inwestycjami towarzyszącymi to niemal 90 mln zł.
7
Pokaż starsze komentarze
ŻenadaPP zwalnia pracowników, płaci za pracę grosze, wręcz okrada z godności pracownika, a tu łapka i łapka sukces, bzdura. Najgorszy pracodawca. Bazarowe kioski zamiast profesjonalnej obsługi, jedna osoba obsługuje i nie będę czekał pół godziny, żeby nadać paczkę. Soktujcie sobie powietrze.
MiroA w Radomiu było uroczyste otwarcie lotniska i słowa rządzących że wreszcie zostało zdjęte z Radomia piętno 76 roku ale nie w przypadku PP przeładunki nadal pod chmurką.
Zakończono prace adaptacyjne hali logistycznej Poczty Polskiej we Wrocławiu. Obecnie finalizowane są również prace w zakresie posadowienia nowego sortera, umożliwiającego automatyczne opracowywanie przesyłek pocztowych. Uruchomienie nowego sortera do automatycznego opracowania przesyłek KEP ma nastąpić jeszcze w I połowie br.
Poczta Polska rozpoczęła właśnie montaż pierwszego nowego sortera w swojej wrocławskiej sortowni. To kolejny etap realizacji ubiegłorocznej umowy na zakup trzech wydajnych maszyn do automatycznego sortowania przesyłek KEP (kurierskich, ekspresowych i paczkowych). Wartość inwestycji w nowe urządzenia, które poza stolicą Dolnego Śląska trafią także do Lublina i Lisiego Ogona pod Bydgoszczą to 158 mln zł. Jest to największa jednorazowa inwestycja w automatyzację procesów logistycznych od początku historii spółki.
"Orzech" napisał: Czy w tej sortowni nadal taki bajzel? Do kilku moich znajomych w ostatnich dwóch miesiącach paczki docierały z kilkudniowym opóżnieniem:(
Tam tak będzie dopóki nie pojawią się maszyny sortujące paczki, a te pojawią się najwcześniej pod koniec tego roku (a zaczną działać pod koniec następnego) Kilkudniowe opóźnienie to żadne opóźnienie, przynajmniej w tych realiach.
Co by się nie stało nigdy nie zmienię zdania o tym gównie. Wystarczy, że kilka razy do roku chodzę na pocztę odbierać polecone i czekam pół godziny w 3 osobowej kolejce. To archaiczna instytucja, musi paść - to jedyny ratunek.
"WroFanatyk" napisał: Ja tego nie wysyłałem. Nie wiem czy zostało wysłane :/ W każdym razie nie ma :/
No to co wyjeżdżasz z pretensjami do Poczty? Najpierw upewnij się, że zostało wysłane, potem dowiedz się kiedy zostało nadane i jakim trybem :P Dopiero potem najeżdżaj na mojego byłego pracodawcę :)
"WroFanatyk" napisał: Czekam od dwóch tygodni na bardzo ważne pismo ze stolicy. Szlak człowieka trafia. Trzeba szybko sprywatyzować te badziewne instytucje typu poczta, czy kolej.
Skoro takie ważne to czemu nie zostało nadane poleconym lub kurierem?
Czekam od dwóch tygodni na bardzo ważne pismo ze stolicy. Szlak człowieka trafia. Trzeba szybko sprywatyzować te badziewne instytucje typu poczta, czy kolej.
Dodam, że nawet nie mamy prawa wiedzieć co dzieje siez naszą paczką. Do dziś nie wiem gdzie jest paczka wysłana 2 tyg temu. Jeżeli niebyła ubezpieczona, to tak mam sie walić, bo co komu odowodnie... . A panie na poczcie? Widziałem swoją paczkę która ne mnie czekała, ale że listonosz był zanim tą paczkę dostarczono została za okienkiem, keidy chciałem ją odebrąć, bo powiedziaem, że jestem rzekonany, że jest to moja. Nawet już wyciągałem dowód, powiedziała , dopóki nie dostaniesz awizo wal się. Nie mam prawa ci mówić. itd. Nienawidzę takich państwowych spółek itd.
A co tych skanerów. Czy to możliwe, ze paczka bez adresu trafia na sortownie? śmiech na sali. Ciekawe ile kosztował ich ten artykół.
Granat ręczny prawdopodobnie z czasów II wojny światowej zabezpieczyli we wtorek policyjni pirotechnicy w przesyłce znalezionej na jednej z wrocławskich sortowni należących do poczty. Wcześniej straż pożarna ewakuowała ok. 60 pracowników, bowiem istniało zagrożenie wybuchu. Obecnie nie wiadomo kto wysłał przesyłkę i do kogo była zaadresowana. Jak poinformował dziś Krzysztof Gielsa, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu zgłoszenie o podejrzanej przesyłce było ok. 19.30. - Prawdopodobnie pracownik sortowni zauważył na specjalnym skanerze, że jedna z przesyłek ma dziwną zawartość. Kontury wskazywały na granat - opowiadał Gielsa.
Dodał, że na miejsce wezwano specjalnego psa, który siadając przy przesyłce potwierdził wcześniejsze przypuszczenia. Ostatecznie przesyłką zajęli się policyjni pirotechnicy, którzy zabezpieczyli granat.
Natomiast Krzysztof Zaporowski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu nie potrafił powiedzieć co to był za granat. - Obecnie wyjaśniamy do kogo była adresowana przesyłka i kto ją nadał - mówił Zaporowski.
W wyniku działań nikt nie ucierpiał. Gielsa dodał, że zagrożenie istniało ale "wszystko dobrze się skończyło".
Patryk W. Młynek, Piotr Walczak 2008-02-11, ostatnia aktualizacja 2008-02-10 19:18
W nowej sortowni Poczty Polskie j przy ul. Awicenny, obsługującej cały Dolny Śląsk, przesyłki wciąż rozdziela się ręcznie. A maszyny pojawią się tam dopiero za rok
Nowa, przeniesiona z Małachowskiego sortownia (czy też jak chce Poczta "Węzeł Ekspedycyjno-Rozdzielczy") rozpoczęła pracę w grudniu. W pełni zautomatyzowana i ulokowana w przestronniejszych i wygodniejszych pomieszczeniach placówka miała łatwiej radzić sobie z rozdzielaniem 850 tys. przesyłek, które trafiają tam w ciągu doby. Ale w okolicach Bożego Narodzenia sortownia się "zatkała". Klienci nie otrzymali na czas świątecznych listów i paczek - najwięksi pechowcy czekali na nie blisko miesiąc. Doszło nawet do tego, że niektórzy klienci szukali sprawiedliwości w sądzie. Na przykład jeleniogórzanin Bogdan Cubała na priorytetową przesyłkę zamiast 24 godzin czekał sześć dni, więc od poczty zażądał odszkodowania. - Nie uwzględniono moich roszczeń. Poczta tłumaczyła się nawałem pracy i ogólnymi trudnościami - opowiada. Na początku lutego sąd nakazał jednak Poczcie wypłacić Cubale dziesięciokrotność nadania, czyli około 95 zł plus odsetki.
Grudniowe kłopoty miały być jednak przejściowe. Ale kolejnych można się spodziewać już w drugiej połowie marca, czyli w okolicach Wielkanocy. Jak się dowiedzieliśmy, nie ma bowiem szans, by do tego czasu w nowoczesnej sortowni na Awicenny pojawiły się maszyny do sortowania. Nie będzie ich tam zresztą nawet na kolejne Boże Narodzenie. - Prawdopodobnie pojawią się na początku 2009 roku - poinformował nas rzecznik prasowy Poczty Polskiej Radosław Kazimierski. Ale Kamila Rudnik z Działu Informacji i Komunikacji Społecznej Poczty Polskiej zastrzega, że nie jest to takie pewne, bo zależy od przebiegu przetargów. Zapewnia jednak, że brak maszyn nie wpływa na pogorszenie pracy sortowni.
Zapytaliśmy, dlaczego zmiany organizacji pracy we wrocławskiej Poczcie wprowadzono etapami - najpierw do nowego budynku przeprowadzono ludzi, a dopiero potem zaczęto przetargi na maszyny? Nie otrzymaliśmy precyzyjnej odpowiedzi.
- Przeprowadzka do nowej siedziby trwała zaledwie trzy dni, zatem nie można w tym wypadku mówić o jej etapowości - odpowiedziała nam wymijająco Rudnik. Natomiast rzeczniczka Poczty Dolnośląskiej Krystyna Politacha-Wardęga odpowiedziała mailem, że przenosinami zajmuje się specjalistyczna firma wyłoniona w drodze przetargu i wszystkie prace zostały wykonane w terminach określonych harmonogramem z zachowaniem płynności pracy węzła.
Restrukturyzacja Poczty Polskiej trwa od 2005 roku. W jej ramach zlikwidowano m.in. stanowiska dyrektorów okręgów, a powołano kilkanaście regionalnych pionów odpowiedzialnych za poszczególne zadania. - Ich dyrektorzy są jak panowie feudalni na swoich włościach. To dlatego tak trudno Poczcie wskazać winnego, bo ich odpowiedzialność się rozmywa - tłumaczy Bartosz Kołcz, były pracownik Centrum Infrastruktury Poczty Polskiej we Wrocławiu.
Dyrektorzy pionów są równorzędni i odpowiadają tylko przed dyrektorem generalnym.
Anonimowi pracownicy dawnych zarządów regionalnych Poczty nie zostawiają na reformie suchej nitki. Wielu zostało zdegradowanych, a inni uciekli do konkurencji.
Rudnik uważa jednak, że większym problemem od braku maszyn we wrocławskiej sortowni może być brak ludzi, którzy będą je obsługiwać. - To niedobory kadrowe wydłużają sortowanie i są czynnikiem decydującym o terminowości przebiegu przesyłek - twierdzi.
A firmy rekrutacyjne pracowników szukają nawet wśród bezdomnych. Odstraszają ich jednak niskie zarobki - ok. 900 zł miesięcznie, ale też niezbyt wygodne usytuowanie sortowni i niechęć Poczty do zatrudniania na etat.
Dopiero pod koniec roku wrocławianie będą dostawali wszystkie listy i paczki na czas – wynika z deklaracji Poczty Polskiej.
Radosław Kazimierski, rzecznik prasowy tej instytucji twierdzi, że właśnie pod koniec roku do nowej wrocławskiej sortowni przy ulicy Avicenny trafią nowoczesne maszyny do szybkiej segregacji przesyłek. Sortownia przy Avicenny ruszyła kilka tygodni temu. Miała usprawnić i przyspieszyć pracę poczty. Ale właśnie z powodu braku maszyn sparaliżowała ją. O tym, że przy Avicenny brakuje rąk do pracy, pisaliśmy przed tygodniem. Pocztowcy szukali wtedy potencjalnych pracowników nawet wśród bezdomnych z wrocławskich schronisk. Ale i oni nie chcieli zajmować się sortowaniem przesyłek. Dlaczego rąk chętnych do pracy jest tam tak mało? Ustaliliśmy, że Poczta Polska nawet nie chce słyszeć o zatrudnianiu w sortowni kolej-nych ludzi na etat. Woli dorywczych pracowników przysłanych przez agencję pracy tymczasowej. Choć nie znają się na rozdzielaniu przesyłek, ich utrzymanie jest tańsze. Piotr Moniuszko z Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty komentuje, że taki system działa przeciwko Poczcie. – Gdyby te osoby zatrudnić na stałe, jakość by wzrosła. Student popracuje dwa tygodnie i odchodzi. W krótkim czasie nie ma kiedy się wdrożyć – uważa. – Musimy zmniejszać koszty – odpowiada Radosław Kazimierski z Poczty Polskiej. I twierdzi, że sytuacja w sortowni jest już opanowana. -Przed świętami była krytyczna i wtedy potrzebowaliśmy dodatkowych pracowników. Teraz jest lepiej – podkreśla.
"matternhorn" napisał: Nie, kierownicy to osobna działka i o nich mówiłem wcześniej. Ta duża grupa, która dużo zarabia (jak na warunki pocztowe) to długoletni pracownicy. Z mentalnością peerelowską.
Nie, kierownicy to osobna działka i o nich mówiłem wcześniej. Ta duża grupa, która dużo zarabia (jak na warunki pocztowe) to długoletni pracownicy. Z mentalnością peerelowską.
"matternhorn" napisał: [quote="WroFanatyk":3ct43cpj][quote="matternhorn":3ct43cpj]że jest ich za mało... wszystkich na poczcie jest za mało (oprócz dyrekcji) :) i wszyscy za mało zarabiają... Jednakże od dzisiaj może być jeszcze gorzej
Mam nadzieję, że to są żarty, co piszesz. Poczta jest niedoinwestowana, przeludniona i prymitywna. Tylko zdrowa konkurencja może zmienić tą patową sytuację...[/quote:3ct43cpj]
To świadczy tylko o tym, że nie masz pojęcia o poczcie. Fakt, ludzi jest za dużo, ale tylko na stanowiskach kierowniczych! Resztę pracowników praktycznie zmusza się żeby pracowali (w grudniu) na 1,5 etatu... od roku poczta ratuje się pracownikami z work service. Związki zawodowe wystąpiły o zatrudnienie dodatkowych 200 osób w CERze, doręczycieli paczek jeździ codziennie ok 50, a powinno co najmniej 100 - tylko, że nikt nie chce przyjść pracować. Wierz mi, poczta ma na wszystko pieniądze, tylko akurat nie na to co jest potrzebne. Sytuację może uratować ktoś kto potrafi zarządzać, jakiś sprawny menager, a nie ludzie z wielkim ego i bez wykształcenia.[/quote:3ct43cpj]
"matternhorn" napisał: [quote="Darek":3ct43cpj][quote:3ct43cpj]Brakuje nam około 700 listonoszy w całym kraju. Stu we Wrocławiu - wyjaśnia Dziewulski. Piotr Moniuszko dodaje, że każdego miesiąca więcej pracowników składa wypowiedzenia, niż jest przyjmowanych do pracy. - Nie chcą pracować za 1,2 tys. zł - mówi.
1200 zł na rękę? No to się nie dziwię, że nie mogą znależć chętnych do pracy na stanowiska listonoszy.[/quote:3ct43cpj]
Niestety takie są realia. Choć to jest spore uproszczenie. Są bardzo dobre świadczenia socjalne, czasami niezłe premie (w grudniu), no i premie na dzień łącznościowca (tzn. 13stka). Jest bardzo duża grupa pracowników, którzy nic nie robią, a zarabiają dwa razy więcej. Praca faktycznie ciężka, kierownicy Cię nie szanują, odpowiedzialność finansowa za paczki, magazyn na przedmieściach... Według mnie na poczcie (jeśli nic się nie zmieni) zostaną tylko starzy pracownicy (z co najmniej 10letnim stażem), ludzie bez perspektyw oraz mieszkańcy okolicznych wsi.[/quote:3ct43cpj]
Co to za duża grupa pracowników?? Sami kierownicy? Zaczynasz sobie zaprzeczać.
Ja dalej uważam, że połowę ludzi trzeba zwolnić, a drugą zagonić do roboty i dać podwójne pensje.
"Darek" napisał: [quote:39ue3sud]Brakuje nam około 700 listonoszy w całym kraju. Stu we Wrocławiu - wyjaśnia Dziewulski. Piotr Moniuszko dodaje, że każdego miesiąca więcej pracowników składa wypowiedzenia, niż jest przyjmowanych do pracy. - Nie chcą pracować za 1,2 tys. zł - mówi.
1200 zł na rękę? No to się nie dziwię, że nie mogą znależć chętnych do pracy na stanowiska listonoszy.[/quote:39ue3sud]
Niestety takie są realia. Choć to jest spore uproszczenie. Są bardzo dobre świadczenia socjalne, czasami niezłe premie (w grudniu), no i premie na dzień łącznościowca (tzn. 13stka). Jest bardzo duża grupa pracowników, którzy nic nie robią, a zarabiają dwa razy więcej. Praca faktycznie ciężka, kierownicy Cię nie szanują, odpowiedzialność finansowa za paczki, magazyn na przedmieściach... Według mnie na poczcie (jeśli nic się nie zmieni) zostaną tylko starzy pracownicy (z co najmniej 10letnim stażem), ludzie bez perspektyw oraz mieszkańcy okolicznych wsi.
[quote:1pk480pn]Brakuje nam około 700 listonoszy w całym kraju. Stu we Wrocławiu - wyjaśnia Dziewulski. Piotr Moniuszko dodaje, że każdego miesiąca więcej pracowników składa wypowiedzenia, niż jest przyjmowanych do pracy. - Nie chcą pracować za 1,2 tys. zł - mówi. [/quote:1pk480pn]
1200 zł na rękę? No to się nie dziwię, że nie mogą znależć chętnych do pracy na stanowiska listonoszy.
Brakuje ludzi do wrocławskiej sortowni listów. Poczta szuka chętnych wśród bezdomnych
Nawet kilkanaście dni trzeba czekać na Dolnym Śląsku na dostarczenie priorytetowego listu. Zwykłe przesyłki idą jeszcze dłużej. Poczta nie radzi sobie z ich doręczaniem, bo dramatycznie brakuje jej ludzi do pracy. Za mało jest listonoszy i pracowników sortowni zajmujących się rozdzielaniem przesyłek. - Ratujemy się ludźmi z agencji pracy tymczasowej - przyznaje Krystyna Politacha-Wardęga, rzeczniczka Poczty Polskiej we Wrocławiu. W desperacji pocztowcy szukają pracowników nawet wśród bezdomnych. W ich imieniu w schroniskach dla bezdomnych nabór ogłosiła firma Work Service, zajmująca się pracą tymczasową. - Z tego, co wiem, nikt z naszych podopiecznych się nie zgłosił. Większość się nie nadaje z przyczyn zdrowotnych, inni pracują już gdzie indziej - mówi Dariusz Dobrowolski, szef schroniska dla bezdomnych mężczyzn przy ul. Bogedaina we Wrocławiu. Tymczasem mieszkańcy Wrocławia mają dość opóźnień w dostarczaniu listów i paczek. Listy z Wrocławia do Wrocławia idą nawet dwa tygodnie. - Prowadzę firmę i często dostaję faktury pocztą. W tym miesiącu przeszli samych siebie. Fakturę wysłaną 7 stycznia dostałem 23 stycznia. A list miał do pokonania 3 kilometry - opowiada Jacek Góra. Równie długo szedł list z zaproszeniem od jednej z firm. - Zadzwoniła ich pracownica i powiedziała, że z powodu żałoby narodowej impreza zostaje przesunięta. Nie mieliśmy pojęcia, o co chodzi, bo zaproszenie wysłane priorytetem 10 dni wcześniej jeszcze nie doszło! - denerwuje się. Kłopot w tym, że wszystkie przesyłki, nawet list wysłany z Legnicy do Legnicy, musi najpierw trafić do centrum ekspedycyjno-rozdzielczego przy ul. Avicenny we Wrocławiu. Dopiero stamtąd jedzie do Legnicy. Kiedyś każde większe miasto w regionie miało własną rozdzielnię. Nowoczesna, zautomatyzowana sortownia powinna poprawić sytuację. Ale przesyłki trzeba rozdzielać ręcznie, bo żadnych maszyn tam jeszcze nie ma. - Nie ukrywamy, że brakuje nam listonoszy, kierowców i pracowników fizycznych - przyznaje Krystyna Politacha-Wardęga. W sortowni pracuje teraz ok. 350 osób. Brakuje wciąż jeszcze 100. Poczta ratuje się pracownikami, których rekrutują agencje pracy tymczasowej. - Praca nie jest lekka, ale chętnych byłoby więcej, gdyby nie ta zła lokalizacja - uważa Piotr Moniuszko z Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty we Wrocławiu. W lutym ma ruszyć linia pracownicza, która pozwoli dotrzeć ludziom z Dworca Głównego na ul. Avicenny. Michał Dziewulski z biura prasowego Poczty Polskiej przyznaje, że najgorsza sytuacja panuje w dużych miastach - w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i Katowicach. - Brakuje nam około 700 listonoszy w całym kraju. Stu we Wrocławiu - wyjaśnia Dziewulski. Piotr Moniuszko dodaje, że każdego miesiąca więcej pracowników składa wypowiedzenia, niż jest przyjmowanych do pracy. - Nie chcą pracować za 1,2 tys. zł - mówi.
Gdzie możemy szukać pomocy
Jeśli przesyłka lub przekaz pieniężny nie dotarły do nas na czas lub są uszkodzone, możemy wnieść reklamację. Ale trzeba zrobić to nie później niż 12 miesięcy po nadaniu przesyłki. Niestety, za opóźnienia nie przysługuje odszkodowanie. Należy się nam ono tylko w przypadku zaginięcia listu lub jego zniszczenia. Radą służy też Urząd Komunikacji Elektronicznej. Można tu poradzić się pod numerem 022-534-94-93.
Szukałem. Nawet niektórzy dziękowali... :) Na szczęście pozostały mi jeszcze tylko dwa dni pracy tam :) Dla wszystkich niezadowolonych z usług poczty mam jedną radę, którą dajemy wszystkim którzy narzekają: chcesz mieć gwarantowany czas doręczenia paczki skorzystaj z kuriera :)
a ja na początku stycznia odbierałem paczke na poczcie i przede mna był koles któremu dzien wczesniej zostawiono awizo na paczke w skrzynce. Przyszedł po paczkę i powiedziano mu ze juz jej nie ma bo paczka lezy na poczcie tylko 2 tygodni i tyzien wczesniej ją zabrali. lol