Czeski przewoźnik RegioJet szykuje się do wejścia na trasę Kraków–Warszawa, przełamując monopol PKP Intercity. Start zaplanowano na 18 września 2025 r. Czy PKP, które od lat dyktuje ceny i zmaga się z opóźnieniami, w końcu dostanie pstryczka w nos? Czy wejście RegioJet może wywrócić do góry nogami ceny i punktualność PKP Intercity.
Za zakrętem: żółty pociąg i dwa tuziny urzędniczych pieczątek
18 września – ta data wyrysuje się na torach między Krakowem a Warszawą złotymi literami. Po dekadach rządów PKP Intercity, wreszcie pojawia się konkurencja. RegioJet, czeski przewoźnik znany nad Wełtawą i Dunajem, wchodzi na polski rynek. Monopol Intercity pęka jak sprężyna w starej lokomotywie. Ale żeby RegioJet mógł wreszcie ruszyć, musiał najpierw przeskoczyć płot złożony z przepisów, decyzji i urzędniczej opieszałości. Przez lata Urząd Transportu Kolejowego patrzył na prywatnych przewoźników jak na kontrabandy – albo nie pozwalał, albo kazał startować o północy, kiedy pasażerów tyle co listów od fiskusa.
O rany, spóźnienia znowu! Czyli codzienność PKP Intercity
Jeśli miałeś plan pojechać Intercity i być punktualnie… no cóż, bywa różnie. Mimo że w 2025 roku punktualność Intercity minimalnie podskoczyła, ciągle ledwie dobija do 79%. To najgorszy wynik wśród przewoźników w kraju – inni potrafią dowieźć prawie każdego na czas. Gdzie są te znikające minuty? Trochę pogoda, trochę usterka, trochę „losowego przypadku” i… znowu stoimy w szczerym polu, a Wi-Fi akurat „chwilowo nie działa”. Kto jeździ, ten zna: kiblowanie na peronie, kiedy aplikacja od nowości źle liczy połączenia, a tabliczka „awaria” robi za kolejowego mema tygodnia.
Na dokładkę – cykliczne awarie systemów sprzedaży biletów. Dzień bez awarii – dniem straconym! W styczniu i lutym 2025 system padł tyle razy, że podróżni nauczyli się kupować bilety nie tylko przez dziwne apki, ale i u konduktora (bez dopłaty, bo już nawet Intercity się wstydzi doliczać za własne kłopoty).
Czeski standard i… czeska kasa, czyli jak Polak zaczyna zazdrościć
RegioJet nie wjeżdża z byle czym – ma cztery klasy podróży, komfortowe wagony, darmową kawę i Wi-Fi, czyli to, co w Czechach już dawno jest standardem, u nas traktowane jest jak magia. Ale największa sensacja to zarobki: maszynista z doświadczeniem dostanie nawet 13-14 tys. zł brutto miesięcznie, kierownik 10,5 tys., a konduktor ponad 7,5 tys. Dla porównania w Intercity, nawet z dodatkami, maszynista z trudem dobija do dychy. Czesi biorą polski rynek szturmem – chcą zatrudnić 500 osób. Możesz pić kawę za free i jeszcze nieźle zarobić? To brzmi jak frapująca alternatywa.
Pytania od pasażera (i odpowiedzi, których nie usłyszy od PKP)
Dlaczego RegioJet wchodzi dopiero teraz?
Bo przez lata torowano im drogę przepisami, które blokowały zagraniczną konkurencję. UTK skutecznie zamiatał pod dywan wnioski prywatnych graczy, a państwowy monopol przyklepywał „dostosowanymi” slotami godzinowymi, czyli takimi, które pasażerowie wykorzystają do spania, nie podróżowania.
PKP Intercity się boi?
I słusznie, bo mając 79% punktualności i notoryczne awarie, nie można spać spokojnie. Kiedy konkurencja podnosi standard i oferuje niższą cenę, trzeba wziąć się do roboty, a nie tylko stawiać kolejny mural z logo spółki.
Czy dożyję Wi-Fi, które działa i kawy, którą da się wypić?
Czesi twierdzą, że w RegioJet da się oba te cuda mieć za darmo – nie trzeba płacić za „pakiet premium”, ani klikać przez osiem okienek.
Co dalej?
Jeśli RegioJet podbije serca pasażerów, pyknie trasę z Warszawy nie tylko do Krakowa, ale też do Gdańska, Wrocławia czy gdziekolwiek pociągi… mają szansę dojechać na czas bez wycieczki objazdowej przez Częstochowę.
Na razie zaczyna się skromnie: jedna para pociągów dziennie. Od grudnia będzie więcej kursów, a wokół zamieszania zrobi się tyle, że nawet PKP zorientuje się, iż wystarczyło tylko wpuścić kogoś z zewnątrz, żeby się w tej kolejowej kałuży odbiło trochę słońca.
Rewolucja na torach? Czas pokaże
RegioJet budzi nadzieje na tańsze bilety i lepszą jakość, ale PKP Intercity nie odda pola bez walki. Pasażerowie widzą w Czechach wybawienie od drogich i spóźnionych pociągów. Czy PKP Intercity w końcu się ogarnie? Wejście RegioJet to dzwonek alarmowy – czas na zmiany, bo pasażerowie mają dość!
Nareszcie mamy konkurencję, a polska kolej przestaje być żartem, którym śmieją się nie tylko podróżni, ale i sami kolejarze.
