Z jednej strony zapaść na rynku kredytów mieszkaniowych, z drugiej spora liczba realizowanych inwestycji deweloperskich. Na rynku nieruchomości już dawno nie działo się aż tak wiele. Według danych Biura Informacji Kredytowej, w sierpniu aż o 72,9% spadła liczba zapytań o kredyty mieszkaniowe. O finansowanie wnioskowało niewiele ponad 12 tys. potencjalnych kredytobiorców. Rok wcześniej było ich natomiast 42,5 tys.
Wysokie stopy procentowe, zaostrzenie regulacji, a także możliwe spowolnienie lub nawet recesja spowodowały, że rynek kredytowy praktycznie zamarł. Tak zatrważających danych nie było od stycznia 2007 r., czyli od momentu, gdy zaczęto te dane zbierać. Do tego dochodzi spadająca średnia kwota wnioskowanego kredytu. Świadczy to o niskiej zdolności kredytowej.
Ostatni bastion optymizmu
Przesłanek do totalnego pesymizmu nie brakuje, ale jednym z ostatnich bastionów optymizmu są firmy deweloperskie. Wciąż powstają nowe inwestycje, a te rozpoczęte są kontynuowane. Skąd taka postawa? Rynek nie lubi próżni. Po pierwsze, branży mieszkaniowej nie można rozpatrywać wyłącznie z perspektywy osób, które szukają lokum dla siebie. Sporo jest takich, które chcą zabezpieczyć środki przez utratą wartości z powodu inflacji, traktując zakup nieruchomości jako inwestycję. Dla takich klientów dostępność kredytów ma zdecydowanie mniejsze znaczenie.
Dlatego mniejsza sprzedaż, którą notują analitycy rynku, nie musi od razu oznaczać zapaści. Trzeba pamiętać, że ostatnie lata cechowały się nienaturalnie szybkim wzrostem cen. To dość mocno rozregulowało rynek. Rosnące stopy procentowe i wysokie koszty kredytów mogą za to odbijać się na kondycji deweloperów, którzy w dużej mierze finansują inwestycje przy pomocy zewnętrznego kapitału. Tylko najsilniejsze kapitałowo podmioty są w stanie kontynuować inwestycje, a także zaczynać kolejne. Jednak dalsze podnoszenie stóp procentowych, co znacznie ogranicza dostępność kredytów, mocno utrudnia skutecznie prowadzenie projektów.
Nie można również zapominać o tym, że wysokie koszty kredytów mieszkaniowych skłonią wiele osób do decyzji o wynajęciu, zamiast kupowaniu mieszkania. To bardzo dobra informacja dla tych, którzy inwestują w nieruchomości pod wynajem. Deweloperzy podejmujący rozsądne decyzje inwestycyjne będą w stanie odpowiednio przygotować się na poprawę koniunktury, gdy nastąpi gospodarcze odbicie.
Kiedy rynek będzie się normował?
Przewidywania analityków wskazują, że już w 2023 roku ma rozpocząć się stopniowe obniżanie stóp procentowych. Rok później mogą wynosić już poniżej 5%. Część ekspertów podnosi również postulat, by w krok za stopniową obniżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, Komisja Nadzoru Finansowego zarekomendowała poluzowanie warunków udzielania kredytów. Pozwoli to na łatwiejszy dostęp do finansowania, co poprawi popyt na mieszkania.
Rynek ma więc wkrótce powrócić na ścieżkę wzrostów. Część deweloperów przerwała budowy i nie decyduje się na kolejne inwestycje. To bardzo ryzykowna strategia. Inni obecny czas wykorzystują na rozbudowywanie banków ziemi, a także utrzymywanie inwestycji. Dla inwestorów to również dobry prognostyk. Kupowanie mieszkań w celu przechowania wartości lub po to, aby wynajmować je zarobkowo, jest właściwą drogą, tym bardziej że zwiększa się dostępność ekip budowlanych i materiałów. Już za kilka miesięcy przekonamy się, jakie ruchy były konieczne, aby wykorzystać bieżącą sytuację do poprawy własnej pozycji na rynku. My się nie zatrzymujemy, inwestujemy, powiększamy bank ziemi i budujemy.
Autor: Michał Sapota, Prezes Heritage Real Investment Trust