Jest szansa, aby linię tramwajową od ulicy Mogilskiej do Mistrzejowic wybudować w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Radnym się to nie podoba.
Ministerstwo Rozwoju chce wesprzeć krakowskich urzędników w budowie czwartego odcinka Krakowskiego Szybkiego Tramwaju. Trasa mierzy 4,5 kilometra, od ulicy Mogilskiej, ulicami Meissnera, Lublańską, Dobrego Pasterza, Bohomolca do Mistrzejowic. Tym samym połączyć centrum miasta z Mistrzejowicami. Na dzień dzisiejszy tramwaj do pętli w Mistrzejowicach dojeżdża przez Bieńczyce, co trwa bardzo długo.
Ministerstwo Rozwoju chce wesprzeć krakowskich urzędników w budowie czwartego odcinka Krakowskiego Szybkiego Tramwaju. Trasa mierzy 4,5 kilometra, od ulicy Mogilskiej, ulicami Meissnera, Lublańską, Dobrego Pasterza, Bohomolca do Mistrzejowic. Tym samym połączyć centrum miasta z Mistrzejowicami. Na dzień dzisiejszy tramwaj do pętli w Mistrzejowicach dojeżdża przez Bieńczyce, co trwa bardzo długo.
Koszt inwestycji wynosi około 380 mln zł. W 2014 roku odbyły się konsultacje społeczne i 62% mieszkańców poparło inwestycję. Urzędnicy jednak nie śpieszą się z budową, początkowo zapowiadali, że trasa będzie gotowa w 2019 roku. W dniu dzisiejszym mówi się o roku 2022.
Ministerstwo Rozwoju wspiera krakowskich urzędników i zapowiada, że konsorcjum trzech firm udzieli wsparcia finansowo-ekonomicznego, technicznego i prawnego, do przygotowania i realizacji projektu, w oparciu o model partnerstwa publiczno-prywatnego, bez żadnych zobowiązań ze strony miasta.
Część mieszkańców nie chce tramwaju
Linia tramwajowa musi powstać, lecz prace nad dokumentacją projektową pozostawiają wiele do życzenia.
Linia tramwajowa musi powstać, lecz prace nad dokumentacją projektową pozostawiają wiele do życzenia.
– Wydział Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta wydawał przez ponad dwa lata miastu, czyli sobie, decyzję środowiskową. Nie ma zgody wszystkich mieszkańców w kwestii budowy linii, ale idziemy za głosem większości– tłumaczy na łamach Dziennika Polskiego Dominik Jaśkowiec radny miejski (PO).
Przeciwni budowy tramwaju są mieszkańcy mieszkający przy skrzyżowaniu z ulicą Meissnera, Jana Pawła II i Mogilską, tłumacząc tym, że nowa linia przebiegnie tuż pod ich oknami i trzeba będzie stawiać ekrany akustyczne, które popsują estetykę okolicy.
– Raport oddziaływania na środowisko pokazał, że inwestycja nie będzie miała negatywnego wpływu, jeśli chodzi o hałas i drgania– dodaje radny Jaśkowiec.
Ponadto radnemu nie podoba się pomysł, aby inwestycje realizować w oparciu o model partnerstwa publiczno-prywatnego.
REKLAMA
– Miasto jeszcze nigdy nie realizowało żadnej inwestycji tramwajowej w tej formie– zauważa radny.
Zdaniem radnego, jeśli urzędnicy przystaną na takie rozwiązanie, to może skutkować tym, że realizacje innych inwestycji zostaną zaniechane.
– Ponadto koncepcja taka, że ktoś wyłoży środki, a potem miasto będzie mu płacić pieniądze, spowoduje, że w dłuższej perspektywie jako krakowianie więcej za to zapłacimy – kwituje radny.
A taka wizja jest bardzo realna, inwestor zarządza infrastrukturą, a miasto płaci za dostęp do niej.
– Sadzę, że miasto chce wypróbować takie rozwiązanie mając w perspektywie kończące się środki z Unii Europejskiej. Budowa tej linii może się stać poletkiem doświadczalnym – zauważa natomiast Michał Drewnicki, radny miejski (PiS).
W ramach przypomnienia, podczas rozmów z rządem o dofinansowaniu unijnym zasugerowano miejskim urzędnikom, że ze względu na kryzys w Unii Europejskiej, w tym wyjście Wielkiej Brytanii z jej szeregów, należy wykorzystać i rozliczyć środki unijne do 2020 roku. Pewne jest, że fundusze europejskie będą topnieć. Jest to jeden z powodów, dla których urzędnicy pochylają się nad tym modelem współfinansowania inwestycji. Jeśli przy linii tramwajowej do Mistrzejowic się powiedzie, miasto nie wyklucza zastosowania takiej formy współfinansowania np. przy budowie premetra.
– Pojawiały się już u nas firmy, wypytując o szczegóły, zainteresowane tą inwestycją – zaznacza Michał Pyclik z biura prasowego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.