Od 1 stycznia banki będą wymagać wkładu własnego na poziomie 10 proc. przy zakupie nieruchomości na kredyt, a z każdym kolejnym rokiem wymóg ten będzie rósł o kolejne 5 pkt. proc., aby w 2017 r. wynieść 20 proc.
– „Jak wynika z najnowszego raportu Amron średnia cena transakcyjna mieszkania w Warszawie wynosi ok. 430 000 zł. To oznacza, że obecnie, przy pięcioprocentowym progu, trzeba posiadać ponad 21 500 zł wkładu własnego. Od przyszłego roku będzie to już 43 000” – podkreśla Jakub Zagórski, dyrektor ds. marketingu i komunikacji w Skanska Residential Development Poland. – „Jeśli ktoś nie ma takiej sumy na koncie, powinien pomyśleć o kupnie mieszkania jeszcze w tym roku”.
Zgodnie z wprowadzoną w zeszłym roku Rekomendacją S bank udzielając kredytu powinien zaproponować go na nie dłuższy okres spłaty niż 25 lat. Klient może jednak dokonać innego wyboru i poprosić o wydłużenie tego czasu nawet do 35 lat. Trzeba jednak pamiętać, że w takim wypadku ocena zdolności kredytowej liczona jest na niższy okres spłaty – do 30 lat.
Konieczność posiadania znacznych własnych oszczędności będzie oznaczać większe trudności w zakupie własnego M, zwłaszcza dla ludzi młodych. Może też zwiększyć lęk przed wpłaceniem własnych lub często pożyczonych od rodziny czy znajomych pieniędzy deweloperowi. Zwłaszcza w czasach, gdy kolejne firmy ogłaszają swoją upadłość.
– „Kupującym mieszkanie pełne bezpieczeństwo zapewnia rachunek powierniczy zamknięty, w ramach którego deweloper może wypłacić pieniądze dopiero po zakończeniu budowy” – mówi Jakub Zagórski.
Wszyscy, którzy chcą wziąć kredyt z pięcioprocentowym wkładem własnym musza podpisać umowę z bankiem do 31 grudnia. To oznacza, że warto już na jesieni wybrać mieszkanie, by do końca roku zdążyć ze wszystkimi formalnościami.