Zjawisko wyludniania się centrów wielkich aglomeracji to fakt. Coraz więcej rodzin poszukuje swojego domowego ogniska z dala od wielkomiejskiego zgiełku. Ludzie decydują się na ograniczenie hałasu i ucieczkę na przedmieścia. Czy ten trend zagraża wielkomiejskim deweloperom? Na wyróżnienie zasługują Ci, którzy dokładnie analizują zapotrzebowania potencjalnych klientów.
Cisza, spokój, świeże powietrze i kameralny styl życia to coraz częstsza dewiza młodych rodzin. Zalety te są przedkładane nad dotychczasowe luksusy, takie jak lokalizacja w samym centrum, bezpośrednia dostępność do dużych węzłów komunikacyjnych, czy korzystanie z szeroko rozumianego życia miejskiego. Skutkiem takiej zamiany wartości jest stopniowe wyludnianie się centrów miast podyktowane niechęcią do zatłoczonych i dużych blokowisk oraz migracja ludności do strefy podmiejskiej. Zjawisko to określa się mianem surbanizacji, i jest uznawane za jedną z faz rozwoju miasta.
W Polsce trend ten zaczął rozwijać się w latach 90-tych XX wieku, a nasilił po przystąpieniu naszego kraju do Unii Europejskiej. Oba te okresy wiążą się ze wzrostem zamożności społeczeństwa, które mogło coraz częściej sięgać po dobra, wcześniej uznawane za luksusowe, np. samochód. Zmotoryzowanie społeczeństwa i rozwijająca się komunikacja między centrami miast a oddalonymi od nich przedmieściami, sprzyjały powstawaniu tzw. suburbii, które pełnią swoistą rolę tzw. sypialni dużych aglomeracji. Również dostępność kredytów, a co za tym idzie, wzrost cen nieruchomości usytuowanych w sercu miasta, sprawiły, że pokolenie młodych ludzi, rozpoczęło poszukiwania tańszych mieszkań.
Dzisiaj trend przenoszenia się na podmiejskie osiedla podyktowany jest chęcią posiadania własnego azylu poza miastem. Pragnieniem stworzenia enklawy znajdującej się blisko natury, która zapewnia odpowiednie warunki dla prawidłowego rozwoju dzieci. Ludzie poszukują możliwości posiadania kominka w salonach, który zbuduje świąteczną atmosferę, ogródka jako indywidualnej przestrzeni do spędzenia czasu na świeżym powietrzu lub kameralnego sąsiedztwa, które nie będzie całkowicie anonimowe. Jak widać są to wybory, za którymi stoją kwestie zdrowotne, społeczne i psychologiczne.
REKLAMA
Zrozumienie trendu związanego z przenoszeniem się rodzin do kameralnych lokalizacji ma swoje odzwierciedlenie w ofertach niektórych deweloperów. Dostrzegają oni w tym powrót do idei małych, lokalnych społeczności, które budują poczucie bezpieczeństwa poprzez tworzenie opiekuńczej, zintegrowanej i wspierającej się wspólnoty.
– Dokładnie analizujemy i badamy polski sektor budowlany. W konsekwencji zauważamy coraz większe zapotrzebowanie na dostępne cenowo domy o niedużych metrażach, które są doskonałą alternatywą dla mieszkań. Kameralny charakter inwestycji, w których mieszka zaledwie kilka lub kilkanaście rodzin, sprawia, że właśnie w takim otoczeniu żyje się najlepiej – czując się bezpiecznie i u siebie. Dlatego takie rozwiązania najczęściej wybierają rodziny z dziećmi lub osoby, udające się na emeryturę – mówi Jakub Mrówka z Novisa Development.
Zjawisko wyludniania się miast wcale nie oznacza ich regresu. Wręcz przeciwnie, jest to naturalny etap w rozwoju każdej aglomeracji. Wielkomiejskie osiedla, składające się głownie z mieszkań na wynajem, powoli stają się przestrzenią życia dla studentów, świeżych absolwentów lub młodych par.