Wrocław: inwestycje tramwajowe po 2030 rokufot. Mariusz Bartodziej

Wrocław: inwestycje tramwajowe po 2030 roku

Sebastian  Wilk
Sebastian Wilk
REKLAMA
Urzędnicy planują, że tramwaj na ul. Gajowickiej pojawi się... po roku 2030.

To dość odległa data. Taka deklaracja nie uspokaja mieszkańców, protestują też wrocławscy aktywiści. Jakub Nowotarski z Akcji Miasto uważa, że "decyzja urzędu o rezygnacji z tramwaju na południe od Hallera i przesunięciu budowy torowiska na północ od Hallera po 2030 r. jest kompletnie niezrozumiała".

Za chwilę do wzięcia będą rekordowe środki unijne, bo poza kolejną perspektywą finansową UE jest też Fundusz Odbudowy. Albo z tych środków skorzystamy teraz, albo tramwaj Gajowicką nie pojedzie, bo będzie zbyt drogi, by finansować go wyłącznie ze środków własnych. Ale żeby z nich korzystać, trzeba rozpocząć projektowanie jak najszybciej – komentuje Jakub Nowotarski.

Należy pamiętać, że aby skorzystać ze środków unijnych, trzeba najpierw dołożyć do inwestycji pewną część z własnego budżetu. Wrocław ma problemy finansowe, to nie jest już tajemnicą. Drastycznie wzrastają opłaty za parkowanie w strefach, od września mieszkańcy płacą więcej za wywóz nieczystości. Czy naprawdę jest aż tak źle i nie stać nas na rozpoczęcie kolejnych strategicznych inwestycji nawet przy dofinansowaniu z UE? 

Być może dlatego mieszkańcy tzw. osiedli peryferyjnych: Ołtaszyna, Jagodna, Partynic, którzy nie mogą doczekać się rozbudowy linii tramwajowych, zaczynają wątpić w obietnice urzędników. Od lat kolejne władze miasta tylko deklarują rozbudowę linii tramwajowych na południu aglomeracji. Komunikacja miejska oparta o autobusy nie jest tu alternatywą. Pojazdy MPK zatrzymują się w gigantycznych korkach. 

Jagodno czeka na tramwaj już od kilku dekad. Radni osiedlowi przyjmują do wiadomości deklaracje urzędników. Analizują kolejne plany i terminy realizacji inwestycji ze stoickim spokojem, bez zbędnych emocji. Miasto ma ograniczone możliwości inwestowania.

W obecnej sytuacji, w jakiej znajduje się aglomeracja wrocławska, tramwaj na Gajowickiej w 2030 roku nie wydaje się aż tak odległą perspektywą. Dostrzega to Michał Kwiatkowski, przewodniczący Zarządu Osiedla Powstańców Śląskich. Zdaje sobie sprawę z potrzeb aglomeracji wrocławskiej i priorytetu dla osiedli wykluczonych komunikacyjnie. Docenia, że konsultacje w sprawie przebudowy ul. Gajowickiej przebiegły konstruktywnie. Ocenił je jako jedne z najbardziej udanych, w których uczestniczył do tej pory. Urzędnicy uwzględnili głos mieszkańców i radykalnie zmienili koncepcję, tak by usprawnić ruch zarówno komunikacji zbiorowej, jak i pojazdów indywidualnych. Przeanalizowane zostaną również możliwości zwiększenia liczby miejsc parkingowych. Układ ruchu ma pozwolić na budowę linii tramwajowej w przyszłości – o czym była mowa od samego początku. Tramwaj zatem będzie, ale w kolejnym etapie.

Martwi go natomiast pomysł likwidacji sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu ul. Kruczej i Gajowickiej – to może być dramatyczna w skutkach decyzja. W jego ocenie tylko sterowanie ruchem w tym miejscu pozwala harmonizować znaczny przepływ pojazdów i w kontekście stałe rozbudowujących się Osiedli Powstańców Śląskich (powierzchnię biurowe) i Gajowice (mieszkaniówka) tak powinno pozostać. Jak będzie? Zobaczymy.

Dlatego dzisiaj pozostaje nam tylko dopisać do kalendarza planowanych inwestycji tramwajowych we Wrocławiu kolejną. Torowisko na ulicy Gajowickiej będzie zrealizowane po 2030 roku. Czy się uda? Dowiemy się za dziesięć lat... Tramwaj na Jagodno, tramwaj na Zielony Ołtaszyn to będzie też zrealizowane, kiedyś tam...
REKLAMA

Komentarze (1)

Napisz komentarz
Gajowicki(gość)
Nie popadajmy w obsesję tramwajową - nie można na każdej ulicy budować linii tramwajowej. Hałasuje to to, pożera masę pieniędzy podczas budowy i potem przez lata, by utrzymać w sprawności tory i inną infrastrukturę okołotramwajową. Są autobusy. Docelowo elektryczne i w pełni ekologiczne. A przy tym znacznie tańsze i dojeżdżające do każdego osiedla po już istniejących ulicach. No i cichsze są autobusy (elektryczne będą praktycznie niesłyszalne), a przy tym nie powodują drgań budynków. Tramwaje są kolizyjne, awaryjne (1 zepsuty i cała linia stoi) i drogie w każdym aspekcie. Już utrzymanie tej sieci tramwajowej, jaka jest, kosztuje krocie, to po co jeszcze kolejne fanaberie na Gajowickiej ? Po 2030 roku, to kolej aglo- i wewnątrzmiejska powinna hulać w pełni, jako zamiennik metra, bo sieć kolejową mamy gęstą we Wrocku i w centrum bezkolizyjną (na nasypach) - autobusy i kolej rozwijać !
REKLAMA