[size=150:3swy48u9]
Korki i brak tramwajów na placu Bema [/size:3swy48u9]
Zdezorientowani pieszy i wściekający się kierowcy w korku. Tak wczoraj od rana wyglądał wrocławski plac Bema.
Z ul. Sienkiewicza w stronę ul. Drobnera i w odwrotnym kierunku najgorzej jechało się między 7 a 8 rano. Drogowcy zamknęli tam fragmenty jezdni na obydwu ulicach. A to oznacza, że auta przejeżdżające przez plac Bema muszą się teraz zmieścić na jednym zamiast na dwóch pasach.
- Rano stałem tam kwadrans w niezłym korku - przyznaje Robert Garlicki, który codziennie jeździ z pl. Grunwaldzkiego do pracy na ul. Długą. - Z powrotem wybrałem drogę przez ul. Grodzką, Purkyniego i most Pokoju. Poszło szybciej - przyznaje.
Nowa organizacja ruchu na placu Bema
Prawdopodobnie więcej kierowców zdecydowało się po południu szukać innej trasy, bo przy pl. Bema nie było już tak dużych korków, jak rano. Ci, którzy jechali jednak wczoraj przez plac, zgadzali się, że po kolejnych zamknięciach najbardziej niebezpiecznym miejscem jest skrzyżowanie ul. Sienkiewicza ze Świętokrzyską.
Natomiast piesi nie mieli wątpliwości, że najbardziej trzeba uważać na ulicy Drobnera, przy samym skrzyżowaniu z ul. św. Jadwigi. Od wczoraj nie istnieje tam zebra, którą można było dojść do wysepki przystankowej. - Problem zauważyliśmy już z samego rana - przyznaje Grażyna Nosek, kierownik działu zarządzania ruchem urzędu miejskiego. - Jeszcze wczoraj postawiliśmy przy Drobnera specjalne barierki, dzięki którym piesi nie będą wchodzili na dawne przejście.
Część mieszkańców była też zaskoczona, że z placu zniknęły tramwaje, chociaż trzeba przyznać, że zlikwidowane przystanki były dobrze oznaczone.
Niewesoło było wczoraj także na innych przystankach w mieście. Spóźnienia i zapchane tramwaje to efekt wprowadzenia wakacyjnego rozkładu jazdy. Autobusy i tramwaje kursują od wczoraj poza godzinami szczytu co 20 minut, a w godzinach szczytu - co 15. Najbardziej zapchane były linie tramwajowe nr 6, 10 i 12. - Na przystanku przy ul. Słowiańskiej stoi teraz 30 osób. Jest godz. 14. Zwykle czekających było dwa razy mniej - alarmuje Krzysztof Więckowski, mieszkaniec Śródmieścia.
Jeszcze większe tłumy skumulowały się przy al. Hallera. Nie brakowało takich, którzy z przyzwyczajenia do innego rozkładu spóźnili się na autobusy. Nowy rozkład spowodował zamieszanie nawet w biurze dyżurnego ruchu MPK. - Ludzie nie czytają komunikatów i co chwilę do nas dzwonią, przerażeni, co się dzieje, że tramwaj nie przyjechał jak zwykle - opowiada dyżurny.
Wczoraj list otwarty przeciwko obcięciu kursów komunikacji wystosowali też administratorzy Wrocławskiego Forum Komunikacyjnego, Klub Miłośników Komunikacji Zbiorowej i Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia. Urzędnicy obiecali przeanalizować oblężenie komunikacji po wprowadzeniu zmian i ewentualnie wprowadzić dodatkowe kursy.
Jerzy Wójcik, Janusz Krzeszowski - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/1015472.html