Okazuje się jednak, że żadna z metod nie jest dobra, a opinię w tej sprawie wydała profesor Beata Pokryszko z Uniwersytetu Wrocławskiego. Wobec tego faktu GDDKiA postanowiła złożyć w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wniosek o zgodę na zabicie 200 tys. osobników poczwarówki jajowatej.
Zezwolenie nie zostało jeszcze wydane, lecz profesor Pokryszko uważa, że zniszczenie 5 procent obszaru, na którym obecna jest poczwarówki, nie zaszkodzi funkcjonowaniu populacji tego gatunku ani w rejonie budowy ani w całym kraju.
GDDKiA planowała przeniesienie poczwarówki jajowatej zgodnie z jedną z dwóch metod. Pierwszą było przeniesienie ślimaka wraz z podłożem, na co zgodziła się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Druga metoda polegała na ręcznym przeniesieniu osobników. Okazuje się, że nie uratowałoby to ślimaków.
Poczwarówka jajowata nie toleruje w swoim środowisku żadnej ludzkiej interwencji. Gatunek jest objęty w Polsce ścisłą ochroną środowiskową i należy do gatunków skrajnie zagrożonych. Zagrożeniem dla niego są zmiany hydrologiczne w obrębie jego siedlisk, zanieczyszczenia, fragmentacja siedlisk, sztuczne nasadzenia na otwartym terenie, wzrost temperatur. Można z tego wywnioskować, że próba jego przeniesienia i tak skończyłaby się zabiciem ślimaków.
Jeszcze w lutym 2013 roku naukowcy z Uniwersytety im. Adama Mickiewicza informowali o tym, że ręczne przenoszenie ślimaka z terenu budowy Zachodniej Obwodnicy Poznania doprowadzi do zniszczenia całego siedliska. Doktor Bartłomiej Gołdyn z Zakładu Zoologii Ogólnej UAM mówił w lutym, że ręczne przeniesienie osobników nie gwarantuje ich przeżycia.