Ponowiony przetarg na budowę kolejki linowej nad Odrą trwa - oferty można składać do 3 września. A wokół inwestycji wciąż narastają kontrowersje, powiększa się też grono przeciwników całego pomysłu. W liście skierowanym do Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej władze Politechniki Wrocławskiej odniosły się m.in. do kwestii efektywności ekonomicznej inwestycji i rozwiązań rowerowych. Miłośnikom "dwóch kółek" odpowiedzi niezbyt przypadły do gustu.
Na temat inwestycji nieustannie toczy się głośna dyskusja. Przypomnijmy, najpierw Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia wspólnie z Wrocławską Inicjatywą Rowerową skrytykowało pomysł budowy kolejki nad Odrą, która ma połączyć kampus przy Wybrzeżu Wyspiańskiego z ulicą Na Grobli i zaproponowało wybudowanie zamiast niej kładki pieszo-rowerowej. Niedługo potem do grona przeciwników kolejki dołączyli wrocławscy politycy z Nowej Prawicy.
Jeszcze przed publikacją listu otwartego do rektora Politechniki Wrocławskiej, prezydenta Wrocławia i przewodniczącego Rady Miejskiej, rowerzyści wysłali do władz PWr szereg pytań dotyczących inwestycji. Teraz wreszcie doczekali się odpowiedzi.
Najwięcej kwestii dotyczyło oczywiście zagadnień związanych z rowerami. Przedstawiciele Politechniki potwierdzili, że nie będzie możliwości przewozu rowerów kolejką i nie przewidziano możliwości ulokowania w pobliżu stacji Wrocławskiego Roweru Miejskiego.
Nie wiadomo też, jak będą wyglądać stojaki rowerowe, które pojawią się przy stacji kolejki. Jedyne wymaganie dla stojaków to ''odporność na trudne warunki zewnętrzne (np. chromonikiel)".
- Ostateczny kształt stojaka zostanie opracowany i uzgodniony z Zamawiającym na etapie opracowywania dokumentacji projektowej - wyjaśnia prorektor prof. Cezary Madryas z Politechniki Wrocławskiej.
Dowiadujemy się za to, że kolejka w dni robocze w trakcie roku akademickiego będzie czynna 14 godzin na dobę (od 7 do 21), a w weekendy oraz w okresie od 15 lipca do 15 września - 8 godzin na dobę (między 10 i 18).
- Dokładny harmonogram i zasady kursowania kolei zostaną ustalone przez Inwestora w zależności od potrzeb obsługi podróżnych i sezonu akademickiego. Po uruchomieniu kolei i obserwacjach jej funkcjonowania Inwestor może wprowadzić zmiany w rozkładzie jazdy w wymiarze dobowym, tygodniowym lub rocznym. Zmiany w rozkładzie mogą być zależne od harmonogramu akademickiego Politechniki Wrocławskiej (święta, konferencje itp.). Kurs kolejką może być odwołany w przypadku np. naprawy, konserwacji, trudnych warunków atmosferycznych - tlumaczy prof. Cezary Madryas.
Rowerzyści zapytali też, jakie są planowane roczne koszty utrzymania kolejki. Nie otrzymali konkretnej odpowiedzi, a jedynie stwierdzenie, że ''zamawiający wymaga możliwie niskich kosztach eksploatacyjnych''.
- Wstępne koszty eksploatacji kolejki zostaną określone na etapie opracowania dokumentacji projektowej. Podanie nawet przybliżonych wartości byłoby niezgodne z Zasadami Zamówień publicznych oraz sprzeczne z interesem Politechniki Wrocławskiej w planowanych przetargach dotyczących przedmiotowej sprawy - dodaje prof. Cezary Madryas.
Odpowiedzi władz Politechniki Wrocławskiej nie usatysfakcjonowały rowerzystów.
- Z odpowiedzi Pana Prof. nie wynika, czy miasto będzie się dorzucać do utrzymania kolejki, która tak naprawdę nie wiadomo komu ma służyć: dla obsługi potoków studentów jej przepustowość jest zupełnie nieadekwatna, dla ruchu turystycznego czas funkcjonowania też nietrafiony (w lecie tylko 8h/dobę w weekendy), a dla zwykłych mieszkańców kolejka będzie atrakcją do pooglądania z zewnątrz - coś jak stadion, z którego większość podatników nigdy nie skorzysta, ale się pochawli przed przyjezdnymi - pisze na portalu Rowerowy Wrocław Radek Lesisz z Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.
Rowerzyści komentują również kwestię efektywności ekonomicznej inwestycji.
- Otóż, jak dowiadujemy się ''wstępne koszty eksploatacji kolejki zostaną określone na etapie opracowania dokumentacji projektowej'' - czyli podatnicy dorzucają się do budowy kolejki, której koszty eksploatacji nie chcą być ujawnione (obliczone?). Nie trzeba być jednak Einsteinem, żeby domyśleć się, iż koszty energii, utrzymania technicznego (w tym wielu systemów zabezpieczeń) oraz personelu obsługującego kolejkę szybko przestrzeli ewentualne koszty budowy kładki - i ciągle będą rosły - podkreśla Radek Lesisz.
Przedstawicielom WIR nie podoba się również to, że w projekcie partycypuje magistrat.
- A zatem miasto, w którego skarbcu zieją wielkie pustki, ma się dorzucić 4 mln zł do fajerwerku, który będzie mało funkcjonalny, nie będzie służyć wyselekcjonowanym mieszkańcom (na pewno nie rowerzystom, jedynie posiadaczom UrbanCard) i generujący wysokie koszty utrzymania. Warto tu przypomnieć wysokość budżetu rowerowego: 1,8 mln zł w 2012 roku - i nic się nie zapowiada, żeby w 2013 był większy - komentuje Radek Lesisz.
A Waszym zdaniem kolejka nad Odrą jest potrzebna we Wrocławiu? I czy władze miasta powinny się do tej inwestycji dołożyć?