Centralny Port Komunikacyjny, wyceniany na 46 mld zł, już teraz jest nazywany największą inwestycją w historii Polski, a zarazem największym wyzwaniem pierwszej połowy XXI w. Trudno się dziwić, bo hub i lotnisko na europejskie potrzeby to koncepcja znana w polskim rządzie już od 2007 r. Chociaż liczy już grubo ponad dekadę, los inwestycji leży dzisiaj w rękach nowej większości. Czy pomimo marnej polityki menadżerskiej PiS, rząd Platformy będzie w stanie dokończyć inwestycje?
Miejsce jest znane od dawna. To mazowiecki Baranów, jakieś 50 km od Warszawy. Lotnisko, przynajmniej zgodnie z założeniami, ma być porządne, na 30 kilometrów kwadratowych. Tylko w pierwszym etapie ma osiągnąć przepustowość na poziomie 40 mln pasażerów. To ważne, bo przepełnione warszawskie Lotnisko Chopina nigdy nie będzie w stanie tyle zaoferować.
„Głównym założeniem Koncepcji CPK jest budowa węzła transportowego opartego na węźle lotniczym i kolejowym oraz pełna integracja z krajową i międzynarodową siecią tras kolejowych i drogowych. Niezależnym celem jest integracja aglomeracji warszawsko-łódzkiej i stworzenie silnego centrum gospodarczego, który może stać się kołem zamachowym rozwoju Polski” – zachwala na swoich stronach spółka.
Brzmi pięknie, może być trudno
W teorii pojawią się więc nowe miejsca pracy, a krajowa infrastruktura zacznie się rozwijać. Zyskają przedsiębiorcy, pasażerowie i samo państwo. Do beczki miodu dołóżmy jednak łyżkę dziegciu. Na pierwszy ogień: co z zapotrzebowaniem na taki obiekt w kontekście Europy? Eksperci nie mają wątpliwości, trzeba się dostosować. Zresztą, na skalę Starego Kontynentu, CPK wcale nie będzie szczególnie wielkim obiektem.
– Jeżeli lotnisko obsługiwałoby liczbę pasażerów na poziomie 40 mln, byłoby dwunastym lotniskiem w Unii Europejskiej. Przepraszam, o jakiej gigantomanii mówimy? – w rozmowie z Piotrem Zychowiczem z „Historii Realnej” dopytywał ostatnio Maciej Wilk, były wiceprezes PLL LOT związany obecnie z kanadyjskimi liniami lotniczymi Flair Airlaines.
Nawet jeśli nie ma mowy o gigantomanii, z pewnością stworzenie CPK od samego początku nie jest łatwe. „Największa obecnie rządowa inwestycja w Polsce czyli budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego już na starcie ma opóźnienie. NIK wskazuje, że przy tym tempie prac zakończenie budowy lotniska do końca 2027 roku jest zagrożone” – w styczniu 2022 r. podnosiła Najwyższa Izba Kontroli.
Na napięty terminarz zwraca też uwagę Maciej Lasek, od niedawna Pełnomocnik Rządu ds. CPK. W debatach eksperckich organizowanych przez media, ale i szerzej – na łamach prasy – otwarcie powątpiewa w zachowanie terminów. Zwłaszcza przy konieczności budowy szybkich linii kolejowych.
– Nie są znane światowe przykłady, aby duże lotnisko hubowe i linie kolei dużych prędkości mogły powstać w 4 lata od etapu studialnego i projektowego – podczas listopadowej debaty organizowanej przez Forsal.pl podnosił Lasek. Mikołaj Wild, prezes spółki CPK ripostował jednak, że wszystko jest realne. Jeśli pierwszy samolot odleci z lotniska zgodnie z założeniami, w 2028 r. wyśrubujemy rekord ze Stambułu. Tam od rozpoczęcia prac do otwarcia portu minęło mniej niż cztery lata.
Polityka psuje?
Los historycznej inwestycji w historii Polski, bo biorąc pod uwagę głosy ekspertów to chyba właściwe określenie, leży obecnie w rękach rządu Donalda Tuska. Chociaż trwa otwarta dyskusja o modyfikacjach projektu – skoro jego wykonanie kwestionował m.in. NIK, nie ma się co dziwić – wciąż pozostaje otwarte pytanie, na ile wielka polityka wpłynie na inwestycję.
Eksperci rynku lotniczego, ale i politycy wskazują, że cała idea została mocno upolityczniona za czasów PiS oraz Marcina Horały, który z ramienia Mateusza Morawieckiego miał „dowieźć” projekt. Pytanie czy jego błędy będzie w stanie naprawić Maciej Lasek, który w rządzie Tuska niewątpliwie zalicza się do lotniczej pierwszej ligi.
– Nie kasujemy CPK, bo gdybyśmy chcieli skasować, to byłaby prosta sprawa. Chcemy z tego projektu uratować, co się da i na spokojnie budować warianty rozwojowe – 24 stycznia br. powiedział Interii Maciej Lasek. Tylko co to właściwie oznacza? W praktyce o przyszłości projektu zdecyduje rządowy audyt. Ile będzie w nim podejścia eksperckiego, a ile polityki? Tego, niestety, do końca nie wiadomo. Trudno jednak pudrować trupa.
Maciej Bukowski, prezes WiseEuropa i wykładowca wydziału nauk ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego nie ma wątpliwości – dyskusja o CPK jest przesiąknięta mitami i polityką. Dlatego trudno rzeczowo rozmawiać. A fakty są nieubłagane: chociaż latamy obecnie trzy razy mniej niż obywatele Europy Zachodniej, w kolejnych dekadach będziemy ją gonić. Już za 30 lat będziemy zamożniejsi niż Niemcy i będziemy latać z podobną intensywnością. Rozbudowa Okęcia? Maksymalnie do 30 mln pasażerów.
„Nowe lotnisko i tak więc trzeba będzie zbudować, bowiem w połowie stulecia popyt na podróże lotnicze w aglomeracji warszawsko-łódzkiej sięgnie – m.in. wg prognoz IATA – 50 mln-60 mln podróżnych” – dla Forsalu napisał Bukowski.