O inwestycji [Wałbrzych] Nowoczesna strażnica
Jeszcze 10 milionów złotych potrzeba na dokończenie budowy strażnicy. Jest szansa, że uda się zakończyć inwestycję w ciągu 1-2 lat. Obiekt można by zbudować znacznie szybciej, gdyby nie projektowe buble i rozmach, z jakim zaplanowano siedzibę dla strażaków.
Budowa nowej siedziby dla służb ratowniczych ciągnie się od 2003 roku. Termin zakończenia inwestycji uzależniony jest od wysokości przyznawanych corocznie dotacji z Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Tymczasem do tej pory dotacje przekazywane przez wojewodę na ten cel w zasadzie nie przekraczały 700 tysięcy złotych. - Za taką kwotę można wybudować porządny domek jednorodzinny. Prace wykonane za 700 tys. zł w takim molochu są praktycznie niewidoczne - tłumaczy Monika Wybraniec, członek zarządu powiatu, odpowiedzialna za inwestycje.
>>Budowa przyspiesza<<
Do końca 2006 roku zainwestowano w budowę siedziby jednostki ratowniczo-gaśniczej na Podzamczu jedynie 1 mln 398 tys. zł. Budowa ruszyła nieco widocznej w minionym roku, kiedy to wojewoda przekazał nieco większy zastrzyk gotówki na ten cel. Dzięki temu wysokość zainwestowanych środków na koniec grudnia 2007 r. wyniosła blisko 6 mln zł (5 mln 930 tys. zł). Fundusze wyproszone - jak mówi starosta - u wojewody, sprawiły że strażnica ?wyszła z ziemi". Za niebagatelne sumy wykonano tam m.in. prace ziemne, tzw. makroniwelacje terenu. Wywieziono z placu budowy ponad tysiąc wywrotek niepotrzebnej ziemi. To nie koniec.
- Budowla jest wreszcie w stanie surowym zamkniętym - ma dach, okna, bramy. Wykonano także kanalizację deszczową i sanitarną, przyłącza wodne i posadzki w części garażowej - wylicza Wybraniec.
>>Niespodzianki stoją na drodze<<
Obecne władze powiatu przyznają, że budowa mogłaby znacznie bardziej przyspieszyć i pochłonąć znacznie mniej funduszy gdyby nie przykre niespodzianki w postaci architektonicznych bubli, które wciąż odnajdują. - Budowla zaczęła osiadać z powodu zjawiska tzw. ?płynięcia gruntu", czy ?kurzawki". To spowodowało, że trzeba było rozebrać wylane wcześniej podłoże aż do poziomu gruntu i położyć je na nowo. Nowe posadzki sporo nas kosztowały - przyznaje starosta Augustyn Skrętkowicz.
Nie chce szukać winnych takiej sytuacji, bo po pierwsze byłoby to trudne, po drugie deklaruje, że woli skupić się na realizacji inwestycji. Niemniej jednak przyznaje, że wskutek zaniedbań poprzedników nikt np. nie przewidział... schodów na wieżę strażniczą.
- Nie było niczego, na czym można by osadzić schody. To zwiększyło pięciokrotnie koszt ich zbudowania - zaznacza Monika Wybraniec, nadzorująca inwestycję z ramienia starostwa.
Według wstępnych kosztorysów stopnie na wieże miały kosztować ponad 20 tysięcy złotych. I miały być wznoszone równocześnie z wieżą. A tak trzeba było zamówić wejście na górę wieży o konstrukcji samonośnej, a to już koszt ponad 120 tysięcy złotych! Podobnych niespodzianek obecne władze odkrywają wiele w miarę realizacji inwestycji. Przykłady? Zaprojektowano witryny wysunięte poza bryłę budynku, ale nikt nie zaprojektował pod nimi fundamentów, ani nie przewidział nad nimi dachu. Nie wskazano także, jak je zamontować.
- Wszelkie zmiany muszą być wykonane przez inżyniera konstruktora, a następnie uzgodnione. To znacznie utrudnia nam realizację zadania - przyznaje Skrętkowicz.
>>Zaskakujący rozmach<<
Władze powiatu przyznają także, że zaskakująca jest sama konstrukcja budynku, zaplanowana z wielkim rozmachem. - To ogromny gmach, na pewno ponad potrzeby strażaków. Jednak ktoś kiedyś przyjął go do realizacji - zaznacza Monika Wybraniec.
W planach jest np. taras rekreacyjny o powierzchni 150 metrów kwadratowych, z ogródkiem i miejscem do grillowania, czy sala, na której można organizować bale dla kilkuset osób.
Pocieszające jest, że z 10 milionów, których brakuje na dokończenie budowy w tym roku wojewoda przekaże 4,5 mln zł. I jeśli w przyszłym roku transza będzie podobna lub nawet większa, jest szansa na ukończenie kolosa. - Pod warunkiem, że nie będzie większych niespodzianek - zastrzegają władze powiatu.