Budowa łącznicy nadal trwa, ale już dziś mieszkańcy, urzędnicy i kolejarze zastanawiają się, jak zagospodarować przestrzeń pod estakadami. Kolejarze deklarują współpracę za równo z miastem, jak i z mieszkańcami przy zagospodarowaniu rozległych terenów pod powstającymi gigantycznymi estakadami.
Nadal nie wiadomo, co stanie się z terenami wykupionymi przez PKP PLK od miasta pod estakady kolejowe Krzemionki - Zabłocie, po ukończeniu budowy, który jest planowany na koniec przyszłego roku. Choć pomysłów na zagospodarowanie przestrzeni pod estakadami nie brakuje, spółka kolejowa nadal nie ustaliła, czy teren będzie otwarty dla mieszkańców.
Nadal nie wiadomo, co stanie się z terenami wykupionymi przez PKP PLK od miasta pod estakady kolejowe Krzemionki - Zabłocie, po ukończeniu budowy, który jest planowany na koniec przyszłego roku. Choć pomysłów na zagospodarowanie przestrzeni pod estakadami nie brakuje, spółka kolejowa nadal nie ustaliła, czy teren będzie otwarty dla mieszkańców.
– Podstawowym warunkiem są względy bezpieczeństwa. Musimy sprawdzić, czy zgodnie z przepisami teren pod obiektem kolejowym może być dostępny dla ludzi – zaznacza na łamach Gazety Wyborczej Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK. Lecz nie precyzuje, kiedy sprawa zostanie rozstrzygnięta.
Kolejarze odbyli już pierwsze spotkania poświęcone zagospodarowaniu terenów z miastem. Przewodniczący rady dzielnicy Podgórze Jacek Bednarz na dwóch z nich uczestniczył, przedstawiając oczekiwania dzielnicy, na podstawie wniosków mieszkańców.
– Plan minimalny to zapewnienie pieszego i rowerowego połączenia ul. Powstańców Wielkopolskich z ul. Dąbrowskiego. Dobrze byłoby jednak, by powstały tam ładnie zagospodarowane tereny zielone i ewentualnie jakiś ogródek jordanowski – wylicza radny Bednarz.
Jednocześnie nie ukrywając, że część mieszkańców Zabłocia narzeka na braki miejsc postojowych, a widzieliby je właśnie pod estakadami.
– Uważam jednak, że spokojne tereny zielone byłyby pewną formą zadośćuczynienia osobom mieszkającym w bezpośrednim sąsiedztwie łącznicy za niedogodności związane z prowadzeniem ruchu kolejowego tuż pod, a właściwie nad ich oknami. Dlatego mieszkańcy ulic św. Kingi, Hetmańskiej czy Dąbrowskiego powinni mieć decydujące zdanie – tłumaczy Bednarz.
Natomiast Włodzimierz Żmuda z zarządu PKP PLK zaznacza, że teren jest waży nie tylko z punktu widzenia najbliższych sąsiadów.
Natomiast Włodzimierz Żmuda z zarządu PKP PLK zaznacza, że teren jest waży nie tylko z punktu widzenia najbliższych sąsiadów.
– Ich zdanie jest dla nas bardzo cenne i chcemy, by pod łącznicą powstało coś, co nie będzie dla nich uciążliwe. Ale teren jest ważny dla mieszkańców całego miasta i regionu, bo będą z niego korzystać w drodze do pociągu. Gdy ustalimy, na co można go wykorzystać, we współpracy z miastem będziemy rozmawiać z partnerami zainteresowanymi tematem. Na razie to wielki plac budowy, ale trzeba już powoli myśleć o jego zagospodarowaniu –uważa Żmuda.
Przedstawiciele PKP PLK na dzień dzisiejszy nie potrafią określić w jakim terminie mogłoby dojść do konsultacji na ten temat.
– To zrozumiałe, że każdy chciałby już widzieć plany zagospodarowania terenu i wyobrażać sobie, na której ławce będzie siedział, ale jeszcze trochę cierpliwości – uspokaja Mirosław Siemieniec.
Spółka PKP PLK nie zdradza również, czy będzie żądała od miasta wykupienia terenów, za które zapłaciła miliony złotych.
Jak wykorzystać tak ogromne tereny, które zostaną uwolnione pod wybudowanymi estakadami pomysłów na to jest dużo. Swój pomysł niedawno przedstawił Adam Łaczek, aktywista rowerowy.
– W tej chwili mamy już ścieżkę rowerową wzdłuż ul. Wielickiej, którą jeżdżą mieszkańcy Bieżanowa i Prokocimia. Na tych osiedlach mieszkają tysiące ludzi. Ścieżka, niestety, kończy się na skrzyżowaniu z budowaną teraz estakadą. Dalej rowerzyści muszą jechać nieprzyjazną, wąską ul. Limanowskiego albo po chodnikach. W cieniu estakady mogłaby powstać właśnie nowa ścieżka. Kończyłaby się w rejonie ul. Dąbrowskiego, a stamtąd wystarczyłoby poprowadzić ja w kierunku ul. Józefińskiej. W ten sposób rowerem dojechalibyśmy nawet do kładki o. Bernatka –tłumaczy Łaczek.
Dodając również, że jego pomysł podoba się w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
– Ścieżka rowerowa i tak nie wyczerpie całego potencjału terenu pod estakadą. Ale moim zdaniem to byłby taki musthave dla rowerzystów i pieszych – dodaje Łaczek.
Przestrzeń pieszo-rowerowa perfekcyjnie wpisałaby się też w dzielnicę turystycznie, dzięki takiemu rozwiązaniu pojawią się warunki by wygodnie mogli przemieszczać się turyści odwiedzający galerie i muzea w kwartale między placem Bohaterów Getta a Zabłociem. W ten sposób docieraliby do powstającego właśnie Muzeum Podgórza, w budynku dawnego zajazdu św. Benedykta.