Kraków wciąż pozostaje w cieniu stolicy, która o swoje torowiska potrafi zadbać. Kraków w ostatnich 10 latach wyszlifował zaledwie 60 km torów, to aż 10 razy mniej niż w Warszawie. Kraków buduje nowe linie tramwajowe, lecz jednocześnie stan torowisk bardzo zaniedbuje.
Wybrzuszona szyna, wykolejony tramwaj, hałas, piski, zgrzyty to w Krakowie standard. Nie ma się co dziwić skoro w ostatnich dziesięciu lat w Krakowie wyszlifowano tylko 60 kilometrów torów, to aż 10 razy mniej niż w stolicy. Sprawdzonym sposobem na ograniczenie hałasu powstającego podczas eksploatacji torowisk jest częste szlifowanie szyn oraz toczenie obręczy kół tramwajowych, takie czynności przeprowadzane są we Wrocławiu i w Warszawie, lecz w Krakowie takie praktyki to rzadkość, gdyż nie ma na to pieniędzy.
Wybrzuszona szyna, wykolejony tramwaj, hałas, piski, zgrzyty to w Krakowie standard. Nie ma się co dziwić skoro w ostatnich dziesięciu lat w Krakowie wyszlifowano tylko 60 kilometrów torów, to aż 10 razy mniej niż w stolicy. Sprawdzonym sposobem na ograniczenie hałasu powstającego podczas eksploatacji torowisk jest częste szlifowanie szyn oraz toczenie obręczy kół tramwajowych, takie czynności przeprowadzane są we Wrocławiu i w Warszawie, lecz w Krakowie takie praktyki to rzadkość, gdyż nie ma na to pieniędzy.
– Szlifowanie zapobiegawcze wykonujemy codziennie, jeżeli temperatura nie spada poniżej zera, w okresie wiosna-jesień szlifujemy od 600 do 700 km torów. Wszystkie linie tramwajowe w mieście to 259,5 km torów, w związku z tym każdy z nich poddawany jest "pielęgnacji" minimum dwa razy w ciągu roku – informuje na łamach Gazety Krakowskiej Michał Powałka, rzecznik prasowy spółki Tramwaje Warszawskie.
A jak sytuacja wygląda w Krakowie?
– Fatalnie – odpowiadają mieszkańcy podróżujący komunikacją miejską.
Piotr Hamarnik z ZIKiT-u stanowczo protestuje – Nie można twierdzić, że w Krakowie nie szlifuje się szyn, bo to nieprawda. Choćby pod koniec ubiegłego roku robiliśmy to na al. Pokoju, pomiędzy ul. Fabryczną a Ofiar Dąbia.
Jednak po zestawieniu konkretnych danych Kraków wypada bardzo blado. Według statystyki uzyskanej w ZIKiT w roku 2016 wyszlifowano zaledwie 4,8 kilometra torów, natomiast w przeciągu 10 lat tylko 60 kilometrów.
Jednak po zestawieniu konkretnych danych Kraków wypada bardzo blado. Według statystyki uzyskanej w ZIKiT w roku 2016 wyszlifowano zaledwie 4,8 kilometra torów, natomiast w przeciągu 10 lat tylko 60 kilometrów.
Urzędnicy z ZIKiT-u tłumaczą, że zakres bieżących prac konserwacyjnych i bieżących napraw każdorazowo zależy od przyznanych środków na ten cel. Koszt szlifowania jednego metra toru to koszt około 47 złotych brutto, kilometr to 47 tysięcy. Wszystkie odcinki w mieście to koszt około 10 milionów zł.
Natomiast wystarczyłoby zainwestować w nowoczesną wielofunkcyjną maszynę do szlifowania, naprawiania i odśnieżania torowisk, tak jak to zrobiła Warszawa.
– Kompleksowa maszyna, dzięki której możemy też naprawiać i odśnieżać tory kosztowała 8 milinów 300 tysięcy złotych, ale służy nam już 10 lat – podkreśla Michał Powałka z Tramwajów Warszawskich.
Miasto Kraków powinno iść w ślady Warszawy, tym bardziej że w najbliższym czasie szykuje się tramwajowa rewolucja, chodzi m.in. o nową trasę na Azory.
ZIKiT planuje budowę nowych linii tramwajowych, przebieg niektórych wzbudza protesty mieszkańców, jak choćby tej z Krowodrzy Górki na Azory. Krakowianie obawiają się, że tramwaje będą jeździć zbyt blisko ich miejsca zamieszkania, gdyby władze miasta solidnie zabrały się za remonty i naprawy torowisk, takie obawy były by jednostkowe. Do prawdziwej tramwajowej rewolucji, na którą władze miasta mają chrapkę potrzebna jest solidna infrastruktura, a nie mydlenie oczu mieszkańcom nowymi i zbyt długimi tramwajami, które blokują sobą każdy rozjazd, skrzyżowanie czy rondo.
Stan torowisk tramwajowych w Krakowie jest w fatalnym, a nawet katastrofalnym stanie. Stare wagony z Wiednia, tzw. wiedeńczyki tłukące się po alei Pokoju. Tramwaje na ulicy Ujastek zwalniają do 5 km/h z obawy przed wykolejeniem, Istna huśtawka jak podczas sztormu ma miejsce na ulicy Igołomskiej. Niskopodłogowy Bombardier skrzypiący przy Bagateli czy ultra nowoczesny Krakowiak naszpilkowany elektroniką bujający się po Królewskiej czy na alei Solidarności to codzienność. Taki stan nie zachęca do pozostawienia samochodu w garażu i skorzystania z zbiorowej komunikacji w mieście, kierowcy samochodów chcąc nie chcąc na co dzień obserwują jak sprawuje się komunikacja zbiorowa. Miasto powinno robić wszystko aby komunikacja ekologiczna w mieście była atrakcyjna i konkurencyjna wobec komunikacji indywidualnej.
Prekursorem nowoczesnych rozwiązań, jeśli chodzi o utrzymanie i eksploatacje torowisk jest Warszawa. W lutym 2017 roku stolica pochwaliła się wprowadzeniem do eksploatacji nowoczesnych rozjazdów, dzięki którym warszawskie tramwaje przyśpieszą z 10 (jak jest obecnie w Krakowie) do aż 50 km/h na rozjazdach i zwrotnicach. Krakowscy urzędnicy zamiast działać wolą "monitorować sprawę", tłumacząc się jak zawsze wysokimi kosztami.
W wieloletniej prognozie finansowej Krakowa znalazło się kilka ważnych inwestycji tramwajowych:
- Czwarty etap linii tramwajowej Meissnera - Mistrzejowice, o długości ok. 4,5 km, koszt 110 mln. zł. Zakończenie prac 2022 rok.
- Krowodrzy Górka - Azory 4,5 km, parking P&R na 219 miejsc, koszt 57 mln. zł. Zakończenie prac 2021 rok.
- Trzeci etap linii tramwajowej Krowodrza Górka - Górka Narodowa, koszt 400 mln. zł. Zakończenie prac 2020 rok.