Najemców nie stać na pomyłki, ani utratę najlepszych pracowników. Korporacje są skłonne zrezygnować z części powierzchni i w ten sposób dostosować się do niższych budżetów, ale jeszcze bardziej niż do tej pory zależy im na biurach w dobrych lokalizacjach i nowoczesnych budynkach, spełniających wymogi ESG – mówi Anna Szymańska, Dyrektor Działu Powierzchni Biurowych w Newmark Polska.
O jakie biura najemcy pytają w "trudnych czasach"?
O najlepsze. Dobrze skomunikowane transportem publicznym, a w stolicy blisko metra. Klasycznym przykładem takich biur są budynki zlokalizowane przy Rondzie Daszyńskiego, które od początku cieszyły się ogromnym zainteresowaniem i bardzo szybko zostały wynajęte. Wiele firm relokowało się tutaj np. ze Służewca Przemysłowego. Korporacje są skłonne zrezygnować z części powierzchni i w ten sposób dostosować się do niższych budżetów, ale jeszcze bardziej niż do tej pory zależy im na biurach w dobrych lokalizacjach i nowoczesnych budynkach, które spełniają wymogi ESG.
Dlatego też, decydując się na relokacje, gros firm wyprowadza się z peryferyjnych lokalizacji i wynajmuje powierzchnie bliżej centrum. Lepsze biuro zwiększa szansę na pozyskanie najlepszych pracowników, którzy mają też wyższe wymagania. Taki trend obserwujemy szczególnie w sektorach, które konkurują o talenty, jak IT czy sektor bankowy. One wybiorą atrakcyjne budynki, z dostępem do usług oraz modnych miejsc. Nasze doświadczenie pokazuje również, że pracownikom zależy na dostępie do: centrum medycznego, drogerii, siłowni, restauracji, kantyny czy kawiarni.
Jak w kilku ostatnich latach zmieniły się biura?
Nikt nie ma już chyba złudzeń, co do tego, że praca hybrydowa, która miała być tylko na okres lockdownu, zostanie z nami na dłużej. Przez ostatnie ponad trzy lata firmy skrupulatnie analizowały swoje potrzeby oraz możliwości, ucząc się, jak łączyć model pracy w biurze z wykonywaniem obowiązków online. W efekcie sama przestrzeń biurowa też musiała się zmienić. Organizacje coraz częściej odchodzą od przypisanych, spersonalizowanych miejsc pracy, wybierając formułę activity based working. W nadchodzących kwartałach będziemy obserwowali dalszą transformację przestrzeni biurowych w kierunku miejsc wspierających integrację oraz pracę kreatywną i zespołową.
Model hybrydowy umacnia również fakt, że wiele firm nie poradziło sobie z rosnącymi kosztami najmu…
Dlatego wysyłając pracowników na dwa albo trzy dni pracy w domu szukają oszczędności. A, jak wiemy, na rynku biurowym szczególnie dotkliwe były i nadal są podwyżki opłat eksploatacyjnych, które w ciągu roku wzrosły z kilkunastu do nawet 40 zł za metr kwadratowy w niektórych lokalizacjach. Część firm zmniejszyła w tym czasie swoje powierzchnie, inne ją skonsolidowały – z dwóch albo trzech lokalizacji do jednej. Posiadając mniejsze biura, przy podobnym zatrudnieniu, muszą włożyć więcej energii w wykorzystanie posiadanych zasobów. I tutaj z pomocą przychodzą różnego rodzaju systemy informatyczne i aplikacje, dzięki którym pracownicy mogą samodzielnie rezerwować biurka, sale konferencyjne, szafki czy miejsca parkingowe. W związku ze wspomnianymi konsolidacjami powierzchni, kłopotem może być przede wszystkim ograniczona liczba tych ostatnich.
Pomimo spowolnienia aktywności deweloperskiej, zainteresowanie najemców na warszawskim rynku biurowym wróciło do poziomu sprzed pandemii. Czy stolicę czeka luka podażowa?
Już teraz firmy poszukujące dużych biur do wynajęcia mają ograniczony wybór, szczególnie w centralnych lokalizacjach. Aktualnie w stolicy buduje się około 180 tys. mkw., z czego tylko 60 tys. mkw. trafi na rynek w tym roku. Według wstępnych prognoz luka podażowa potrwa do 2025 roku, jednak rynek się zmienia i nie mamy pewności co do tego, czy wszystkie projekty zostaną dostarczone w założonych terminach. Ze względu na problemy z podażą, część firm odkłada decyzje o relokacji na kolejne dwa – trzy lata. Nie chcą wynajmować przy ograniczonym wyborze, konkurując o dostępne powierzchnie z innymi organizacjami.
Jednocześnie wielu firmom kończą się kontrakty podpisywane na popytowej górce, w latach 2018 i 2019. Przypomnę tylko, że w 2018 roku firmy wynajęły rekordowe 1,5 mln mkw., a rok później prawie 1,6 mln mkw. powierzchni biurowej. W tym roku większość z nich będzie musiała zdecydować, co dalej.
I co dalej?
Tak, jak wspomniałam – z powodu ograniczonego wyboru, ale również wysokich kosztów adaptacji oraz utrzymania biura, będziemy mieli w tym roku do czynienia z dużą falą renegocjacji. W ubiegłym roku w Warszawie renegocjacje stanowiły prawie 40 proc. wszystkich podpisanych umów i myślę, że w tym roku utrzyma się podobny trend.
Dodatkową opcją dla najemców, która znowu coraz częściej pojawia się na rynku, jest podnajem. W trakcie pandemii dostępnej było dużo takiej powierzchni, mówiliśmy wtedy o ok. 130 tys. mkw. wystawionych na podnajem w stolicy. Potem ten trend trochę osłabł, a teraz znowu widzimy, że firmy po pandemii zweryfikowały swoje potrzeby i będą chciały zrezygnować z części metrów. Jeśli w umowach najmu nie mają zagwarantowanych opcji zmniejszenia powierzchni, spróbują je podnająć.
Gdyby dzisiaj podpisywały swoje kontrakty, to zadbałyby o takie opcje w zapisach?
Myślę, że wielu najemców spróbowałoby to zrobić, a nawet tak robią. Ostatnie trzy lata bardzo zmieniły rynek nieruchomości, najemcy mają inne potrzeby, a wynajmujący są w stanie iść na ustępstwa, jakich nie dopuszczali kilka lat temu. Mówię tutaj przede wszystkim o elastyczności w umowach. W sytuacji, gdy firmy są niepewne swojej przyszłości, czy kierunku rozwoju na najbliższe lata, konieczne są klauzule pozwalające na pewną elastyczność. Bez tego nie poszlibyśmy dalej. Negocjując kontrakt, firmy – na ustalonych zasadach – chcą zabezpieczyć sobie możliwość skrócenia okresu najmu, dobrania powierzchni albo jej redukcji. Nie wszystko jest oczywiście możliwe, ale doradzając naszym klientom, staramy się, jak najlepiej poznać ich potrzeby oraz możliwe ścieżki rozwoju organizacji, a potem negocjować najważniejsze zapisy.
Elastyczność jest i jeszcze przez jakiś czas pozostanie ważnym aspektem na rynku nieruchomości. Firmy nie tylko chcą elastycznego najmu, ale też elastycznie aranżują swoje powierzchnie, np. zamawiając wielofunkcyjne meble, które mogą być stołem do spotkań projektowych, a za chwilę udaje się je przearanżować na miejsca do siedzenia i audytorium.
W 2022 roku regiony, pod względem całkowitych zasobów biurowych, po raz pierwszy wyprzedziły stolicę. Co to mówi o rynku?
W największych miastach regionalnych nadal dostępne są grunty, na których mogą powstawać budynki biurowe. Tymczasem w Warszawie zaczyna już brakować odpowiednich działek. Deweloperzy widzą wysoki popyt w regionach, napędzany przede wszystkim przez sektor usług wspólnych czy firmy z branży IT i ogłaszają kolejne projekty. Sektor BPO / SSC rozwija się nad Wisłą od wielu lat i ciągle ma bardzo dobre perspektywy. W związku z trudniejszą sytuacją gospodarczą, międzynarodowe korporacje również szukają oszczędności, między innymi outsourcując usługi do krajów korzystniejszych kosztowo, ale dysponujących wykształconą kadrą – takich, jak Polska. Dlatego sektor usług wspólnych w naszym kraju rośnie, wynajmuje biura i zwiększa zatrudnienie. W ubiegłym roku podmioty z szeroko pojętego sektora BPO / SSC odpowiedzialne były za 19 proc. powierzchni biurowej wynajętej na rynkach regionalnych.
Czy zielone umowy stają się już standardem na rynku nieruchomości biurowych?
Tak i to się dzieje bardzo szybko. Jeszcze w ubiegłym roku zielone zapisy były dla nas nowością, a dzisiaj pojawiają się już w większości podpisywanych umów. Dodatkowe klauzule mają zapewnić korzystanie z biura w zrównoważony sposób – pod kątem wyposażenia, użytkowania oraz utrzymania nieruchomości. Dla dewelopera są to bardzo ważne zapisy, ponieważ pytają o nie fundusze zainteresowane kupnem budynków.
Zielone umowy dotyczą również starszych biurowców. Myślę, że ich właściciele będą chcieli wprowadzić takie zapisy w ciągu najbliższych dwóch lat – podczas renegocjacji umów, a jeśli w tym okresie umowy nie będą renegocjowane, to wynajmujący będą naciskali na podpisanie odpowiednich aneksów. Chcąc jednak dostosować się do zielonych zapisów, właściciele starszych budynków będą zmuszeni do pewnych inwestycji oraz wdrożenia narzędzi pozwalających ograniczać oraz monitorować zużycie mediów. W niecertyfikowanych obiektach trzeba będzie przeprowadzić procesy certyfikacji, co korzystnie wpłynie nie tylko na ochronę środowiska, ale również na dobrostan pracowników.