Kto pomoże upadającej Marii Magdalenie Beata Maciejewska 2008-10-02, ostatnia aktualizacja 2008-10-02 16:53
Kościół św. Marii Magdaleny był kiedyś sławną farą miejską i bohaterem wrocławskich legend. Teraz lepiej do niego nie podchodzić, bo cegły z wieży mogą spaść na głowę. Nie ma chętnych na ratowanie świątyni. Przylegający do kościoła plac (między ul. Szewską a Wita Stwosza) został za miejskie pieniądze wybrukowany, ozdobiony fontanną i zaopatrzony w ławeczki. Wrocławianie coraz chętniej tu odpoczywają, choć raczej powinni czuć się zagrożeni. Krawędzie wież wyglądają jakby zostały wygryzione. Obluzowane cegły wiszą na wysokości kilkunastu metrów, okapy filarów i gzymsy grożą odpadnięciem.
- Cegły można już rękami wyciągać - potwierdza ks. proboszcz Bogdan Skowroński, opiekun świątyni należącej od 1972 roku do Kościoła Polsko-katolickiego. - Mam ekspertyzę konserwatorską. Wynika z niej, że istnieje zagrożenie dla życia i zdrowia przechodniów przebywających w pobliżu wież. Ale nic nie mogę zrobić. Parafia liczy 600 wiernych żyjących w diasporze, a moje dwukrotne starania o pieniądze z puli ministerstwa kultury zakończyły się fiaskiem. Odrzucili wniosek z powodów formalnych, twierdząc, że przedstawione dokumenty nie potwierdzają naszego prawa do tej świątyni. Mogę się znów starać dopiero w przyszłym roku i to bez pewności powodzenia - rozkłada ręce ks. Skowroński.
Tomasz Sielicki z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia od czterech lat próbuje zainteresować problemami Marii Magdaleny konserwatora miejskiego, władze miasta i samych wrocławian. Pisze prośby o remont, umieszcza teksty o kościele na swojej stronie internetowej, wydał broszurę o legendarnym Dzwonie Grzesznika, wiszącym na wieży do 1945 roku.
- Efekty są na razie mizerne. Z urzędów dostaję odpowiedzi, że za stan kościoła odpowiada właściciel i z nim powinienem rozmawiać - tłumaczy Sielicki. Adam Grehl, wiceprezydent Wrocławia: - Bo za stan kościoła odpowiada właściciel. Możemy mu co najwyżej pomóc, ale nie zrobimy za niego remontu. To nie jest nasze zadanie.
Barbara Zdrojewska, przewodnicząca rady miejskiej: - W latach 90. miasto rozważało projekt, pozytywnie zaopiniowany przez radnych, uzupełnienia hełmów na wieżach tego kościoła. Osobiście uważam, że należałoby do tego wrócić. Otoczenie Rynku jest już niemal całkowicie odrestaurowane, czas zająć się świątynią. Tym bardziej, że jej wieże od średniowiecza były ważnym elementem krajobrazu miasta. [u:3e8c0qwr]W połowie października zbierze się komisja kultury, żeby zastanowić się jak pomóc Marii Magdalenie.[/u:3e8c0qwr]
Dr Bogusław Czechowicz, historyk sztuki z Uniwersytetu Wrocławskiego uważa, że kościół wypadł ze świadomości historycznej miasta. Stoi niemal przy Rynku, ale wrocławianie nie widzą w nim swojego skarbu. - Tymczasem Maria Magdalena była dla wrocławian ważniejsza niż kościół św. Elżbiety. Patronat nad kościołem Marii Magdaleny miał biskup, a nad elżbietańską farą - tylko mistrz Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą. Odegrała też istotną rolę w historii reformacji na Śląsku. To tutaj 25 października 1523 roku dr Johann Hess odprawił pierwsze nabożeństwo ewangelickie, tu są pochowani wybitni wrocławianie, tu wmontowano portal Ołbiński, jeden z najstarszych i najpiękniejszych w Europie portali romańskich. Wrocławianie powinni mieć tego świadomość - tłumaczy dr Czechowicz. Dlatego zorganizował polsko-czeską konferencję naukową o Marii Magdalenie, która zaczyna się dziś w kościele o godzinie o 10. Dr Czechowicz: - Zapraszamy wszystkich wrocławian, to przecież ich sławna fara.
** Konferencja naukowa "Świątynia magdaleńska w dziejach i kulturze Wrocławia" , 3-4 X, godz. 10-17, kościół Marii Magdaleny przy ul. Szewskiej, wstęp wolny. Wśród uczestników są m.in. prof. Jan Harasimowicz z UWr i prof. Lena Bobková z Pragi.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751 ... lenie.html