Nieliczne hotele z pełnym obłożeniem, sporo wolnych miejsc na polach namiotowych - Euro 2012 we Wrocławiu dla hotelarzy nie okazało się okresem żniw. Pytanie tylko, czy właściciele obiektów noclegowych sami nie są sobie winni - jak wynika bowiem z analiz, ceny w stolicy Dolnego Śląska na czas turnieju wzrosły aż o 80 procent, a część hotelarzy przed Euro sztucznie ograniczała dostępność pokoi uwalniając je dopiero w czerwcu.
Wstępne szacunki magistratu wskazują, że podczas fazy grupowej Euro 2012 Wrocław gościł około 700 tysięcy kibiców z Polski i zagranicy. Biorąc pod uwagę, że w hotelach w naszym mieście jest w sumie 7,5 tysiąca miejsc, mogłyby wydawać się, że znalezienie noclegu, zwłaszcza w dni meczowe, graniczyło z cudem. Było jednak inaczej.
- Obłożenie w hotelach było różne, w zależności od tego, czy był to dzień meczowy, czy termin pomiędzy meczami. W trakcie spotkań rozgrywanych w naszym mieście większość hoteli miało zajętych od 60 do 100 procent miejsc - wyjaśnia Magdalena Piasecka z Convention Bureau, koordynator bazy hotelowej we Wrocławiu podczas Euro 2012.
Pierwszego dnia turnieju we wrocławskich hotelach dominowali Rosjanie, w trakcie kolejnych dni przeważali Czesi i Polacy. Kibice ''Sbornej'' upodobali sobie zwłaszcza hotele wyższej klasy.
- 8 czerwca kibice z Rosji zajęli prawie cały hotel. Większość kibiców przyjechała tylko na mecz, zdarzały się wyjątki, ale nieliczne. W dzień otwarcia zajęte były u nas wszystkie pokoje, w pozostałe dni meczowe około 90%. W tygodniu liczba rezerwacji nie różniła się od przeciętnej, pobyt naszych klientów był raczej związany z biznesem a nie z mistrzostwami - ocenia Anita Zajdlic z The Granary Hotel.
Wśród nielicznych wrocławskich hoteli, które w dni meczowe miały pełne obłożenie znalazł sie m.in. hotel Qubus. Tam też przeważali Rosjanie.
- Podczas spotkań we Wrocławiu większość pokojów była zarezerwowana, największe obłożenie hotel przeżył w okolicach pierwszego i drugiego meczu. Największą grupę stanowili kibice z Rosji i to oni decydowali się najczęściej na kilkudniowy pobyt, zwykle na 2-3 doby - opowiada Jakub Głogowski z działu marketingu hotelu Qubus.
Jednak w większości hoteli w trakcie turnieju bez problemu można było znaleźć nocleg.
- Część gości, którzy dokonali u nas rezerwacji na czas turnieju w ogóle nie przyjechała. Po Euro 2012 spodziewaliśmy się więcej, wiele pokoi pozostało pustych - mówi Karolina Bystranowska z Hotelu Marshal.
Zbytnim entuzjazmem nie tryskają też pracownicy innych hoteli.
- Byliśmy przygotowani na większy ruch, szału nie było. Większość gości spędziło u nas góra 2-3 dni. W naszym hostelu Euro się już skończyło - relacjonuje Kajetan Buturlak z Boogie Hostel.
- Nie mieliśmy pełnego obłożenia. Zajętych było około 50 proc. pokoi, ale to i tak sporo biorąc pod uwagę to, że hotel działa na rynku od 1 czerwca. Nie ukrywam jednak, że mieliśmy nadzieje na większą ilość klientów - wtóruje mu Janusz Szwarc, recepcjonista w Premiere Classe Hotel.
Mogło być też tak, że hotelarze przeliczyli się ze swoimi szacunkami i za bardzo wywindowali ceny noclegów. Jak wynika z raportu przygotowanego przez serwis HRS podczas Euro 2012 miejsca we wrocławskich hotelach były średnio o 80 proc. droższe niż jeszcze w ubiegłym roku. Większy skok cen można było zaobserwować tylko w Poznaniu (84 proc.). W pozostałych miastach-gospodarzach noclegi podrożały odpowiednio o 74 proc. (Gdańsk) i 69 proc. (Warszawa).
Jeśli chodzi o poszczególne dni meczowe w naszym mieście, hotele najbardziej podniosły ceny przed pojedynkiem Rosji z Czechami - za nocleg podczas inauguracji Euro 2012 we Wrocławiu trzeba było zapłacić o 111 proc. więcej niż przed rokiem w tym samym okresie.
Jak tłumaczą analitycy HRS, powodem tak dużego wzrostu cen była polityka właścicieli hoteli. Jeszcze w marcu 2012 roku hotele ograniczały dostępność w systemach rezerwacyjnych, sztucznie kreując ceny i dostępność pokoi na EURO 2012. Właściciele wielu hoteli liczyli na to, że kibice skłonni będą zapłacić każdą cenę, byleby tylko znaleźć nocleg w czasie rozgrywek. Oczekiwania te się nie sprawdziły, bo już w czerwcu większość hoteli udostępniła znacznie więcej pokoi na dni meczowe. Efektem tego był brak kompletu gości w niektórych hotelach.
Niewielkim zainteresowaniem podczas Euro 2012 w naszym mieście cieszyły się też alternatywne w stosunku do hoteli miejsca noclegowe. Pustkami świeciła czeska strefa kibiców na Rakietowej, gdzie wedle wstępnych założeń miało zamieszkać nawet 4 tysiące kibiców znad Wełtawy. A okazało się, że nawet w dni, w które Czesi rozgrywali swoje mecze w naszym mieście, na polu namiotowym stały jedynie pojedyncze namioty, a w strefie gastronomicznej bawili się głównie Polacy.
Organizatorzy wrocławskiego Pole Position Camp też nie zaliczą turnieju do specjalnie udanych - na nocleg na Gliniankach w trakcie dni meczowych decydowało się jedynie kilkadziesiąt osób.
Dokładnych statystyk dotyczących liczby osób korzystających z namiotów w fancampie przy ul. Lotniczej organizatorzy miasteczka nie chcą podać. Informują jedynie, że w strefie noclegowej podczas Euro 2012 mieszkało w sumie kilka tysięcy osób (strefa każdego dnia mogła przyjąć 500 kibiców).
- Frekwencja jaką mieliśmy we wrocławskim Carlsberg FanCamp jest dla nas jak najbardziej satysfakcjonująca. Miasteczko we Wrocławiu było skupione przede wszystkim na profilu rozrywkowym - transmitowanie meczów, turnieje piłkarskie i inne atrakcje. Carlsberg FanCamp przez cały okres swojej działalności odwiedziło kilkanaście tysięcy fanów futbolu, a część z nich skorzystała również ze strefy noclegowej - mówi Maciej Zieliński, rzecznik prasowy Carlsberg Fancamp.
Formą sprzeciwu wobec wysokich, niedostępnych na polską kieszeń cen noclegów była również akcja społecznościowa KIBICE ŚPIOM GDZIE CHCOM, która na Facebooku uzyskała poparcie ponad 13 000 fanów. Na profilu akcji kibice polecali miejsca, w których można było przenocować pod chmurką.