[Wrocław] Brak chętnych na działkę przy stadionie to zła wiadomość dla Śląska

tuWroclaw.com

We wtorek urzędnicy miejscy mieli otworzyć  koperty z ofertami kupna działki przy Stadionie Miejskim. Nie mieli co otwierać, bo nikt nie stanął do przetargu. To bardzo zła wiadomość dla piłkarskiego Śląska Wrocław.

Oferty na kupno działki, którą miasto wyceniło na 80 milionów złotych, przy Stadionie Miejskim mogły wpływać do 6 września. Żadnej jednak nie było i tym samym przetargu nie rozstrzygnięto.

 

- Zgodnie z prawem nowe postępowanie będzie mogło być ogłoszone najwcześniej za dwa miesiące. Czyli najprawdopodobniej w połowie listopada lub na początku grudnia rozpiszemy drugi przetarg - wyjaśnia Julia Wach.

 

To bardzo zła wiadomość dla piłkarskiego Śląska, bo część pieniędzy ze sprzedaży działki miała trafić pośrednio do klubu, którego kasa zaczyna świecić pustką. Pieniądze mistrzom Polski są potrzebne już, a nie za kilka miesięcy.

Przypomnijmy, że pierwotnie na działce koło Stadionu miała powstać gigantyczna galeria handlowa, która miała finansować piłkarski Śląsk. Pomysł był prosty - wrocławski klub bierze kredyt, stawia galerię a później część zysków przeznacza na spłatę długu, a część na swoją działalność. Pierwsze prace ruszyły, wykonano olbrzymi wykop i na tym projekt stanął.

 

Między miastem a Zygmuntem Solorzem doszło z tego powodu do konfliktu. Zniecierpliwieni włodarze miasta zażądali w końcu zwrotu działki. Właściciel telewizji Polsat nie robił z tym problemów, ale magistrat miał zwrócić pieniądze, które zostały wydane na prace ziemne na działce. Miasto się na to zgodziło, ale obiecało zapłacić dopiero po sprzedaniu działki. Tak naprawdę pieniądze miały trafić w końcowym rozrachunku na konto Śląska.

 

Działka nie została jednak sprzedana, a tym samym biznesmen nie dostanie swoich pieniędzy. Ale najbardziej ucierpi na tym wrocławski klub, który nie zostanie dofinansowany. A kasa na Oporowskiej jest już prawie pusta. Pieniędzy starczy do października i to tylko na bieżące wydatki. Tymczasem Śląsk jeszcze nie wypłacił premii piłkarzom za zdobycie mistrzostwa Polski i jeszcze musi teraz zapłacić pół miliona odszkodowania Orestowi Lenczykowi za wcześniejsze rozwiązanie kontraktu. Wydaje się, że ratunek jest tylko jeden - Zygmunt Solorz.

 

Problem finansowania piłkarskiego klubu z Oporowskiej pojawia się systematycznie co kilka miesięcy. Włodarze miasta spotykają się z właścicielem telewizji Polsat, coś zostaje ustalone (przykład: obie strony miały w tym roku wyłożyć po 12 milionów złotych), a koniec końców to gmina przekazuje pieniądze w formie pożyczki, czy jakiejś innej (Solorz nie przekazał swoich 12 milionów złotych i miasto ratowało sytuację pożyczką dla klubu w wysokości właśnie 12 milionów) i Śląsk przez kilka miesięcy ma za co żyć. Sytuacja jest chora i nie widać sposobu na jej uzdrowienie.

 

Co się stanie w październiku z drużyną piłkarską? Pewnie nic. Ale jeżeli sytuacja nie zostanie wyjaśniona, zimą jest wszystko możliwe. Nawet wyprzedaż piłkarzy. Chyba, że znajdzie się kupiec na działkę i pod koniec roku pieniądze trafią na konto Śląska. Na kilka miesięcy znowu będzie spokój. Koło marca pewnie problem znowu się pojawi.

Autor: mw