Wrocław: Miasto wyremontuje po pożarze dom socjalny dla mężczyzn na Różance

Zarząd Inwestycji Miejskich ogłosił 19 czerwca przetarg na remont pomieszczeń po pożarze w budynku przy ul. Obornickiej 58a, wpisanym do gminnej ewidencji zabytków. Początkowo oczekiwał składania ofert do 5 lipca, a wykonania prac w ciągu dwóch miesięcy.

Jedna z firm zwróciła się z prośbą o wydłużenie tego terminu do czterech miesięcy z powodu konieczności czekania na nowe okna i drzwi od 6 do 10 tygodni. ZIM postanowił dać przyszłemu wykonawcy trzy miesiące, a chętni mogą przesyłać propozycje do 11 lipca.

– W lutym 2018 roku w budynku doszło do pożaru instalacji elektrycznej w części pomieszczeń na parterze budynku. W celu przywrócenia funkcjonowania obiektu konieczne jest wykonanie robót remontowych związanych z wymianą instalacji elektrycznych i teletechnicznych w obrębie pomieszczeń objętych pożarem – wyjaśniają urzędnicy.

Zakres prac rozpoczyna się od zmycia sadzy i odbicia pozostałości tynków oraz wymiany części okien i drzwi. Do tego dochodzi m.in. zerwanie posadzek z oczyszczeniem podłogi, malowanie ścian i sufitów oraz montaż instalacji elektrycznej.

Ceglany, trzykondygnacyjny budynek został wybudowany w latach 40. XX wieku. Jego powierzchnia zabudowy wynosi 288,3 mkw., a pow. użytkowa – 640 mkw. Znajduje się na działce o pow. 3255 mkw.

Ubiegłoroczne prace przy nim urzędnicy podzielili na cztery części. W zakresie remontu wykonawca m.in. wymienił strop nad parterem, wyremontował schody i kominy, wzmocnił elewację oraz wymienił okna i drzwi. Dokonał także przebudowy, w tym wyburzył część ścian działowych, odbudował klatkę schodową i wykonał nową instalację elektryczną i teletechniczną wraz z monitoringiem. Jeżeli chodzi o zadania montażowe, to m.in. wyposażył łazienki. Na koniec podjął się prac w terenie, takich jak wycinka wskazanej roślinności, wykonanie nasadzeń kompensacyjnych, czy wymiana bram wjazdowych.

Przeniesienie na ul. Obornicką (z ul. Reymonta) Domu Socjalnego dla Mężczyzn podzieliło mieszkańców Różanki. Część z nich twierdzi, że ulokowanie byłych więźniów w sąsiedztwie szkoły podstawowej jest fatalnym pomysłem i obawia się o swoje dzieci. Inni natomiast nie czują się zagrożeni i są zaskoczeni głośnymi protestami oraz agresywnymi zachowaniami niektórych osób. W dyskusji pojawiły się głosy, że magistrat nie zadbał o odpowiednie uprzedzenie okolicznych mieszkańców, przez co nie było czasu na stosowne wyjaśnienia.