No całkiem niezły, ale nie z okna. Przez nie będę widział Odre Tower, może Riverview się załapie, wieżowiec Cla chyba zasłonią 55 m wieżowce (na) Czarnieckiego. A z "googlowych" pomiarów wynika, że w przerwie między budynkami będę widział wieżę w na miejscu parkingo na Swobodnej. CP i ST się nie załapią, chociaż parę lat temu jeszcze było widać Poltegor, ale zasłonił go nowy budynek.
1) od Powstańców rozebrali juz część blachy pokrywającej POltka 2) od tej samej strony leżą juz larseny, może niezbyt długie ale szerokie. 3) zabrali sie do szybszego kopania i wywożenia 4) od drugiej strony rusztowanie ma juz 40% docelowego zasięgu. 5) zuraw dziś ćwiczył podnoszenie ciężarów, podnosił sobie kostkę z napisem Zdzisław
Rozpoczyna się najwieksza rozbiórka w Polsce. Demontaż czeka najwyższy budynek we Wrocławiu - Poltegor. Na szczycie wieżowca staną koparki wyposażone w specjalne nożyce do żelbetonu i element po elemencie rozbiorą budynek. Akcja potrwa do końca roku.
Najwyższy budynek Wrocławia, dla wielu mieszkańców jeden z jego symboli, zniknie z krajobrazu wraz z końcem grudnia.
Poltegor nie przetrwał próby czasu - nie dał się wkomponować w bryłę nowoczesnego centrum Sky Tower, które za trzy lata postawi przy ul. Powstańców Śląskich należąca do Leszka Czarneckiego spółka LC Corp. Nie będzie wysadzony w powietrze, lecz rozebrany. - Choć to metoda droższa i trwająca dłużej, przeważyły względy bezpieczeństwa - podkreśla Rafał Gulka, wiceprezes LC Corp. - Kiedy dowiedzieliśmy się, jak taki wybuch musiałby być zorganizowany i jakie są zagrożenia z tym związane, daliśmy sobie spokój z tym pomysłem.
Marcin Miazga, szef firmy odpowiedzialnej za rozbiórkę, dodaje, że metoda strzałowa byłaby też problematyczna ze względu na konstrukcję Poltegoru. Ma on bowiem w środku żelbetowy trzon, o ścianach grubości do 45 cm, połączony z obetonowanym stalowym szkieletem dwóch naw bocznych. - Stal jest bardzo trudnym materiałem do rozerwania materiałami wybuchowymi. Niosłoby to za sobą zbyt dużo zagrożeń i niewiadomych - podkreśla.
Sposób na Poltegor jest inny: przy budynku stanie specjalnie sprowadzony żuraw szynowy Preiner, którego hak sięga ponad dach Poltegoru i jest w stanie wydźwignąć na wysokość 100 metrów ładunek o masie 50 ton. To on wyciągnie na dach (dokładnie - na żelbetonowy trzon) dwie wyposażone w systemy automatycznego bezprzewodowego sterowania koparki o wadze 14 i 25 ton.
Przy użyciu młotów i szczęk hydraulicznych będą one kruszyć stropy i ściany piętro po piętrze, natomiast ludzie uzbrojeni w palniki acetylenowe będą ścinać elementy stalowe i demontować oś konstrukcji. Większe elementy zdejmie żuraw, natomiast gruz będzie zsypywany szybami windowymi do kontenerów i wywożony. Od szóstego piętra budynek rozbierać już będzie koparka stojąca na ziemi. Jej ramię ma długość 30 metrów.
Na początku rozbiórki likwidacja jednego piętra potrwa około trzech tygodni, pod koniec - tylko tydzień.
- Po zejściu do poziomu zero pozostanie nam jeszcze rozerwanie prawie trzymetrowej płyty fundamentowej, do czego będziemy używali nie tylko koparek, ale i klinów rozrywających, o sile 800 ton każdy - wylicza Miazga. - Ostatni etap to rozbiórka około pięciuset żelbetowych pali fundamentowych i pogłębienie wykopu do 15 metrów.
Poltegor burzyć będzie na dwie zmiany (w godz. 6-22) 50 pracowników. Planowane zakończenie rozbiórki wyznaczono na 29 grudnia. Może się on przesunąć, jeżeli ekipa trafi na niesprzyjające warunki atmosferyczne. - Najgorszy jest wiatr, bo może on spowodować unieruchomienie żurawia. Wtedy będziemy musieli przerwać prace. Ale najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzi - zaznacza Marcin Miazga.
Pierwsze efekty wyburzania można będzie zobaczyć w połowie czerwca, gdy zacznie działać żuraw wieżowy - do tej pory nie mógł być podwyższany ze względu na szykowane ćwiczenia służb ratowniczych. W sumie z Poltegoru zostanie ok. 30 tys. ton, bo tyle waży budynek. Stal i beton przeznaczone zostaną do odzysku, natomiast stolarkę wewnętrzną, toalety, umywalki i inne sprzęty firma przeznacza bezpłatnie instytucjom i wszystkim zainteresowanym. Samych drzwi do darmowego oddania jest aż 1200.
* Poltegor
Najwyższy wrocławski budynek powstawał w latach 1974-1982. Wysokość całkowita wynosi 125 metrów (do dachu 92 metry, potem konstrukcja, na której znajdowały się anteny radiowo-telewizyjne). Poltegor ma 25 kondygnacji: przyziemie, parter i 23 piętra oraz maszynownia wind towarowo-osobowych. Jego nazwa pochodzi od skrótu oznaczającego Polską Technikę Górniczą, firmę zajmującą się projektowaniem inwestycji w górnictwie, która w latach 70. i 80. dysponowała całym biurowcem, a później znaczną jego częścią.
Przechodziłem dzisiaj wieczorem obok Poltka i dźwig był już duużo ponad jego wysokość! Wygląda na to, że już go skończyli (poskładany jest cały, ale muszą go podnieść o jeszcze jedną "kratkę"). Co więcej, ramię dźwigu jest już obrócone w stronę Poltegoru :) Tak więc przewiduję, że w poniedziałek dostarczą na górę te koparki. Chyba, że muszą zrobić coś czego nie widać (np. przygotować odpowiednio dach, ustawić do końca rusztowanie z drugiej strony...) W każdym bądź razie w nadchodzącym tygodniu będzie bardzo ciekawie :)
Takiego pożegnania wrocławskiego Poltegoru nikt się nie spodziewał. Nikt też nie przypuszczał, że to odejście odbędzie się w atmosferze z jednej strony napięcia, a z drugiej wielkiego widowiska. A tak właśnie się stało, głównie za sprawą strażaków, którzy tuż przed rozbiórką symbolu Wrocławia przeprowadzili w wysokościowcu spektakularne ćwiczenia. W rezultacie po raz pierwszy i niewątpliwie ostatni liczący 92 metry wysokości i 25 pięter Poltegor stanął w ogniu. Gwałtowany pożar wybuchł na 15 piętrze, a powyżej pozostało uwięzionych ok. 30 osób. Pożar tymczasem rozprzestrzenił się na sąsiednie piętra, co stworzyło poważne zagrożenie dla życia ludzi.
Taka sytuacja wyjściowa stanowiła podstawę do pojęcia szeroko zakrojonej akcji ratowniczo gaśniczej. W jej ramach współdziałały ze sobą PSP, Policja, GOPR, Straż Graniczna, Pogotowie Ratunkowe , struktury reagowania i zarządzania kryzysowego i inne służby. Na potrzeby akcji ratunkowej, do działań ewakuacyjnych skierowano także śmigłowce. Krótko mówiąc cała akcja została zorganizowana i przeprowadzona z ogromnym rozmachem, a że nie żałowano przy tym środków pozoracji – z dużą dozą realizmu. Widowiskowość akcji wywołała naturalne zainteresowanie Wrocławian. Mogli oni zresztą śledzić przebieg działań na potężnych telebimach. Jednak z punktu widzenia strażaków i pozostałych służb, najważniejsze są doświadczenia i wnioski płynące z tego niecodziennego przedsięwzięcia. Tego rodzaju ćwiczenie, które było m.in. okazją do prowadzenia ewakuacji różnymi sposobami tj. z udziałem śmigłowców i grup alpinistycznych, przeprowadzono po raz pierwszy w naszym kraju. Ważnym sprawdzianem było też prowadzenie akcji gaśniczej na dużych wysokościach. Teraz na podstawie bogatych doświadczeń prowadzone będą analizy, szkolenia przygotowujące strażaków i pozostałe służby do rzeczywistych działań w budynkach wysokościowych. Wszak na miejscu Poltegora stanie znacznie większy, liczący 200 m. wysokości Sky Tower, a nad Odrą kolejny wysokościowiec. Ćwiczeniu „Poltegor 2007” towarzyszyło sympozjum poświęcone działaniom ratowniczo gaśniczym w budynkach wysokościowych. Obydwa przedsięwzięcia, stanowiące jedną teoretyczną i praktyczną całość, wpisują się w wysiłki na rzecz przygotowania strażaków i innych służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, do efektywnych działań ratowniczo gaśniczych w coraz liczniejszych w naszym kraju budynkach wysokościowych.
"Godfath3r" napisał: [quote="marzyciel":k6rsgpfk]koparki beda sterowane zdalnie
Wg. Słowa Polskiego dwie z trzech będą sterowanie zdalnie... :)
Tymczasem dźwig już stoi w całości...
[/quote:k6rsgpfk]
do całosci to mu brakuje z drugie tyle. Na razie ma z 50 metrów i to do czubka ramienia a pewnie sama kabina będzie sie musiała znaleźć ponad dachem poltegoru.
A może ktoś ma dostęp do fotek z środka głownie mnie interesuje te piętro i te pokoje co był podkładany ogień :) Ponoć było pokazywane urywki w TVP3 ale mnie nie było
Poltegor najpierw przeżył kontrolowany pożar i akcję ratowniczą, a potem koncert zespołu IRA na dachu. – Gdy wybuchł pożar, byłem w kawiarni. Powyżej ognia. Straciłem przytomność. Ratownicy mnie ocucili i helikopterem zwieźli na ziemię – opowiadał Maciej Gorzycki, strażak z Jeleniej Góry. Podczas piątkowych manewrów grał poszkodowanego.
Piątek, 1 czerwca 2007 roku. Godzina 10 rano. Na XV piętrze Poltegoru, najwyższego budynku we Wrocławiu, wybuchł pożar. Zapaliły się chemikalia w laboratorium jednej z firm. Ogień szybko rozprzestrzenił się na korytarz i schody. Windy stanęły. Powyżej płomieni odciętych zostało 30 osób.
Taki był scenariusz największych ćwiczeń strażackich w Polsce. Gdy z okien wieżowca wydobył się dym, wokół budynku były już tysiące wrocławian. Bacznie przyglądali się akcji i to oni, mimo konieczności ewakuacji śmigłowcem i na linach trzech tuzinów osób, nie wspominając o samych płomieniach, byli największym wyzwaniem dla służb porządkowych.
Piątek. 1 czerwca 2007. Godz. 11.20. Wrocław, obok wieżowca Poltegor. „Daria 1 do sztabu” – rozlega się w krótkofalówkach ratowników, których w akcji brało udział prawie 300. „Sztab, zgłaszam się” – odpowiada starszy brygadier Zdzisław Wnęk. „Zlokalizowaliśmy źródło, jak mnie słyszysz?” – melduje Daria 1, szef jednego z pięciu tzw. odcinków bojowych. Każdy miał swój własny front. Trzy gasiły płomienie, czwarty zajmował się logistyką akcji, a piąty transportem rannych. Zlokalizowanie płomieni to już koniec akcji. Potem zostaje tylko oddymianie. Zabrało strażakom prawie półtorej godziny, bo zanim dotarli na miejsce, pożar rozprzestrzenił się na XVI piętro. A w wieżowcu wysiadło praktycznie wszystko: nie tylko windy, ale instalacja elektryczna, przeciwpożarowa, oddymianie, kamery przemysłowe. Do tego trzeba było doprowadzić wodę na XV piętro, czyli na wysokość 50 metrów. A Poltegor ma 22 piętra i 92 metry wysokości do dachu. Priorytetem było jednak ratowanie ludzi. Maciej Gorzycki, strażak z Jeleniej Góry, podczas manewrów grał poszkodowanego. Wszystko było prawie jak w czasie prawdziwego pożaru. Bo choć w podartym ubraniu, na szczęście bez ran. Te symbolizowały czerwone plamy i przymocowany do nogi odpowiednio pomalowany kawałek gumy imitujący otwarte złamanie piszczeli. – Straciłem przytomność i znaleźć mnie mieli ratownicy. Ale w budynku zrobiło się tak gorąco, że musieliśmy się kawałek przenieść – wspominał drobne oszustwo jeleniogórzanin. Ćwiczenia były trudne. – Najpierw wyciągnęli mnie z zagrożonego rejonu, potem opatrzyli, usztywnili nogę i ułożyli na noszach. Manewrowanie nimi nie było łatwe – chwalił kolegów Maciej Gorzycki, którego helikopter „Sokół” straży granicznej z Nowego Sącza zwiózł na dół. – Gdy wybuchł pożar, w budynku było 300 osób, z czego 30 powyżej płomieni – relacjonował starszy brygadier Zdzisław Wnęk z wrocławskiej straży, szef sztabu piątkowej akcji. Większość z nich samodzielnie opuściła budynek. Dziesięciu odciętych powyżej ognia, w tym Macieja Gorzyckiego, przetransportowano na ziemię śmigłowcem. Dwudziestu zwieźli, spuszczając się razem z nimi wzdłuż ścian albo w specjalnych noszach ratownicy wysokogórscy. Niestety, nie obyło się bez ofiar. – Jeden mężczyzna znalazł się bezpośrednio w strefie pożaru. Zmarł z powodu poparzeń – powiedział Piotr Setelnicki, lekarz, koordynator akcji. – Nie dało się go uratować – dodał. Ale największym problemem byli gapie. – Nie sądziliśmy, że będzie ich aż tylu. Konieczne były dodatkowe siły, zwłaszcza w rejonie lądowiska – przyznaje st. bryg. Zdzisław Wnęk. Trudno się jednak dziwić, że wrocławianie przybyli tłumnie, bo każdy chciał zobaczyć ogień. – Jestem trochę rozczarowany. Spodziewałem się większego pożaru – przyznał Bartosz Kropidłowski, student, który wykorzystał przerwę w zajęciach, by dotrzeć pod Poltegor. Ale najmłodsi, którzy obchodzili w piątek swoje święto, byli zachwyceni. – Podobał mi się helikopter i policjanci – przyznał 3,5-letni Hubert Kowalczyk, którego spotkaliśmy z mamą Anetą. O godzinie 18 na dachu zagrał zespół IRA. Wśród 50 wybrańców, którzy też byli na szczycie, znalazło się dwóch naszych Czytelników. Lucyna Foniok nie kryła radości z wygrania zaproszenia na to wydarzenie.
Symbol Wrocławia zniknie do końca roku. Jego miejsce zajmie do 2010 roku kompleks Sky Tower, budynek z najwyżej położonym dachem w Polsce, mieszkaniami, biurami, sklepami i restauracjami. Inwestycja ma kosztować 400 milionów dolarów.
W sobotę zaczyna się rozbiórka Poltegoru.
Bartłomiej Knapik - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
widzę że mój urywek poruszył dyskusje :P Wiec daje całe (Wiem zrobiłem błąd nie dając całości) Oto link do całego tekstu i tam pisze co i jak z tymi koparkami [code:2dgu4mam]http://www.uploader.pl/file/42403/Poltegor.pdf.html[/code:2dgu4mam]
No wg. mnie to koparki będą się poruszać tylko po rdzeniu, i rozwalać stropy a następnie rdzeń. W rdzeniu są tylko szyby wind i schody wieć powinno wytrzymać.