W gruzach Poltegoru robotnicy rozbierający wieżowiec znaleźli akt erekcyjny budynku.
Był wmurowany w jego fundamenty. Podczas wywożenia gruzu koparka nagle uderzyła łyżką w tajemniczą puszkę. To tam zamknięty był dokument z 1974 roku. " Jest to pierwszy w dziejach naszego miasta budynek 25-kondygnacyjny i pierwszy, którego trzon wykonano metodą ślizgową" - napisał w nim ówczesny prezydent Wrocławia Marian Czuliński. Teraz dokument trafił do biura LC Corp, firmy, która na miejscu Poltegoru stawia Sky Tower - najwyższy budynek mieszkalny w Polsce. - To, co znaleźliśmy, to kawałek wrocławskiej historii - cieszy się Artur Wiza z LC Corp. - Na pewno znajdzie swoje miejsce w nowym budynku. Jeszcze nie wiemy, gdzie, bo planujemy tam też postawienie rzeźby Salvadora Dalego. Musimy wszystko poukładać - dodaje. Jedna z osób, której nazwisko wymieniono w znalezionym dokumencie, to architekt Zofia Szczęsnowicz-Sołowij. To ona, razem z Józefem Szymańskim i Julianem Duchowiczem projektowała Poltegor. - Już się pogodziłam z tym, że zburzono ten budynek. Takie jest życie - mówi dziś autorka projektu. - Moim zdaniem Poltegor powinno się jednak dostosować do dzisiejszych warunków, zmodernizować. Ale skoro ktoś podjął inną decyzję, to trudno. Według niej, znaleziony w gruzach akt erekcyjny powinien trafić do urzędu miasta, a potem do muzeum.
Rozpoczęło się wysadzanie mikroładunkami fundamentów Poltegoru. Firma wyburzeniowa zużyje ponad tonę dwieście kilogramów dynamitu. Rozbiórka potrwa 3-4 tygodnie.
Do wywierconych w płycie żelbetonowej otworów saperzy wkładają 200 gramowe laski dynamitu z zapalnikiem elektrycznym. Otwór zasypuje się mokrym piaskiem stanowiącym tzw. przebitkę, która podczas wybuchu zabezpiecza przed przedwczesnym wydostaniem się gazów.
- Fundamenty budynku mają ok. 3 metrów grubości. Będziemy sukcesywnie wiercić otwory i zakładać materiał wybuchowy. Łącznie zużyjemy ok. 1200 kg dynamitu skalnego – tłumaczy Jan Marzec, kierownik robót strzałowych z firmy wyburzeniowej Fortis.
Po załadowaniu otworów ekipa strzałowych przykrywa je gumowymi płachtami, które zabezpieczają przed wyrzuceniem odłamków. Po chwili strzałowi nakazują schować się pracującym w pobliżu robotnikom i odjechać ciężarówkom. Jeden z saperów kręci korbką w zapalarce - urządzeniu do odpalania ładunków i następuje stłumiona eksplozja. Na wysokość zaledwie metra podlatują w górę cegły i gumowe płachty.
- Wyburzanie tą metodą może jest mało widowiskowe, ale za to skuteczne. Proszę spojrzeć na pokruszone elementy fundamentów – pokazuje Radosław Kaczmarek, specjalista do spraw minersko – wyburzeniowych.
Zdaniem Bronisława Copii, kierownika budowy wysadzanie fundamentów potrwa trzy tygodnie. – Kruszenie młotami trwałoby o wiele dłużej, a hałas urządzeń znacznie utrudniałby życie mieszkańcom – tłumaczy kierownik.
Pokruszone kawałki betonu na miejscu są przesiewane i będą wykorzystane pod budowę dróg i parkingów w mieście.
Wrocławski Fortis zasłynął z wyburzania 150-metrowego komina w zakładach Polar, browaru w Poznaniu czy potężnego silosu cementowni Górażdże w Opolu i wielu innych budowli w Polsce.
Żywot najwyższego - do niedawna - budynku we Wrocławiu dobiega końca. Saperzy rozpoczęli wysadzanie fundamentów Poltegoru. Wszystko po to, by zniszczyć betonową płytę o grubości prawie 3 m. Przez najbliższe trzy tygodnie fachowcy od materiałów wybuchowych będą nawiercać w niej dziury, wkładać w nie laski dynamitu, przykrywać gumą, by w powietrzu nie latały odłamki, i wysadzać. Zaczęli wczoraj. - Okoliczni mieszkańcy i przechodnie niczego nie poczują - mówi inżynier Radosław Kaczmarek, szef saperów. - Wysadzamy płytę małymi kawałkami, by oszczędzić im wstrząsów - dodaje. W jego ekipie jest emerytowany płk wojska. Jan Marzec - 40-letnie doświadczenie i doktorat z materiałów wybuchowych - zapewnia, że wszystko pójdzie sprawnie. Po wywiezieniu gruzu, budowlańcy będą musieli wyciągnąć z ziemi 500 betonowych pali. Każdy z nich ma 11 m długości i 50 cm szerokości.
Patryk W. Młynek 2007-11-06, ostatnia aktualizacja 2007-11-06 16:30
Najwyższy budynek Wrocławia definitywnie kończy swój żywot. Od wtorku firma rozbiórkowa wysadza betonową płytę fundamentową
Poltegor razem z terenami przyległymi jest własnością firmy LC Corp, która należy do Leszka Czarneckiego. Wybuduje on na miejscu Poltegoru najwyższy budynek w Polsce - apartamentowiec Sky Tower ].
Firma zajmująca się rozbiórką najwyższego budynku w mieście nie spodziewała się, że demontaż Poltegoru pójdzie tak łatwo. Początkowo termin rozbiórki ustalany był na 29 grudnia - Dla pewności podtrzymujemy ten termin - mówi Marcin Miazga, szef firmy rozbiórkowej. - Ale nie spodziewaliśmy się, że rozbiórka pójdzie nam tak szybko.
Robotnicy wyposażeni w palniki acetylenowe ścinali stalową oś konstrukcji, a młoty i szczęki hydrauliczne burzyły to, co zostało. Większe elementy budynku zdejmował potężny żuraw. Jak przyznaje Marcin Miazga, sposób burzenia tego typu obiektu jest pionierski. - Jest to pierwsza rozbiórka tak dużego obiektu po II wojnie światowej. Nigdzie w literaturze fachowej nie ma jednoznacznych wskazówek, jak tego typu obiekty demontować. Nasza metoda okazała się skuteczna i niezwykle szybka.
Budynek zniknął, ale niecały. - Zostały fundamenty, które postanowiliśmy wysadzić w powietrze - mówi Bronisław Copia, kierownik rozbiórki. - Działamy etapami, strzelając po kawalątku. Zużywamy od sześciu do dziesięciu kilogramów materiałów wybuchowych co pół godziny.
Tyle bowiem czasu zajmuje montaż, powiązanie ze sobą zapalników, odpalenie ich i usunięcie gruzu po detonacji.
- Posługujemy się technologią cichą. Tłumimy odgłosy wybuchów taśmociągami gumowymi, zatem huk jest niewielki - mówi Copia. - Przechodnie z odległości kilkudziesięciu metrów w ogóle nie zorientują się, co się u nas dzieje.
Kontrolowane wybuchy są też bezpyłowe. Bronisław Copia: - Kurzu nie ma, bo przykrywamy wszystko geowłókniną.
Jest to specjalny rodzaj materiału zabezpieczającego.
Dlaczego nie wysadzić fundamentów Poltegoru za jednym zamachem?
- Należy pamiętać, że mamy do czynienia z trzema tysiącami metrów sześciennych zbrojonego betonu. Musimy działać etapami, bo tak jest bezpieczniej i skuteczniej - wyjaśnia Copia
Wysadzanie w powietrze fundamentów Poltegoru potrwa jeszcze około trzech tygodni. Po tym czasie budynek, który był jednym z symboli miasta, ostatecznie przestanie istnieć.
Dwa dni będzie trwało wysadzanie płyty fundamentowej wrocławskiego Poltegoru. Jednorazowo saperzy odpalą 20 ładunków, umieszczonych na głębokości 1,5 metra.
Ładunki mają być odpalane co pół godziny do późnego popołudnia. Jak zapewnia kierownik prac rozbiórkowych, Bronisław Ciopia - wszystko jest pod kontrolą i nikomu nic nie grozi. Ładunki zabezpieczone są specjalnymi matami i pasami. Po wysadzeniu płyty, robotników czeka praca przy wyciąganiu z ziemi 90 metalowych prętów, które podtrzymywały Poltegor.
Niedawno pisaliśmy o kilometrach przewodów wymontowanych ze ścian Poltegoru podczas jego rozbiórki. Zdaniem historyków IPN, mogą to być pozostałości podsłuchów montowanych przez SB.
"jc" napisał: może pan Czarnecki połakomi się na działkę na której stoi szpital wojewódzki? ekstra teren pod dużš inwestycję
Inwestorzy (w tym naprawdę wielcy i poteżni)...dobrze wiedzą, że ten teren jest bardzo atrakcyjny...jedna z ostatnich tak duzych działek w tak znakomitej lokalizacji... Silna konkurencja może zdziałać w przypadku tej działki cuda...