Wrocław spowolnił?

Orzech
Witam.
To mój "blogowy debiut". Czyli "przemyślenia" Orzecha :)
Od ponad 10 lat śledzę uważnie inwestycje we Wrocławiu, na Dolnym Śląsku, w Polsce. Nie zajmuję się nimi zawodowo, jest to takie moje hobby, ale bardzo "mocne" hobby. Z perspektywy czasu zauważam, że tempo przyrostu inwestycji we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku zmalało. Co się dzieje z Wrocławiem? Konkurencja mocniejsza? Prezydent Dutkiewicz zaniedbuje inwestorów? Rynek się nasycił, a realne (podkreślam: realne) bezrobocie we Wrocławiu spadło poniżej 2% (realnie, a nie na papierze)? Jakiej jakości są te nowe miejsca pracy? Wiem, przez to moje hobby i mocne zaangażowanie w temat, bieżące, ciągłe śledzenie rynku inwestycji, być może zatraciłem "trzeżwe spojrzenie" na to co się dzieje. Może mam za wielkie oczekiwania? A może rzeczywiście Wrocław i Dolny Śląsk zwolnił inwestycyjnie? Kiedyś słynęliśmy z "Brygad Tygrysa" i ARAW-u. Jakiś czas temu odszedł jeden z liderów owych słynnych "Brygad". Potem drugi z liderów. I moim zdaniem coś zaczęło się psuć. Spowolnił napływ nowych inwestycji i inwestorów. Owszem, działa nadal efekt tak zwanej "śnieżnej kuli". Już obecni inwestorzy powiększają swoje centra, firmy, zatrudniają wielu nowych pracowników. Przyciągają też do Wrocławia kolejnych inwestorów (nic tak nie działa, jak "polecenie"lokalizacji przez już obecną firmę). A jednak czuję niedosyt. Brakuje mi spektakularnych inwestycji i nowych, dużych i znanych firm. Z WYSOKOPŁATNYMI miejscami pracy. A co Wy o tym wszystkim sądzicie? Czy rzeczywiście Wrocław spowolnił inwestycyjnie czy jednak przesadzam i nie potrafię cieszyć się tym co już jest i co jednak się cały czas dzieje - bo przecież powstają nowe miejsca pracy we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku? Zapraszam do dyskusji :)
Pozdrawiam.