Ogród sławniejszy niż Wrocław
Beata Maciejewska 2007-05-30, ostatnia aktualizacja 2007-05-30 20:33
Dr Laurentius Scholtz von Rosenau stworzył wrocławski "raj" w 1587 roku, na podłużnej działce między dzisiejszymi ulicami Piotra Skargi a Wierzbową. Dziś zamiast ogrodników kopią tu archeolodzy. - Na tej parceli ma stanąć centrum handlowo-biurowe, więc przed rozpoczęciem budowy prowadzimy badania - tłumaczy dr Aleksander Limisiewicz z firmy Akme.
Archeolodzy odsłonili już relikty średniowiecznej słodowni (z kadzią do produkcji piwa, pojemność ok. 8 m sześc.), dwie studnie i kloaki z tej samej epoki, piwnice barokowego budynku, resztki słynnego ogrodu Scholtza i późniejszego, wodnego ogrodu Scharschmidta.
- O tym, że był tu ogród, świadczy półtorametrowa warstwa ziemi próchniczej. Nigdzie we Wrocławiu nie natrafiliśmy na tak grubą warstwę próchnicy. Nawet w osadach kapuściarzy, czyli gospodarstwach ogrodniczych [m.in. na Wygonie Świdnickim - B.M.] była ona o połowę mniejsza - mówi dr Limisiewicz. Próbki ziemi wkrótce poddane zostaną badaniom laboratoryjnym. Pozwolą one potwierdzić historyczne opisy o uprawie w ogrodzie Scholtza pomarańczy, cytryn, fig, granatów i pistacji.
Archeolodzy znaleźli także fragmenty kamiennych postumentów pod wazony i posągi, bo ogród ozdabiały cenne dzieła sztuki.
- To było cudo, jeden z najsłynniejszych renesansowych ogrodów na północ od Alp. Tylko w części botanicznej uprawiano 385 gatunków roślin, urządzono też rosarium, wirydarium i ogród kwiatowy. Poeci sławili go wierszami, podróżnicy odwiedzający miasto kierowali doń pierwsze kroki. Scholtz (botanik, filozof, lekarz) i jego dzieło stali się w Europie bardziej znani niż Wrocław. Do dziś figurują w najpoważniejszych historiach sztuki ogrodniczej - opowiada dr Piotr Oszczanowski, historyk sztuki z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Ogród po śmierci Scholtza w 1599 przeszedł metamorfozę. Jeden z jego kolejnych właścicieli, adwokat Wolfgang Scharschmidt, urządził tam w końcu XVII wieku "Breslauische Wassergarten". Dr Wojciech Brzezowski, autor książki o barokowym Wrocławiu, mówi, że ogród miał zachwycać przemyślnymi "sztukami wodnymi".
Dr Brzezowski: - Czego tam nie było: Zuzanna w kąpieli, na którą spadały strumienie bijące z oczu podglądających ją starców, niewiasta z gęsią i koszykiem jaj tryskających wodą, Kleopatra z wężem i Neptun z trójzębem. Zdarzały się "sztuki" raczej nieprzyzwoite: naga kobieta wypuszczająca wodę "ze wszystkich do tego przeznaczonych miejsc", błazen wydmuchujący nos do dzbana czy mężczyzna z opuszczonymi spodniami, który wypróżnia się i zarazem wymiotuje do kubła. Przy czym nieopodal umieszczono figurę św. Jerzego walczącego ze smokiem oraz wizerunek Matki Boskiej w wodnej aureoli.
Po ogrodzie Scharschmidta też zachowały się ślady - kamienne koryta, którymi płynęła woda do owych przemyślnych wodotrysków.
Dr Piotr Oszczanowski: - Marzy mi się, że ogród Scholtza zostanie jakoś utrwalony we wrocławskim krajobrazie. To pomnik mieszczańskiej kultury. Wiedzy, tolerancji i zabawy.
Architekt Andrzej Hubka, projektant centrum handlowo-biurowego, które ma zostać wybudowany na miejscu dawnego ogrodu Scholtza, obiecuje, że zastanowi się nad upamiętnieniem istnienia ogrodu.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,4190061.html