Bardzo fajny stadionik. Taki kameralny jak te w Szwajcarii. Jak na naszą codzienność chyba lepszy od JSK. Jednak troche za słaby jak na Euro. Plus za schodzy na obu poziomach w 1 linii. Na stadionie JSK tego brakuje.
http://i.grzegorz.webd.pl/sm3/02.jpg Nie rozumiem dlaczego ten projekt, tam samo jak JSK i pozostałe zreszta też, przewiduje trybuny tak "daleko" od boiska. Ta przestrzen na nic sie w sumie nie zda. Mozna by przesunac trybuny nawet o połowe, do tej lini udającej banery reklamowe, to są dobre 3-4 metry a to naprawdę robi różnicę.
Sam zwycieski projekt też coraz bardziej mi sie podoba. Zwłaszcza po obejrzeniu tych wszystkich, nowych wizualizacji.
No i wieżowce... Jakiś czas temu nieco sceptycznie podchodziłem do ich lokalizacji w tamtym miejscu (pomysł UM). Ale jak patrzę na te wizualizacje stadionu i najbliższe otoczenie, to jestem za tymi wieżowcami. Dwa-trzy (100-120 metrowe) widziałbym od strony Maślic i jeden, powiedzmy 150 metrowy od strony Lotniczej/Kosmonautów...
Na tych wizualizacjach ten zwycięski projekt jest nie tylko dobry ale wręcz znakomity. Również propozycja zagospodarowania terenów przystadionowych jest według mnie bardzo interesująca. Dzięki za zdjęcia Gesah, bo również i twoja fotorelacja z Muzeum Architektury jest wyśmienita.
Czy wiecie, że Alianz Arenę w Monachium budowało między innymi 180 polskich pracowników budowlanych (dla firmy prowadzonej w Monachium przez Wrocławian). Ta sama firma (Techma) już złożyła list intencyjny w sprawie budowy stadionu na Maślicach. Założyciele i właściciele firmy, małżeństwo Zielińskich wraca na stałe do Wrocławia. A firma oprócz dalszej dzialalności w Niemczech, ma działać także na wrocławskim rynku budowlanym.
Ponad 3 tys. miejsc parkingowych, hotel, muzeum, restauracje, a przede wszystkim stadion mogący pomieścić ponad 40 tys.ludzi. Tak będzie wyglądała wrocławska arena na której w 2012 r. pojawią się piłkarze występujący w mistrzostwach europy.
- Stadion będzie służył jeszcze na długo po zakończeniu mistrzostw. Mamy sporo pomysłów na to, jak uatrakcyjnić inwestycję - zaznacza Mariusz Ruc, projektant z firmy JSK Architekci.Zakończenie prac planowane jest na 2010 r. Budowa stadionu pochłonie pół miliarda złotych.
Czy podoba nam się projekt stadionu na Maślicach, który wygrał niedawny konkurs? A może lepsze były inne plany? Będzie można o tym podyskutować m.in. z miejskim architektem Piotrem Fokczyńskim w Muzeum Architektury przy ul. Bernardyńskiej 5. Spotkanie zapowiedziano dopiero na 12 grudnia, ale już od jutra w muzeum można oglądać wszystkie 15 projektów zgłoszonych do konkursu na wrocławski stadion. Zwycięskiego planu nie da się już znacząco zmienić. Jednak urzędnicy przekonują, że są otwarci na propozycje i uwagi mieszkańców. Dyskusja to punkt kulminacyjny wystawy wszystkich prac biorących udział w konkursie. Wystawa zacznie się dzisiaj o godz. 17. Bilety do muzeum kosztują 5 zł (normalne) i 3 zł (ulgowe). Zarówno dzisiaj, jak i w dniu dyskusji wstęp jest darmowy. Wrocławski stadion będzie gotowy w 2010 roku.
Tomek W. z Wrocławia 2007-11-21, ostatnia aktualizacja 2007-11-21 20:45
Tydzień temu Michał Kokot napisał, jak Monachium zarabia na swoim nowym stadionie Allianz Arena. W poniedziałek Michał Janicki, wiceszef miejskiego komitetu organizacyjnego Euro 2012, opowiedział nam, jak po mistrzostwach Europy Wrocław zamierza utrzymać stadion, który powstanie przy ul. Drzymały. Dziś publikujemy głos w dyskusji naszego Czytelnika Co do faktu, że stadion zarobi sam na siebie, to nie mam najmniejszych wątpliwości. Jak wyliczyła firma SportFive, za umieszczenie nazwy sponsora w nazwie stadionu miasto może dostać 1,5 mln euro rocznie, a koszt utrzymania stadionu to około milion euro rocznie. Do tego dochodzą mecze Śląska Wrocław, miejmy nadzieję również i reprezentacji narodowej, koncerty i inne. Nie ma co się obawiać, stadion na pewno zarobi na siebie.
Mam prośbę: otóż wiadomo, że stadion projektują architekci, ale może warto zorganizować debatę na jego temat, aby mieszkańcy mogli dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Żeby mogli zgłaszać własne sugestie i propozycje, np. co do kolorystyki stadionu, pewnych akcentów regionalnych i innych podobnych spraw. Organizacja takiej debaty to są naprawdę znikome koszta, a myślę, że warto wysłuchać pomysłu i spostrzeżeń mieszkańców, a nuż trafią się jakieś ciekawe propozycje, które mogłyby pozytywnie wpłynąć na ostateczny projekt stadionu.
Projektanci z firmy JSK nie znają naszego miasta, jak i naszego miejscowego klubu piłkarskiego tak jak my sami, kibice Śląska. Nie znają tak dobrze historii miasta, a dzięki naszym podpowiedziom stadion mógłby stać się jeszcze piękniejszy.
Tomasz Ł
Stadion musi być wielofunkcyjny
Stadion będzie na siebie zarabiał, jeżeli będzie obiektem wielofunkcyjnym. Ale przede wszystkim musi na nim królować piłka nożna - i nie mam tu na myśli tylko meczów Śląska, ale także występy naszej reprezentacji. W 2012 roku w Polsce według założeń będzie kilka stadionów o podobnym standardzie (także w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, Krakowie, Chorzowie), jeżeli przyjęto by rotacyjny system rozgrywania meczów kadry, to przy założeniu, że drużyna narodowa gra około 15-20 razy w roku, mamy wówczas trzy mecze reprezentacji we Wrocławiu.
Dobrze byłoby też, żeby miasto oprócz Śląska Wrocław miało drugą silną drużynę, która miałaby prawo do rozgrywania meczów na stadionie. Należy wspomnieć, że miasta wielkości Wrocławia mają po dwa dobre zespoły piłkarskie - Warszawa (Legia i Polonia), Kraków (Wisła i Cracovia), Łódź (ŁKS i Widzew), Poznań (Lech i Warta). W proces stworzenia drugiej wrocławskiej drużyny mogłoby się chociaż częściowo zaangażować miasto - rozpisując konkurs na nazwę klubu, wesprzeć przedsięwzięcie merytorycznie, prawnie, medialnie lub nawet finansowo itp.
Po za tym na stadionie trzeba również organizować komercyjne imprezy masowe jak np. koncerty gwiazd i zespołów z wyższej półki.
A ja myślę, że liga mistrzów jest w zasięgu ręki. Może nie za rok, ale tak do 2012 roku to całkiem realne... Oczywiście pod warunkiem, że Śląsk kupi ktoś kompetentny
Michał Kokot 2007-11-20, ostatnia aktualizacja 2007-11-20 20:10
- Utrzymamy stadion wybudowany na Euro 2012, jeśli we Wrocławiu zbudujemy silną drużynę piłkarską - mówi Michał Janicki, zastępca szefa miejskiego Komitetu Organizacyjnego Euro 2012 Nowy 69-tysięczny monachijski stadion Allianz Arena zacznie na siebie zarabiać dopiero za 20 lat. Pod warunkiem jednak, że na mecze słynnego Bayernu i drugiej miejscowej drużyny TSV 1860 będą przychodzić komplety publiczności. Bo tylko dobry futbol zapewnia zyski
Michał Kokot: Śląsk Wrocław nijak się ma do Bayernu. Utrzymamy nowy stadion, jeśli nie zbudujemy silnej drużyny?
Michał Janicki: Nie, musimy stworzyć silny Śląsk, grający w ekstraklasie i europejskich pucharach. Tylko wtedy na stadion będą przychodzić kibice. W tej chwili rozmawiamy z pięcioma inwestorami, którzy starają się o klub. Do lata podpiszemy z którymś z nich umowę. To musi być firma, która zaangażuje się na lata, nie zależy nam na spekulantach, którzy sprzedadzą Śląsk zaraz po Euro.
Kibice Śląska nie cieszą się dobrą opinią, jak przyciągnąć zwykłych mieszkańców na mecze?
- To będzie bezpieczny stadion, na który będzie można pójść z dzieckiem. Wprowadzimy elektroniczny system kart kibica, by nie wpuszczać na trybuny tych, którzy mogą stwarzać problemy. Chcemy też, by więcej dzieci grało i trenowało piłkę nożną. Muszą mieć w Śląsku swoich idoli. Tylko wtedy na stadion będą przychodziły całe rodziny. To sprawdza się na całym świecie.
Na Allianz Arena duże wpływy przynoszą loże dzierżawione przez firmy. Kosztują sporo, bo są komfortowe. U nas też takie powstaną?
- Na naszym stadionie będzie około 50 takich lóż. Nie wydzierżawimy wszystkich od razu, ale myślę, że z czasem tak się stanie. Będziemy pewnie potrzebować na początek jakiegoś magnesu. Jeśli jednak np. Leszek Czarnecki wydzierżawi taką lożę, to pójdą za nim inni. Rozmawiamy też na temat sprzedaży nazwy stadionu. Firma SportFive twierdzi, że pozycją wyjściową do negocjacji jest około 1,5 mln euro rocznie. Świetnie by było, gdyby stadion nosił nazwę firmy, która zainwestowała we Wrocławiu. Dużą rolę na naszym stadionie odegra tzw. hospitality area, czyli miejsca, w których podczas meczów będzie można kupić coś do jedzenia, picia lub gadżety piłkarskie. Podobnie jak na Allianz Area na wrocławskim stadionie nie będzie obrotu gotówkowego, ale karty, które będzie można doładować.
Niemiecki stadion położony jest daleko na północ od Monachium. Wokół wrocławskiego na 10 hektarach ma stanąć m.in. centrum handlowe i biurowce. Co dzięki temu zyska stadion?
- Kibice po meczu będą mogli pójść do centrum na zakupy albo do kina. Chcielibyśmy też, żeby przy stadionie stanął drapacz chmur. Dla miasta byłby to jeszcze jeden symbol nowoczesności, a dla stadionu - klienci, którzy mogliby spotykać się w stadionowych restauracjach.
Ile miasto będzie rocznie dokładało do utrzymania stadionu?
- Jeśli wszystko nam się powiedzie, to wyjdziemy na zero lub osiągniemy niewielki zysk. Jeśli nie, to będziemy chcieli bilansować działalność stadionu przez organizację koncertów. Wpływy z biletów zrekompensują nam straty.
A jeśli ze Śląska nie uda się stworzyć dobrej drużyny?
- Wtedy będziemy musieli po Euro wszystkie plany przekalkulować od nowa.
Czy wrocławski stadion na siebie zarobi? Piszcie na listy@wroclaw.agora.pl i na forum http://www.gazeta.pl/wroclaw, dzwońcie na nr 071 371 72 92.
Artur Brzozowski 2007-11-13, ostatnia aktualizacja 2007-11-13 19:31
Euro 2012. Konsorcjum architektoniczne JSK projektujące stadion na Euro 2012 we Wrocławiu jest w gronie trzech firm, które minister sportu wskazała jako projektantów Stadionu Narodowego w Warszawie. Ta rekomendacja wzbudziła niepokój we Wrocławiu
Odchodząca minister sportu Elżbieta Jakubiak zarekomendowała swojemu następcy trzy firmy architektoniczne, z których projektów powinien skorzystać przy budowie Stadionu Narodowego w Warszawie. Wśród nich znalazła się JSK, która już wygrała przetarg na projekt stadionu we Wrocławiu i modernizację obiektu Legii Warszawa przy Łazienkowskiej. Co się stanie, jeśli JSK ostatecznie wygra też przetarg na Stadion Narodowy?
- Dla Wrocławia byłby to bardzo niedobry scenariusz - przestrzega jedna z najważniejszych osób we wrocławskim urzędzie miejskim, prosząca o anonimowość. - Opracowanie szczegółowego projektu takiego stadionu to praca dla grupy architektów na wiele miesięcy. Chcielibyśmy, aby JSK zajęła się tylko naszym wrocławskim stadionem. Ewentualna praca nad Stadionem Narodowym może sytuację trochę skomplikować - podkreśla nasz rozmówca.
Jednak we wrocławskim urzędzie miasta nie wszyscy podchodzą do sytuacji pesymistycznie. Hanna Domagała, dyrektorka biura do spraw Euro, nie widzi problemu. - We wtorek rozmawiałam z przedstawicielami firmy JSK, którzy zapewniali mnie, że są tak prężną i dużą firmą, iż będą w stanie równocześnie opracować dwa duże projekty. Poza tym z nami już zaczynają negocjować szczegóły podpisania umowy i cenę za projekt - podkreśla Domagała.
Wszelkie obawy rozwiewa współwłaściciel JSK i wiceprezes zarządu spółki Mariusz Rutz. - Nasza firma projektowaniem zajmuje się od 1961 roku i mamy ogromne doświadczenie w pracach nad kilkoma wielkimi przedsięwzięciami - zaznacza. - We Wrocławiu budujemy nowy terminal lotniczy i projektujemy stadion na Euro, dlatego otworzyliśmy tam oddział firmy, do którego sprowadziliśmy architektów z centrali naszej firmy w Düsseldorfie. Projekt modernizacji Łazienkowskiej został zakończony i teraz czekamy już tylko na pozwolenie na budowę. Natomiast Stadionem Narodowym w Warszawie zajmowaliby się inni architekci. Dla potrzeb tego przedsięwzięcia zawiązaliśmy konsorcjum ze znaną firmą GMP, która projektowała cztery obiekty na najbliższe piłkarskie mistrzostwa świata w RPA. Oni tamte prace już skończyli i wspólnie możemy zająć się Narodowym. Poradzimy sobie spokojnie z dwoma stadionami, tym we Wrocławiu i w Warszawie. W Düsseldorfie zatrudniamy 150, a w Polsce - 50 architektów - podkreśla Rutz.
W Warszawie żadna konkretna decyzja jeszcze nie zapadła, a czas ucieka. Pojawiają się już nawet opinie, że stolica Polski może nie zdążyć z wybudowaniem stadionu na początek Euro 2012. Minister Jakubiak miała w poniedziałek wskazać jedną firmę, która zaprojektuje Narodowy, ale przedstawiła trzy do wyboru, twierdząc, że tak ważną decyzję powinien podjąć już rząd PO-PSL i kandydat na nowego ministra sportu Mirosław Drzewiecki.
Przypomnijmy, że we Wrocławiu ogłoszono konkurs i przetarg na projekt stadionu na Euro 2102. Do finału dopuszczono 15 prac, a projekt JSK wygrał jednogłośnie. Na wizualizacji wrocławski stadion przypomina chiński lampion podświetlony od wewnątrz. Obiekt pomieści 44 tys. widzów, ma kosztować 466 mln zł. Wyniki konkursu ogłoszono 21 października.
W czwartek rozpoczną się negocjacje z JSK dotyczące przede wszystkim ceny za wrocławski projekt i szczegółów umowy. - W świecie przyjęte jest, że pracownia architektoniczna otrzymuje wynagrodzenie sięgające od 5 do 10 proc. wartości stadionu. W Polsce jeszcze nikt takiego stadionu nie budował, dlatego opieramy się na wzorcach zagranicznych. Wierzę, że umowę podpiszemy w ciągu kilkunastu dni i na początku grudnia JSK rozpocznie szczegółowe prace nad naszym projektem - zaznacza Domagała.
Przy takich obiektach prace projektowe zazwyczaj zajmują rok, ale we Wrocławiu mają potrwać nieco krócej. Nie powinny przekroczyć dziewięciu miesięcy - taki był warunek wrocławskiego przetargu. Wszystko dlatego, aby zdążyć z budową stadionu na Euro 2012.
- Chcemy, aby projekt był gotowy pod koniec sierpnia przyszłego roku. Nieco wcześniej ogłoszony zostanie przetarg na wykonawcę budowlanego stadionu. Wierzę, że inwestycja ruszy jesienią 2008 roku i zostanie zakończona w dwa lata - kończy Domagała.
Michał Kokot 2007-11-13, ostatnia aktualizacja 2007-11-13 17:57
Gdy za trzy lata wybudujemy nowy stadion piłkarski, obwodnicę wokół niego i doprowadzimy do niego szybki tramwaj, staniemy przed dylematem: jak go wykorzystać, by nie przynosił strat. W Monachium nie potrafią sobie wyobrazić, żeby na Allianz Arenie działo się coś innego poza piłką nożną Droga do budowy Allianz Areny w Monachium wcale nie była łatwa. Początkowo miasto planowało modernizację istniejącego już Stadionu Olimpijskiego, na którym były rozgrywane mecze dwóch monachijskich drużyn - TSV 1860 i Bayernu Monachium. Ostatecznie o tym, że ma powstać nowy stadion, zdecydowali mieszkańcy Bawarii, którzy w 2001 roku opowiedzieli się w referendum za jego budową. I teraz na Stadionie Olimpijskim organizowane są wielkie koncerty i imprezy, dzięki którym stadion przynosi mniejsze straty. A piłkarze grają na supernowoczesnym Allianz Arena.
Nowy stadion to do dziś w Monachium temat kontrowersyjny. Bo ma on tyle samo zwolenników co przeciwników. Ci pierwsi uważają, że to nowoczesny obiekt na miarę XXI wieku, drudzy, że jest po prostu maszynką do nabijania pieniędzy i piłka nożna liczy się na nim najmniej. To dlatego, że na stadionie jest 106 loży, które na pięć lat mogą wydzierżawić prywatne firmy. Wszystkie od dawna są zajęte, a stadion ma dzięki nim rocznie 14 milionów euro przychodu (całkowity roczny przychód stadionu to ok. 50 milionów). Te pieniądze pozwalają na spłacanie 278 mln euro kredytów zaciągniętych na jego budowę. Całość przedsięwzięcia wraz z kosztami finansowania wyniosła 340 milionów euro. Stadion spłaci się i zacznie przynosić zysk za 20 lat.
Niemal na każdym meczu 69-tysięczny stadion jest pełny. Kibiców od murawy oddziela tylko płot, ale większych burd do tej pory nie było. Stadion specjalnie wybudowano około kilometra od stacji metra tak, by kibice mogli trochę uspokoić się po dojściu do Areny. Ale to nie kibice, a menedżerowie i prezesi, którzy zasiadają w lożach, zajmują na stadionie najlepsze miejsca.
- Część osób, która ogląda mecze z lóż, w ogóle nie przychodzi oglądać meczu, ale na drinka i aby pogadać o interesach. To wkurza kibiców - opowiadał mi jeden z ochroniarzy obiektu.
Jednak Peter Kerspe, prezes Stadionu, twierdzi, że walor sportowy obiektu jest najważniejszy i bez niego Allianz Arena by nie funkcjonowała. - 10 proc. z wpływu biletów trafia do naszej kasy, a reszta do klubu. Dlatego tak ważne jest dla nas, by na mecze przychodziło jak najwięcej osób - mówi Kerspe.
Stadion czerpie też duże zyski ze sprzedaży napojów i jedzenia w każdym z 28 kiosków. Średnio każdy kibic zostawia na stadionie 35 euro - 20 płaci za bilet, resztę wydaje na miejscu. By zwiększyć zyski i przyspieszyć sprzedaż, na stadionie wprowadzono płatności specjalną kartą, którą można naładować za gotówkę. - Musieliśmy wprowadzić obrót gotówkowy na czas mistrzostw świata, bo taki wymóg postawiała nam FIFA. To spowodowało, że sprzedaż napojów i jedzenia trwała dwa razy dłużej niż normalnie - tłumaczy Kerspe.
Największym problemem są miejsca parkingowe, których stadion ma prawie 11 tysięcy. Budowa parkingu pochłonęła aż 60 milionów euro. - Utrzymanie ogromnego obiektu jest dla nas bardzo kosztowne. Nie równoważą tego wpływy z opłat za jego korzystanie, mimo że dwukrotnie je zwiększyliśmy - mówi Kerspe. Radzi też, by stadion we Wrocławiu otworzyć dużo wcześniej przed Euro. Niemcy mieli prawie dwa lata na dogranie szczegółów i poprawienie błędów.