Dzisiejsza, sobotnia Gazeta Wrocławska jest mniej euforyczna i bardziej sceptyczna:
Dworzec Główny w XIX wieku był jednym z najpiękniejszych w Europie, dziś odstrasza podróżnych. Takim zobaczą go kibice na Euro
Dzięki piłce nożnej i organizacji Euro 2012 dworce kolejowe miały dostać drugie życie. Na fali euforii, jeszcze w ubiegłym roku pieniądze na kompleksowe remonty obiecało państwo. Już wiadomo, że nic z tego nie będzie.
- Nie pozwalają na to przepisy, bo dworce to również działalność komercyjna. Państwo nie może się do niej dokładać - bezradnie rozkłada ręce Sławomir Sadowski z ministerstwa transportu.
By to zmienić, najpierw trzeba poprawić przepisy. Kiedy to się stanie? Nie wiadomo. Na razie wrocławski Dworzec Główny, choć z zewnątrz piękny, wewnątrz jest w opłakanym stanie. - Dworce to takie wyspy brudu i ubóstwa w centrach miast - jednoznacznie ocenia Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Ekonomicznych TOR. Jest niemal pewien, że za cztery lata kibice przyjadą oglądać mecze podczas Euro 2012 i przejdą przez taki sam dworzec w stolicy Dolnego Śląska jak dziś. Dlaczego? Bo spółka Dworce Kolejowe PKP we Wrocławiu nadal liczy na pieniądze z ministerstwa i z Unii Europejskiej.
- Ale przygotowujemy się na wypadek, że tych pieniędzy nie będzie - zaznacza Teresa Kalisz, dyrektor projektu PKP SA Biuro Nieruchomości Strategicznych we Wrocławiu. - Najwyżej, by zdobyć środki, zaczniemy sprzedawać swoje tereny. Zdążymy na Euro - przekonuje.
Ale PKP nie ma jeszcze nawet pieniędzy na remont. Trzeba 100 mln zł. O tym, czy dostaniemy kasę z Unii, będzie wiadomo najszybciej w ciągu pół roku, albo jeszcze później. A kolej we Wrocławiu ma wiele atrakcyjnych nieruchomości, za które może uzyskać dobrą cenę. Wiemy, że w pierwszej kolejności pod młotek pójdą tereny na Kuźnikach. Dokładnie 9 ha zostanie sprzedanych pod działalność deweloperską. Jeżeli i tych pieniędzy zabraknie, to PKP wystawi do przetargu ziemię w centrum miasta. Na przykład przy nieczynnym od lat Dworcu Świebodzkim.
Nie chce jednak podać konkretnej daty, do której zamierza czekać na decyzję o dofinansowaniu. Wszystko wskazuje jednak na to, że to ostatni moment, by rozpisać przetarg na remont dworca.
- Najwięcej czasu trzeba mieć właśnie na przetargi - przypomina Zbigniew Maćków, wrocławski architekt. - A im później z nimi się wystartuje, tym mniejsza szansa na znalezienie wykonawców. Zaangażują się do pracy przy innych inwestycjach do Euro, np. przy budowie stadionu na Maślicach - uważa.
Wrocławscy szefowie firm budowlanych nie mają wątpliwości - gdyby PKP zdążyły rozpisać przetarg na roboty remontowe nawet do końca stycznia i tak byłoby za późno. Bo gdyby udało się wyłonić wykonawcę nawet w ciągu trzech miesięcy, to nikt nie ma złudzeń, że to wcale nie musi oznaczać sukcesu. Firmy budowlana stają do kilku przetargów na raz, a potem wybierają najlepszą ofertę. Nie odstrasza ich nawet kara, bo zwykle jest śmiesznie mała. Ostatecznie decydują się na inwestycję, która im się najbardziej opłaca. Nawet jeśli zaczną pracę szczęśliwie w połowie 2008 roku, to też nie znaczy, że będzie można przeciąć wstęgę na odnowionym Dworcu przed Euro 2012.
Nie liczy na to Adrian Furgalski. - Jeżeli dworce nadal pozostaną w rękach PKP, nie zdążymy. Najlepiej z tymi inwestycjami poradziłyby sobie samorządy - przekonuje.
Wrocław nie traci nadziei. Właśnie prezydent Rafał Dutkiewicz ogłosił konkurs na projekt odnowienia dworca i terenów do niego przyległych. Wcześniej zawarł porozumienie w tej sprawie z PKP. Ale nie zadeklarował się, że pokryje choć część kosztów remontu.
- Ale jeżeli PKP nie będzie w stanie sobie poradzić, pomożemy - obiecuje Grzegorz Roman z urzędu miejskiego. Ale z tej deklaracji na razie nic nie wynika. Gmina występowała o przejęcie dworca kilka razy. - Nie oddamy samorządom i nie sprzedamy w prywatne ręce największych dworców. W przyszłości chcemy modernizować tory - argumentuje Michał Wrzosek, rzecznik PKP. - Wrocławski Dworzec Główny jest zabytkiem i znacznie trudniej jest znaleźć dla niego inwestora prywatnego - tłumaczy Wrzosek.
Furgalski ma wątpliwości. - Jak nie zobaczę wyremontowanych, to nie uwierzę, że PKP zdąży - kwituje.
Wrocławski Dworzec Główny stylem nawiązujący do tradycji angielskiego gotyku Tudorów na początku XX wieku był architektoniczną perłą. Dziś tylko znawcy dostrzegają w nim pałac wybudowany na planie prostokąta.
Dworzec w Legnicy wewnątrz straszy grzybem. Wygląda, jakby od 1929 roku więcej się modlono, by się nie rozsypał niż odnawiano.
Dworzec Wałbrzych-Szczawienko był dużą stacją pasażerską w XIX i XX wieku. Popada w ruinę. Prędzej doczeka się rozbiórki niż remontu.
Dworzec w Jeleniej Górze gdyby nie bezdomni, na pierwszy rzut oka wygląda dobrze. Jest odświeżany, ale od powiększenia w 1906 roku nie doczekał się remontu.
Do pierwszego meczu zostało tylko 1600 dni...
Magdalena Kozioł - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/807214.html